środa, 11 grudnia 2013

Rozdział 3

Violetta
Obudziłam się dość wcześnie, ubrałam się i poszłam zjeść śniadanie. W kuchni siedział Matias,który jak zawszę grał w Pou na komórce. Matias to brat Jade, to ten głupszy, nie może znaleźć sobie dziewczyny, dlatego praktycznie cały czas przesiaduje u nas, a jak nie to w pracy, w biurze i gra.
-Dzień dobry Matias.-powiedziałam bardzo wesoło bo mam się dzisiaj spotkać z Leonem.
-Hejka Violetta!-nawet nie oderwał wzroku od komórki.-Co tak wcześnie wstałaś? dzisiaj masz się spotkać z tym chłopakiem....jak mu tam było?
-Leon.
-Nie to nie to.-zaśmiałam się cicho.-Czekaj....tak, juz wiem! Leon!-powiedział podniecony jak dziecko.
-Przecież to powiedziałam.
-Nie prawda.
-Jak dziecko.-powiedziałam to cicho, tak żeby tego nie usłyszał.-Widziałeś tatę? Chciał ze mną porozmawiać i nie mogę go znaleźć.-Mówiłam trzymając kubek herbaty w ręku i smarując kromkę dżemem.
-Tak, tata, jest....nie wiem....-już miałam iść ale go oświeciło.-Czekaj! już wiem, jest w biurze, tak, sprawdź tam.- cały czas patrzył na komórkę. Jakby był na ulicy to spokojnie można by go było okraść. Kiedy zapukałam do biura mojego taty, był on na dole koło drzwi wejściowych. Usłyszałam rozmowę taty z Jade.
-Kiedy jej powiemy?-mówiła szepczącą Jade do taty.
-Kiedy będzie okazja, najlepiej dzisiaj....-przerwał bo zobaczył, że stoję w drzwiach.- O Violetta, siadaj!
-Chciałeś porozmawiać, więc jestem.
-Ahh...tak no więc mamy dwie sprawy. 1 to chciałem porozmawiać o Leonie. Widziałem jak na niego patrzyłaś...
-Czekaj! chciałeś mówić o tym czy mi się podoba?! Tato nie obraź się, ale nie będę o tym z tobą rozmawiać.-widziałam, że momentalnie posmutniał.
-Dobrze, jak chcesz. Druga sprawa to to, że mamy Ci coś z Jade do powiedzenia.
-Tak?-patrzyłam raz na tatę, a raz na Jade, trochę się wystraszyłam-Chyba nie zamierzacie zerwać?-powiedziałam drżącym głosem.
-Co? Nic podobnego. Violetto jeśli tylko się zgodzisz, to ja i Jade chcielibyśmy się pobrać. co ty na no?
-Ja? Super cieszę się! Ale pod jednym warunkiem! Zostanę druhną?
-Pewnie, nawet chcielismy cię o to zapytac.-powiedziała szczęśliwa Jade.
Poszłam do pokoju i oglądałam filmy na laptopie, była 12.45 więc postanowiłam pójść już do studia.
Szłam parkiem, doszłam w 5 minut. Przed studio była grupka ludzi więc do nich podeszłam spytać się o to gdzie mogę znaleźć Angie.
-Hej, jestem Violetta, szukam Angie, wiecie gdzie mogłabym ją znaleźć?- spytałam trochę zdenerwowana.
-Hej, Jestem Francesca, to jest Maxi i Camila, a Angie powinna być w pokoju nauczycielskim. Wiesz gdzie to jest? czy cię może zaprowadzić?-spytała miło chyba Włoszka, miała śmieszny akcent, ale jednak mówiła bardzo wyraźnie.
-Tak, dzięki.- zaprowadziła mnie pod pokój nauczycielski.
- Jeśli byś czegoś potrzebowała to będziemy gdzieś niedaleko.-uśmiechnęła się bardzo miło.
-Dzięki, pa.
-Pa.-powiedziała miło i poszła.
Zapukałam do pokoju i usłyszałam znajomy głos który powiedział "proszę", to była Angie.
-Cześć Angie.
-O Violetta! wchodź nikogo nie ma, mają zajęcia.-wstała z krzesła żeby zrobić mi miejsce.- Jednak przyszłaś.
-Tak i za chwilę idę bo umówiłam się z Leonem.-wtedy na moją twarz wpłynął szery uśmiech.
-Uuuu.....z Leonem mówisz? To fajny chłopak. A poznałaś kogoś jeszcze?
-Yyyy....tak., Francescę, Camilę i Maxie'go.
-Tak oni są bardzo przyjaźni, a poznałaś już Ludmiłę i Diego?
-Nie...
-To dobrze i od razu ci mówię żebyś na nich uważała.-mówiła to z śmieszną miną.
-Aha....dzięki.- zaśmiałyśmy się. Wtedy do pokoju weszła trójka mężczyzn.- Dzień dobry.-powiedziałam jak najmilej się dało.
-Dzień dobry, a ty jesteś?- powiedział jeden z nich który miał krawat i kamizelkę.
-To Violetta, mówiłam Ci, to moja siostrzenica.
-Ahh....tak....to....-przerwał mu pan z buszem na głowię.
-Violetta! Ahh...jak dawno cię nie widziałem!-wykrzyczał i przytulił się do mnie jakiś pan z buszem na głowie
-Ale ja pana nie znam.- ledwo co mówiłam, bo tak mocno mnie sciskał.
-Vilu to Beto. Może go nie pamiętasz bo byłaś mała ale Beto cię poznał jako kruszynkę, a kiedy wyjechaliście kontakty się urwały i już nigdy się nie zobaczyliście.- wtedy Beto mnie  puścił.-to jest Pablo-wskazała na pana z którym rozmawiałam na początku- a to Gregorio.- ten pan nie wyglądał na miłego.
-Przepraszam, ale ja już chyba pójdę. do widzenia, Angie zobaczymy sie w domu.- i wyszłam.
Szłam korytarzem, kiedy ktoś mnie chwycił w pasie z tyłu, starasznie się wystraszyłam.
-Cześć Vilu!- to był Leon.- więc jednak przyszłaś.
-Cześć Leon, jak widać, jestem.
-Cieszę się, chodź ze mną.-chwycił mnie za rękę i pociągnął do jakiejś sali w której były instrumenty.- Musisz ze mną zaśpiewać! Proszę!
-Ale Leon ja nie umiem...
-Proszę...-ten głupek uklęknął na kolana.
-Ale Leon nie umiem śpiewać.
-Każdy umie. Trzymaj tekst.-podał mi kartkę i zaczął grać. kiedy zaczął śpiewać cała się trzęsłam, nagle przyszła moja kolej i zaczęłam po cichu, ale kiedy się rozkręciłam nie mogłam przestać, ludzie patrzyli na nas i przychodziło ich coraz więcej. Zobaczyłam Fran, Cami i Maxiego, po skończonej piosence wszyscy zaczeli klaskać, a ja się przytuliłam do Leona i powiedziałam mu do ucha.
-Dziękuję
-Nie ma za co, bardzo ładnie śpiewasz.-naglę się zaczerwieniłam.
-Violetto?- zobaczyłam w drzwiach Pabla.
-Ja przepraszam, już sobie idę.- zrobiło mi się głupio bo zawracam głowę Leonowi i wszyscy się jeszcze obok nas zbiegli.
-Nie masz za co przepraszać! Pięknie śpiewasz i wiesz co za tydzień zaczynają się egzaminy wstępne i masz ogromną szansę. To jak? chciałabyś się tu uczyć?
-Zgódź się Violu! Proszę,,,,,-mówił do mnie cicho Leon. Dopiero się skapłam,ze wszyscy jeszcze stoją koło nas i jeszcze nie poszli. Podeszły do mnie Fran i Cami.
-Violu zgódź się, prosimy.
-Mogę dać znać jutro, bo muszę jeszcze porozmawiać z tatą i się zastanowić.
-Dobrze , a jak się zgodzisz to zgłoś się do pokoju nauczycielskiego po formularz zgłoszeniowy. dobrze?
-Dobrze. - Pablo poszedl, reszta też się rozeszła, zostaliśmy tylko ja i Leon.
-Violu masz ogromne szansę, zgłoś się na przesłuchania jak będziesz chciała to mogę Ci pomóc.
-Zastanowię się, a teraz mam pytanie.
-Tak?- Leon zrobił zdziwioną minę.
-To ty napisałeś tą piosenkę?
-Yyyy...tak.-powiedział speszony.
-Aha bardzo ładna, a jak się nazywa?
-Voy por ti i napisałem ją w nocy jest o....-wtedy zrobił się czerwony jak burak.
-O?- ciągnełam ciekawa.
-O pewnej ślicznej dziewczynie, która bardzo ładnie śpiewa i zaraz cię zagilgotam na śmierć!- zaczął mnie gonić, przewróciliśmy się na ziemię i gilgotał mnie na całego. Kiedy w końcu przestał pomógł mi wstać.
- To o kim jest ta piosenka?-zaczęłam znowu temat śmiejąc się.
-No o tobie...-teraz to był tak czerwony,że wyglądał jakby miał zaraz wybuchnąć!
-Ahaa.....- też się zaczerwieniłam.
-Słuchaj Vilu....-wtedy do klasy weszła Cami.
-Idziemy do Resto, idziecie z nami?-popatrzyłam na Leona, a potem na Cami.
-Pewnie.- wzięłam torebkę i poszłam za Cami. Leon poszedł od razu za mną, wiedziałam,ze nie chciał iść, chciałam się przejść z moimi nowymi przyjaciółmi.
Szliśmy parkiem; Ja, Leon, Cami, Fran, Maxi i jeszcze Brodwey, którego poznałam przed chwilą.
-To o czym chciałeś porozmawiać? - spytałam ciekawa Leona.
-Potem porozmawiamy, dobrze?-powiedział trochę smutny z wymuszonym uśmieszkiem.
-Okey.- wtedy objął mnie ramieniem, poczułam, że się czerwienię.

Późno już więc nie chcę mi się pisać
W następnym rozdziale;
Jak przebiegnie rozmowa Leona i Violetty?
Co Leon ma tak ważnego do powiedzenia?
Przyjaciele pomagają Violi w przygotowaniach.
Egzaminy wstępne.
Komentujcie proszę, mówcie szczerze co sądzicie, bo bardzo mi na tym zależy, a nie ma sensu prowadzić bloga, jak nikt go nie czyta i jeśli nikomu się nie podoba.
Dobranoc ludzie, kolorowych ;**

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz