środa, 26 marca 2014

OS-Na zawsze pozostaniesz w moim sercu cz.2

-Za mamą! -krzyknęła dziewczynka, na co Leonowi od razu posmutniał wyraz twarzy.
-Ko...kochanie co...co Ty mówisz? -wyjąkał Leon i powstrzymał z trudem łzy.
-Popatrz! Tam stoi! -krzyknęła i wskazała na miejsce, przy szafie, a ten od razu popatrzył na miejsce, które wskazała dziewczynka  i nic nie zauważył. Poprawka! NIKOGO nie zauważył, z powrotem przeniósł wzrok na córkę.
-Kochanie przestań -powiedział poddenerwowany do córki -Idź się myć i zejdź na kolację -obrócił się na pięcie i zszedł po schodach do kuchni.

Mężczyzna przygotowywał kolację i słyszał jak jego córka śpiewa w łazience En mi mundo . Tini ma dokładnie taki sam głos jak Vilu. Leon się uśmiechnął pod nosem, ale był też smutny po tym co usłyszał od córki.
Właśnie kończył przygotowywać kolację.
-Tini kolacja! -zawołał i przeniósł dwa talerze na stół do jadalni.
-Już idę! -po chwili dziewczynka była w pomieszczeniu, w różowo-fioletowej pidżamce. Obydwoje zasiedli do stołu i jedli kolację.
-Mamo czemu nie jesz? -po słowach córki Leon nie wytrzymał i wstał od stołu, przy czym krzesło się przewróciło, a Tini się wystraszyła.
-Skończ! -krzyknął Leon, na co Tini zaczęła płakać -Przepraszam, przepraszam -Leon do niej podszedł i ją mocno przytulił -Nie chciałem. Przepraszam, ja po prostu bardzo tęsknie za mamą -obydwoje zaczęli płakać.

Violetta stała i przyglądała się całej sytuacji. Bardzo jej brakowało tego wszystkiego. Kłótni, pocałunków, przytulania, wspólnego śpiewania...Nie tylko jej, wszystkim tego brakowało.
-Kocham Cię tatusiu -Tini się bardziej wtuliła w Leona.
-Ja ciebie też kochanie. Dobrze, a teraz dokończmy kolację, umyć ząbki i do spania. -usiedli z powrotem na krzesłach i jedli. Po kolacji Tini poszła umyć ząbki, a Leon posprzątał po jedzeniu.
-Dobranoc tatusiu -Tini pocałowała Leona w policzek i pobiegła po schodach do swojego pokoju.
-Dobranoc -powiedział już do siebie Leon i poszedł do sypialni. W progu się zatrzymał, bo przypomniały mu się te wszystkie wspólne chwile z Violettą. Szybko wziął spodnie od pidżamy i ruszył szybkim krokiem do łazienki.
-Tato! -Leon wyłączył wodę i usłyszał Tini, szybko się ubrał i ruszył do pokoju córki.
-Co się stało? -usiadł na rogu łóżka.
-W szafie siedzi potwór! -Tini schowała się pod kołdrą, a Leon otworzył szafęa ta po chwili opuszczała kołdrę żeby zobaczyć.
-Nic tu nie ma, zobacz...-zamknął szafę i podszedł do łóżka -No, a teraz spać -pocałował ją w czoło i skierował się do wyjścia.
-Czekaj! Zaśpiewasz mi coś? -poprosiła dziewczynka, Leon usiadł na krześle obok łóżka i wziął gitarę z rogu pokoju.
-A co chcesz?
-Podemos -Leon nie śpiewał tej piosenki od śmierci Violetty. Po chwili rozbrzmiały pierwsze akordy i słowa.

Podemos pintar... -kiedy zaczynał śpiewać refren dołączyła się do niego Violetta, a Tini nic nie mówiła, bo nie chciała zdenerwować taty. Kiedy się mył umówiła się z Violettą, że ma nic nie mówić.
Kiedy piosenka się skończyła Leon ucałował Tini w czoło i zgasił lampkę nocną.
-Tini powiedz tacie, że...-Violetta zwróciła się do Tini.
-Dobranoc kochanie -powiedział Leon do córki.
-Tato! -krzyknęła dziewczynka, a ten się odwrócił w jej stronę.
-Tak?
-Nie krzycz znowu. Obiecujesz?
-Obiecuję -uśmiechnął się.
-Mama mówi, że Cię kocha i Ci wybacza...

................................................................................................................................
Oto jestem! xd :)
No i jak Wam się podoba?
Jeszcze nie wiadomo co takiego zrobił Leon, ale w następnej części wszystko się wyjaśni i chyba to już będzie ostatnia część :)
Rozdział dodam jutro, bo teraz już nie mam czasu, ale mam go napisany na kartce :)
Ostatnio się mogę się skupić na lekcjach i piszę rozdziały na kartkach xD
A to wszystko, przez...mniejsza z tym!
No to jutro bd rozdział, a no i komentujcie :)
Całuski, Karola ;** xoxo
P.S Cały czas sobie powtarzam, żeby właśnie dopisać coś ważnego w notce pod rozdziałem, ale zawsze zapominam! XD :) I znowu o czymś zapomniałam, ale nie pamiętam o czym! XD :////

niedziela, 16 marca 2014

LBA ;**

Zostałam nominowana do LBA, na tym blogu; http://milosc-leonetta.blogspot.com/
Pytania do mnie;

1. Jak masz na imię?
Karolina :)

2.Którą parę lubisz najbardziej?
Leonetta! <333

3.Czytasz mojego bloga?
Właśnie zaczynam xd :D

4. Jaki jest twój ulubiony kolor?
Niebieski :)

5.Diego vs. Tomas vs Leoś
Leoś!!! <3 ;)

6. Co sądzisz o moich opowiadaniach?
Do tego momentu, do którego doszłam to mi się bardzo podoba :)

7. Czego nie lubisz u innych?
Tego jak są strasznymi plotkarzami i obgadują innych za ich plecami :)

8. Skąd jesteś?
Z Czechowic :)

9. Ile masz lat?
We wrześniu 14 :)

Blogi, które nominuję;
http://leonandfederico.blogspot.com/
http://story-violetta.blogspot.com/
http://violetta-y-leon.blogspot.com/
http://leonettax.blogspot.com/
http://leonettaopowiadanie.blogspot.com/

Moje pytania;
1. Jak masz na imię?
2. Jakie masz hobby?
3. Długo piszesz już bloga?
4. Ile masz lat?
5. Co chciałabyś, żeby się wydarzyło w 3 sezonie Violetty?
6. Jeśli byłaby taka możliwość, to co byś chciała zmienić w serialu Violetta?
7. Jaki jest twój ulubiony film?
8. Jaki jest twój ulubiony kolor?
9. Byłaś kiedyś za granicą?
10. Jakie języki znasz?

OS - Na zawsze pozostaniesz w moim sercu. cz.1

-Pana zona zginęła...przykro mi...-mężczyzna zaczął płakać jak małe dziecko, zjechał bezsilnie po ścianie, podkulił nogi, zakrył twarz rękami i płakał. Tak, płakał...Leon Verdas, silny i utalentowany mężczyzna, płakał...Każdy płacze, a w szczególności, kiedy stracimy kogoś bliskiego. Kiedy dziecko straci ukochaną zabawkę, kiedy ktoś nas zrani, kiedy wszyscy się od nas odwrócą i jesteśmy sami. Kiedy coś nas boli, kiedy mamy zły dzień, kiedy wszystko się sypie, kiedy mamy zły dzień, kiedy nie mamy jak zapewnić dobrej przyszłości swoim dzieciom, rodzinie, kiedy nie mamy środków do życia, kiedy nie mamy chęci do życia... Nie ma człowieka, który nigdy nie uronił łzy, łzy smutku...Tak właśnie było teraz z Leonem, stracił ukochaną osobę, którą kochał nad życie, zrobiłby dla niej wszystko, zrobiłby wszystko aby móc cofnąć czas i zabronić Violettcie wyjść z domu. Chociaż była na niego zła, nie chciała go widzieć, nie chciała go znać... To prawda, była na niego zła, ale dalej kochała go nad życie, dalej był dla niej całym Światem, nie mogła przecież tak łatwo odpuścić. Przecież nie przestajemy kochać z dnia na dzień, a tym bardziej z minuty na minutę. Tak mocne uczucie nie może przecież, tak łatwo prysnąć.
Byli małżeństwem, od 8 lat, mieli duży piękny dom, wspaniałych przyjaciół, bliskich, których kochali, majątek, który im do szczęścia nie potrzebny. Bo mieli siebie i swoją pociechę! 5-letnia Tini Verdas, piękna i utalentowana jak rodzice.
-Robiliśmy co mogliśmy, ale niestety...przykro mi...-lekarz ze spuszczoną głową powędrował do swojego gabinetu, po drodze uronił łzę, łzę smutku, współczucia i bezsilności.
-To moja wina! -Leon dalej płakał, wmawiał sobie,że to jego wina. Nie mógł znieść myśli, że to, przez niego jego żona nie żyje. Nie mógł, nie potrafił, nie chciał...Miał nadzieję, że to tylko zły sen, koszmar...

TYDZIEŃ PÓŹNIEJ
Cisza...dla niektórych raj, a dla innych męka, smutek, cierpienie...Na ścianie widniało pełno zdjęć...Jeszcze z czasów szkoły, kiedy wszystko było takie łatwo, proste, kiedy życie wydawało się zabawą, zwykłą przygodą...Zdjęcia z przyjaciółmi, ich ślubu, pierwszego małżeńskiego pocałunku, splątanych ze sobą rąk, a na nich widniejących obrączek. Zdjęcia ukochanego dziecka, pierwszego roczku, urodzin. Zdjęcia ukochanych rodziców, po prostu wszystkie wspaniałe wspomnienia. na murku kominka mały fortepianik,a w nim to jedno szczególne zdjęcie, zdjęcie pierwszego pocałunku. W lewym rogu białego pomieszczenia fortepian, fortepian na którym codziennie grali i śpiewali, na którym zostały stworzone piękne piosenki, na którym mała Tini zagrała swoje pierwsze akordy, fortepian pełen wspomnień. Piękny storczyk na parapecie, podarowany, przez Leona Violettcie, na pierwszy dzień tygodnia, "romantyczny gest...". Mała biało-niebieska komoda postawiona w rogu pokoju. Na samym dnie szuflady pudełko, a w nim? Pamiętnik! Fioletowy pamiętnik, w którym można przeczytać wszystkie zdarzenia i odczucia. Wszystko c czuła Violetta, wszystkie jej sekrety. A na środku pokoju? Niebiesko-biała kanapa, a na niej? Leon, bezradny, smutny, z czerwonymi i przy puchniętymi oczami od płaczu. Obok fortepianiku na murku kominka kalendarz. Kalendarz wskazujący 25 kwietnia, dokładnie tydzień od jej śmierci, a 4 dni od pogrzebu. Leon, przez cały tydzień nie ruszył się z domu, jedynie na pogrzeb. Tini do przedszkola odprowadza Dominica, mama Leona. Mężczyzna polecił zająć się firmą swojemu przyjacielowi, a wspólnikowi Fede, który dobrze rozumiał co czuje Leon, w końcu sam był bliskim przyjacielem Vilu. Wszyscy przeżywali jej śmierć, rodzina, przyjaciele, fani...Dlaczego fani? Violetta była aktorką, zaczynała w teatrze, potem w serialach, aż w światowej sławy filmach! Miała miliony fanów na całym świecie, zresztą dalej ma...Mężczyzna usłyszał śmiech swojej córeczki, wstał i wszedł po schodach, na drugie piętro i skierował się do pokoju swojej pociechy. Leon zrozumiał, że ma dla kogo żyć. Przekroczył próg pokoju , oparł się o futrynę i przyglądał swojej rozbawionej córce, na sam widok się mimowolnie uśmiechnął.
-Przestań! Nie tak! -śmiała się rozbawiona Tini i budowała wieżę z klocków.
-Z kim kochanie rozmawiasz? -zapytał Leon, na co mała się odwróciła w jego stronę.
-Tata! -krzyknęła uradowana.
-Tak, to z kim rozmawiasz?Syrenka Mili, czy misiu Bob? -mała miała wymyślonych przyjaciół.
-Z mamą...!

......................................................................................................
Proszę, szybko napisany :)
Nie wiem jak wyszedł, chociaż mi się nawet podoba xd
Ale to wy piszcie co sądzicie :)
Następna część powinna pojawić się do końca tygodnia :)
Do następnego, całuski Karola ;* xoxo

sobota, 15 marca 2014

Rozdział 33

-To może od razu na miesiąc?! -krzyknęły sarkastycznie dziewczyny.
-TAK!!! -krzyknęli równo chłopcy.
-Dobrze! Ustalone, jedziemy na miesiąc do Turcji! -krzyknął uradowany Leon i walnął ręką o stół, po czym się skulił z bólu -Aua....-wysyczał, przez zęby.

-Cześć German -powiedziała po cichu Jade -Możemy wejść? -zapytała, na co German oszołomiony tym, że wróciła jego ukochana nie stop! Była ukochana. Kiwnął głową na tak, Jade weszła prowadząc małego chłopca za rękę. Chłopczyk mu pomaczał na przywitanie, bo jeszcze nie umiał mówić. Oczywiście umiał powiedzieć kilka słów, ale na tym to był koniec. Z kuchni wyszła Olga i Ramalo i przyglądali się całej sytuacji, po chwili przyłączyła się do nich Angelika.
-Jestem German, a ty jak się nazywasz? -mężczyzna kucnął, przy chłopczyku i podał mu rękę, na co mały ją leciutko uścisnął.
-To jest Facundo -przedstawiła go Jade -Germanie...Możemy porozmawiać? -zapytała niepewnie.
-Facu w kuchni są ciasteczka. To tam -wskazał palcem kuchnię German, na co maluch pośpiesznie udał się do pomieszczenia, a za nim Olga, Ramalo i Angelika -Usiądźmy, proszę -zrobili tak jak prosił German.
-Po pierwsze chciałabym Cię przeprosić, za to co Ci zrobiłam, bardzo tego żałuję.
-Do rzeczy Jade -warknął German, na samą myśl, o tym co wtedy przechodził.
-To nie jest tak jak wszyscy myślicie...Ja nie uciekłam z jakimś kolesiem, ja to wymyśliłam....-popatrzył na nią pytająco -matias wpakował się w niezłe...bagno! Pożyczył pieniądze od niewłaściwych ludzi, a potem nie miał jak oddać i....
-Czekaj, czekaj! Jak to pożyczył pieniądze?  Przecież ma firmę, która dobrze zarabia...
-Tak, tak, ale wtedy przechodzili kryzys i musiał pożyczyć pieniądze i nie oddawał, przez długi czas, oczywiście starał się jak mógł. I wtedy mnie porwali i więzili. -uroniła łzę -Matias, tak jak wy myślał, że wyjechał, dopiero potem, kiedy zażądali od niego pieniędzy i powiedzieli, że mnie skrzywdzą, to wziął kredyt, ale to i tak było za mało i płacił im tylko wtedy, kiedy miał jakieś pieniądze. Po 7 miesiącach urodził się Facu -German spojrzał na nią pytająco.
-Facu jest wcześniakiem, urodził się w 8 miesiącu ciąży -wyjaśniła.
-Czy on...no wiesz...?
-Czy Facu jest twoim synem? Tak, to twój syn. Nie zdradziłam cię, nigdy, w ogóle nie miałam takiego zamiaru. Miałam Ci powiedzieć o ciąży, ale nie miałam okazji, a potem...sam wiesz...-German uronił łzę, do dwójki przyleciał Facu, usiadł na kolanach Jade, a ta pocałowała go w czoło, maluch dalej jadł czekoladowe ciastko Olgi. Całej sytuacji przyglądała się Olga, Angelika i Ramalo, którzy uśmiechali się mimowolnie.
-Nie oczekuję, że mi wybaczysz...-przerwała -My musimy się już zbierać. Facu podziękuj ładnie -maluch podbiegł do całej trójki i ich uściskał. Na końcu podszedł do German'a i go przytulił, a ten się w niego wtulił.
-Dobrze było mi Was było znowu zobaczyć -powiedziała Jade, do trójki stojącej w rogu.
-Chodź tu kruszynko -powiedziała Angelika i przytuliła Jade, potem Olga i Ramalo.
-Dobrze było panienkę znowu zobaczyć -uśmiechnął się do niej i już wychodzili.
-Czekaj! Gdzie mieszkacie? masz ten sam numer telefonu? -dopytywał German.
-Mieszkamy w starym mieszkaniu Matiasa z nim, a numer masz tu -podała mu wizytówkę. Wyszli, po chwili było słychać warkot odjeżdżającego auta.
-Odwołujemy lot? -zapytał Ramalo.

-Słuchajcie, Pablo mi napisał, że mamy szybko przyjść do studia. -powiedział Maxi, wszyscy zabrali swoje rzeczy, zapłacili za soki i szybko ruszyli do Studia. Weszli do głównej sali, gdzie była już reszta "ekipy".
-Jesteście. To świetnie -zaczął Pablo i chwycił Angie za rękę -Chcielibyśmy Wam coś ogłosić z Angie....W sobotę za dwa tygodnie bierzemy ślub, więc jesteście wszyscy zaproszeni -powiedział na jednym wdech Pablo i się uśmiechnęli. Wszyscy zaczęli bić brawo i gratulować. Potem powiedzieli, że wiedzą, że to głupstwo się pobierać tydzień przed zakończeniem roku szkolnego, ale już się długo naczekali, a w wakacje wszyscy wyjeżdżają. Na podróż poślubną pojadą dopiero początkiem wakacji, bo muszą wszystkiego przypilnować wszystkiego w Studiu. Kiedy się rozeszli Fran zapytała, kto się jeszcze zgłasza na wyjazd do Turcji. W sumie pojedzie; Leonetta, Marcessca, Fedemiła, Naxi, Diego, Lena, Andres, Jack i jego dziewczyna Nina. Cała grupa się rozdzieliła, na chłopców i dziewczyny, jedni poszli do sali tanecznej, a drudzy do sali Beto. Tam Fran i Marco opowiedzieli o swojej cudownie spędzonej nocy.
-Słuchaj Lu, może wpadłabyś do mnie o 19? W końcu dzisiaj mija nasze 5 miesięcy -powiedział speszony Fede z kwiatami w ręku.
-Tak, wiem i mam dla ciebie niespodziankę -uśmiechnęła się promiennie i objęła go rękami w okół szyi i złożyła delikatny pocałunek na jego ustach -i wtedy dostaniesz swój prezent -uśmiechnęła się.
-Też coś dla ciebie mam -pocałował ją.

Po zajęciach Violetta pojechała prosto po babcię razem z Fede, którego podwiozła do domu, bo szedł na nogach, bo ma zaledwie 5 minut drogi parkiem od domu, do Studia. Fede od razu wbiegł po schodach do swojego pokoju po prezent dla Lu, żeby pokazać Vilu. Dziewczyna poczekała na dole, usłyszała jakiś odgłos z kuchni, więc tam weszła.
-Kiedy powiesz Violettcie, że ma brata?

..............................................................................................................
Hejoł! I znowu przychodzi z takim czymś...!
Wiem, że dziwny, ale ostatnio jakoś nie mam głowy do pisania rozdziałów
Ale za to do pisania OS mam!
W szkole tak mi się nudziło na religii, że napisałam na kartce OS, więc, muszę go tylko przepisać
na kompa i gotowe! :)
Piszcie co sądzicie o rozdziale :D
Do następnego, całuski Karola ;* xoxo

Takie małe info ;>

Hejo!
Pewnie się zastanawiacie, po co piszę (znowu) notkę.
A więc tak; mam parę spraw :)
1. Jeśli macie jakieś pytania co do bloga, albo takie inne? To pytajcie na askme.pro :)
Tu macie link; http://askme.pro/Karolcia3616
Jest to askme.pro na "potrzeby" bloga, ale staram się też tam odpowiadać na "zwykłe" pytania ;)
Więc jak coś bd chcieli wiedzieć to piszcie na nim :D
2. Zastanawiam się nad napisaniem OS, ale jeszcze nw, czy to dojdzie do skutku :)
Co prawda pomysł mam,ale jeszcze muszę się jeszcze zastanowić jak to wszystko napisać i rozmieścić w paru częściach :)
3. To już mało ważna sprawa. Rozdział powinien pojawić się jeszcze dzisiaj, a w najgorszym wypadku jutro w południe xd :D
I to już wszystko :) Jeśli uważacie, że notka jest bez sensu, to przepraszam, że zabrałam Wam wasz cenny czas XD :)
Do następnego, całuski Karola ;* xoxo

piątek, 7 marca 2014

Rozdział 32

Violetta
Obudziłam się rano wtulona w tors Leona, obróciłam się przodem do niego, jeszcze śpi. Zobaczyłam na komórce, która godzina, 6.46. Wstałam z łóżka, weszłam do łazienki i zarzuciłam na siebie szlafrok, nie wiem co tu robi szlafrok dla kobiety, nieważne... Zeszłam po cichu do kuchni i zaczęłam przygotowywać śniadanie dla Leona.
-Okey! Gotowe...-powiedziałam do siebie po cichu i wzięłam tacę z jedzeniem. Weszłam ostrożnie po schodach i do sypialni. Położyłam tackę na szafce i usiadłam ostrożnie okrakiem na Leonie. Pocałowałam go w usta, po chwili zaczął oddawać moje pocałunki.
-Zrobiłam Ci śniadanie -uśmiechnęliśmy się do siebie, zeszłam z niego i usiadłam obok niego.
-Dziękuję -powiedział i zaczął jeść, powiedział, że jestem chudziutka i nakarmił mnie. Po zjedzonym śniadaniu weszłam do łazienki, a tam się ubrałam w swoje ciuchy i umyłam.
-Kochanie, jadę do siebie, spotkamy się w studiu -powiedziałam do Leona i pocałowałam go w usta, a on objął mnie w talii.
-Nigdzie...nie...jedziesz...zostajesz...ze..mną -mówił między pocałunkami.
-Muszę...jechać....-odpowiedziałam i wyszłam z mieszkania machając mu na pożegnanie. Zjechałam windą i wsiadłam do auta. Po 10 minutach byłam na miejscu. A tam przywitałam się z Mel, umyłam i ubrałam "świeże" ciuchy.

German
Zapinam właśnie walizkę i schodzę po schodach z rzeczami.
-Pomogę Ci -Ramallo wziął jedną walizkę i zszedł pierwszy po schodach, a ja za nim.
-Pożegnam się -powiedziałem do niego i odstawiłem walizkę na podłogę.
-Zaniosę to -powiedział mężczyzna, kiedy rozległ się dzwonek do drzwi -Otworzę -powiedział i ruszył w stronę drzwi, a ja poszedłem do kuchni, gdzie siedziała zapłakana Olga.
-Niech..pan nie wyjeżdża, będzie mi pana brakowało przez miesiąc -mówiła zapłakana kobieta i się do mnie przytuliła.
-Wrócę Olgo, wrócę. A za ten czas pilnuj domu -powiedziałem -No i oczywiście Ramallo i Violi -zaśmiałem się.
-German ktoś do ciebie! -usłyszałem krzyki Ramallo, jego głos wydawał się jakiś dziwny. Puściłem Olgę i ruszyłem w stronę drzwi. Podszedłem do drzwi, a tam stała JADE! I DO TEGO Z DZIECKIEM!!! Patrzyłem raz na nią, a raz na malutkie dziecko trzymające jej rękę.....

Violetta
Kiedy weszłam do studia zobaczyłam moich przyjaciół i od razu do niech podeszłam.
-Cześć wszystkim -przywitałam się radośnie.
-Hejka Vilu -odpowiedzieli chórkiem.
-A Ty nie z Leonem? -zapytał Fede z pytającą miną.
-Nie, pojechałam rano do siebie i mieliśmy się spotkać tutaj. Zaraz skąd wiesz Fede...?!
-Co?! Ja nic! Bo wiesz...No ja ten...Leon...i no wiesz.... -podrapał się nerwowo po głowie -Pa! -krzyknął chwycił Lu za rękę i pobiegł do klasy Beto, na co my się zaśmialiśmy.
-Cześć kochanie -poczułam, że ktoś mnie łapie w talii, od razu wiedziałam kto to.
-Mi się zdaje, czy my się już dzisiaj widzieliśmy? -zapytał obracając się do niego przodem. Zaczęliśmy się całować i poczułam, że tracę grunt pod nogami, Leon mnie podniósł i przeniósł na drugi koniec korytarza, dalej całując.
-Kochani? -usłyszałam głos Fran i oderwałam się od Leona, spojrzeliśmy na naszych przyjaciół.
-Jak tak się zachowują teraz, to ciekawe co się działo w nocy! -powiedział Fede, który właśnie pojawił się obok naszych przyjaciół z popcornem i okularami 3D! Ludmi walnęła się w czoło i pokręciła głową nie dowierzając. Wszyscy się zaśmiali, oprócz Fede, a my znowu się pocałowaliśmy.
-Nie w szkole! -usłyszeliśmy krzyki Gregoria i się od siebie gwałtownie oderwaliśmy.
-Przepraszamy -powiedziałam, a Leon milczał.
-Ile razy mam jeszcze widzieć jak się całujecie?! -krzyknął zdenerwowany i odszedł. Poszliśmy na zajęcia Angie, usiadłam pomiędzy Leonem i Fran. Na lekcji śpiewaliśmy piosenki na zakończenie roku. Po zajeciach Angie mieliśmy zajęcia z Gregoriem i ćwiczyliśmy układy taneczne na zakończenie. Po zajęciach wybraliśmy się do Resto (ja, Leon, Fran, Lu, Fede, Maxi, Marco) i zamówiliśmy koktajle.
-Mam pomysł! -krzyknął uradowany Marco.
-Jaki? -zapytaliśmy ciekawi.
-Pojedźmy gdzieś na wakacje!  -krzyknął.
-Okey, ale  gdzie?
-Nie wiem....Może...Paryż? -zaproponował
-Nie -odpowiedzieliśmy.
-Może Bułgaria? -zaproponował Maxi
-Fajne miejsce, ale nie -powiedział Fede.
-Viola, ty dużo podróżujesz, więc może znasz jakieś fajne miejsce? -zapytała Lu.
-Właśnie Violka -powiedziała uradowana Fran.
-No tak...To może...Rzym? -zapytałam.
-Ooo! Tak, tak, tak! -krzyczeli uradowani Fede i Fran, w końcu to ich rodzinne miasto.
-Nie, gdzieś gdzie jest słonecznie, opalimy się i będzie dobra zabawa! -zarządził Leoś.
-Właśnie! -krzyknął Maxi.
-Hmm....to może...Turcja? -zapytałam.
-Okey, mi pasuje -powiedzieli wszyscy równo, na co się zaśmialiśmy.
-Okey, ale teraz trzeba wybrać miasto! -powiedziała Fran.
-To może...Carthage? -zaproponowała Lu.
-Nie.
-A Bizerte? -zapytała Fran.
-Okey.
-Okey.
-Mi pasii... -wszyscy się zgodzili.
-Okey, to przydałoby się załatwić jakieś miejsce do spania -powiedziałam.
-Najlepiej hotel -powiedział Leon.
-Okey, mogę coś zoorganizować, w domu coś obcykam -powiedział Maxi.
-Okey.
-A na ile byśmy pojechali?
-Tydzień? -zapytał Marco.
-Dwa tygodnie? -zaproponował Fede
-Nie, trzy! -krzyknął Maxi.
-25 dni najlepiej! -krzyknął zdecydowany Leon.
-To może od razu miesiąc?! -powiedziałyśmy ironicznie z Fran i Ludmi.

.........................................................................................................
Wiem, dziwny...!
Dodaję po ponad tygodniu i jeszcze takie dziadostwo! :////
Jest dość dużo dialogów, co u mnie to raczej rzadkość :)))
Następny nw kiedy :)
Do następnego, całuski Karola ;* xoxo