poniedziałek, 23 grudnia 2013

Rozdział 9

Violetta
-Ja....dostałam się!-zaczęłam krzyczeć w niebo głosy, przytuliłam każdego po kolei.
-Gratuluję.-powiedziała Cami.
-Ja juz muszę iść, bo za 2 godziny jestem umówiona i muszę się przygotować.-powiedziała Fran i się uśmiechnęła do Marco.
-Ja też jestem umówiony i muszę spadać.-powiedział Marco i oboje wyszli. Camila i Maxi poszli do sali muzycznej pośpiewać, a ja i Leon poszliśmy do domów. byliśmy już pod moim domem.
-No to pa, do jutra, w końcu twój pierwszy dzień w szkole.-uśmiechnął się do mnie i przybliżył.
-A może wejdziesz do środka?-przybliżyłam się i z chytrym uśmieszkiem na twarzy, byliśmy coraz bliżej siebie.
-Dobrze, ale tylko na chwilkę-powiedział.
-Na chwilkę?-spytałam z niedowierzeniem.
-Może na dłuższą chwilkę.-przybliżył się bardziej i musnął moje usta, chwycił mnie w pasie i przechylił do tyłu, cały czas mnie całując. Oderwaliśmy się od siebie i weszliśmy do domu.
-Już jestem.-krzyknęłam i przyleciała Olga.
-Witaj kruszynko! Ooo...cześć Leon!-przytuliła mnie, a potem Leona.-Jesteście głodni? Chodźcie nałożę wam obiadku.-powiedziała i pokazała ręką żebysmy poszli za nią. Usiedliśmy przy stole i przyszła Jade, Matias i Ramalo.
-Dzień dobry.-wstał Leon i podał rękę wszystkim po kolei, a rękę Jade pocałował.
-Ooo! Jak dobrze wychowany chłopak.-mówiła Jade, kiedy Leon całował ją w rękę.-Violu, tata musiał zostać na mieście, załatwia różne sprawy.-mówiła Jade popijając tabletke, bo ostatnio nie czuje się najlepiej, za miesiąc będzie ślub taty i Jade.
-Ok.-powiedziałam.-Angie została jeszcze w szkole.-powiedziałam chociaż nikt się nie pytał. Olga nalała nam zupy, a potem podała drugie danie. Po zjedzonym obiedzie poszlismy na górę, do mojego pokoju. Włączyliśmy film Szybcy i wściekli 6. Co chwilę się całowaliśmy, było cudownie! Leon zaczął grać na keybordzie, a ja się do niego dołączyłam i zaczęłam śpiewać. Zeszliśmy na dół i graliśmy na konsoli.

W tym samym czasie.
Francessca
Właśnie weszłam do galerii i idę pod salę kinową, pod którą czeka na mnie Marco. Zobaczyłam go i podeszłam.
-Cześć Marco.-pocałowałam go w policzek.
-Cześć Fran.-przywitał się.
-To na co idziemy?-spytałam się.
-Myślałem o Igrzyskach Śmierci jest druga część i zaczyna się za 14 min., co ty na to?-spytał.
-Super! uwielbiam to!-cieszyłam się. Marco bardzo mi się podoba, już od wakacji, byliśmy razem na obozie jeździeckim. Oboje uwielbiamy konie, moje rozmyślenia przerwał Marco.
-Idziemy po popcorn i colę?-spytał.
-Tak, pewnie.-odpowiedziałam zdezorientowana.
Kupiliśmy duży popcorn i dwie cole. Weszliśmy na salę kinową i czekaliśmy, aż zacznie się film, najpierw leciały reklamy, a potem puścili film. W połowie filmu Marco udawał, ze się przeciąga i objął mnie ramieniem.
-Stara sztuczka.-powiedziałam nie odrywając wzroku od ekranu i poczułam jak wzdycha pod nosem. Kiedy wyszliśmy z sali poszliśmy na lody.
-Jaki chcesz smak?-spytał Marco.
-Truskawkowy.-odpowiedziałam.
-Dwa truskawkowe poproszę.-powiedział do ekspedientki. Podał mi go i poszliśmy usiąść koło fontanny.
-I jak podobał ci się film?-spytałam Marco.
-Tak, bardzo.-odpowiedział.- A tobie?
-Tak, to jeden z moich ulubionych filmów. Potem jeszcze rozmawialiśmy coś o różnych rzeczach i poznawaliśmy się nawzajem. Odprowadził mnie do domu.
-Pa, do jutra.-powiedział i pocałował mnie w policzek.
-Cześć.-pożegnałam się i weszłam do domu. Umyłam się i położyłam spać.

Następnego dnia, rano.
Violetta
Właśnie wychodzę do studia, Angie musiała pójść wcześniej, bo miała coś do załatwiania na mieście. Strasznie się denerwuję, zobaczyłam Maxi'ego siedzącego pod drzewem, podeszłam do niego.
-Hejka Maxi.-usiadłam obok niego.-Co tam?
-Hejka Vilu, dobrze,. Denerwujesz się?-spytał.
-I to strasznie!-odpowiedziałam i na samą myśl o tym przeszły mi ciarki. Zobaczyłam, że jest jakiś dziwny.
-Wszystko w porządku?-spytałam.
-Nie, nic nie jest w porządku!-powiedział z przybitą miną.
-Co się stało?-spytałam.
-Bo wiesz, wczoraj jak poszliśmy śpiewać z  Cami, poczułem się jakoś tak dziwnie....-w tym momencie urwał-Ja się chyba w niej zakochałem....już od dłuższego czasu czułem, że to coś więcej niż przyjaźń.-mówił ze spuszczoną głową.
-I co? Powiedz jej to!-powiedziałam energicznie.
-Wiesz co masz rację, powiem jej to!-i poleciał.-Dzięki Vilu.-jeszcze zdążył sie obrócić i zawołać.
Poszłam do studio i ktoś mnie chwycił za rękę.
-Cześć królewno.-to był Leon, obrócilam się do niego.
-Cześć kochanie.-powiedziałam i powiesiłam mu się na szyje i mocno pocałowałam w usta. Niestety ktoś nam musiał przeszkodzić.
-Oooo! Co za słodkości!-powiedziała sarkastycznie Ludmiła, obok której stał Diego.
-Może by tak nie przed studiem?-powiedział oschle Diego.-Lepiej zacznij się przygotowywać Vilu, bo za niedługo będziesz dotykać tych ust.-pokazał na swoją japę!
-Chyba pięścią!-krzyknęłam.
-Oj...nie tak ostro bo ci żyłka pęknie!-powiedziała Ludmiła.
-Lepiej weź tą swoją....-zaczął mówić Leon , ale go zaciągnełam do środka.
-Ej spokojnie, nie są tego warci.-uspokajałam go.
-Dobrze,masz rację, chodźmy na zajęcia.-objął mnie w pasie i pocałował w czoło. Poszliśmy na zajęcia z Pablo. Usiedliśmy obok naszych przyjaciół i po chwili przyszła Ludmiła z tym idiotą Diego, po nich wszedł Pablo.
-Dzień dobry. Jestem Pablo, dyrektor tego studia i wasz wychowawca. Pierwsza sprawa to chciałbym powitać nowych uczniów, byliście niesamowici na przesłuchaniach. Po drugie; jak wiecie zbliżają się Święta Bożego Narodzenia i jak co roku, jeśli będziecie chcieli będziemy robić sobie nawzajem prezenty w klasie.
To jak zgadacie się?-spytał.
-Tak pewnie. Super. Jasne.-mówili wszyscy.
-To super, macie czapkę?-Maxi podał mu czapkę, a Pablo wypisał wszystkich na małych pojedynczych karteczkach i wsypał do czapki. Przeszedł po klasie i każdy wybierał po jednej karteczce.
-Pamiętajcie żeby nie pokazywać nikomu kogo macie.-dopowiedział Pablo.
-Kogo masz?-spytała Fran po cichu, a ja otworzyłam karteczkę i było na niej napisane Leon Verdas.
-Ooo...!-ucieszyłam się.
-Uuu...fajnie.- Zgadnij kogo mam ja.-powiedziała ruszając brwiami.-Ciebie!-krzyknęła po cichu i się do mnie przytuliła.
-Kogo masz?-spytał Leon.
-Hmmm....nikogo...-powiedziałam z chytrym uśmieszkiem i schowałam kartkę za plecami.
-No powiedz, to ja ci powiem kogo ja mam.
-Ty pierwszy.-powiedziałam.
-Diego!-ten banan z jego twarzy zniknął.
-Uuu...! Nie fajnie. A ja mam najfajniejszego chłopaka pod Słońcem!-powiedziłam.
-A już wiem kogo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz