piątek, 21 listopada 2014

Wyniki konkursu na OS ;)

Jestem naprawdę zadowolona z waszych prac, które mi przysłaliście. Wszystkie były genialne, pomysłowe i cudownie napisane <3 :D Zakochałam się we wszystkich, ale to Wy głosowaliście i niestety jest jeden zwycięzca ;)

Także ;D Pierwsze miejsce zajęła Natalia Sałata z OS; Żelazne zasady
Bardzo gratuluję ! ;> Świetny OS, świetnie napisany i genialny pomysł ;) Naprawdę ;)

Czas na miejsce drugie ;)
A zajęła je...Viky Verdas z OS; Miłość pozornie nie możliwa
Także genialny pomysł i wykonanie ;> Bardzo gratuluję ;)

A teraz miejsce trzecie ;)
Które zajęła Madziuś Verdas z OS; Królowa pocałunku
Bardzo dobre wykonanie i pomysł ;) Bardzo gratuluje ;>

A teraz miejsca już nie na podium, ale równie genialne i pomysłowe, co reszta ;>
Miejsce czwarte ;)
Zajęła Juluś z OS; Ty jesteś moim panem, a ja Twoją panią. Ty serca mojego, a ja Twego...
Równie genialny pomysł i wykonanie ;> Bardzo gratuluję ;)

Teraz miejsce piąte, które zajęły AŻ cztery OS ;)
Obliviate z OS; Gwiazd naszych wina
 z OS; My na zawsze razem
Patrycja z OS; Od nienawiści do miłości
Julia Blanco z OS; Mamusiu kocham Cię

Wszystkie CZTERY powyższe OS, zajęły miejsce piąte ;) Z Was też jestem bardzo dumna i się bardzo cieszę ;)
Wszystkie OS zostały genialnie napisane, wszystkie miały genialny pomysł i wykonanie ;>

Za miejsce pierwsze; promowanie bloga, przez miesiąc, dodanie do listy blogów, które czytam, na stronie i oczywiście miłość wszystkich fanów, którzy czytali i się zakochali w opowiadaniu ;)
Za miejsce drugie; promowanie bloga, przez trzy tygodnie, dodanie do listy blogów, które czytam na stronie i tak jak powyżej - miłość wszystkich fanów ;>
Za miejsce trzecie; promowanie bloga, przez dwa tygodnie, dodanie do listy blogów, które czytam i miłość fanów ;)
Za wszystkie inne miejsca; dodanie do listy blogów ;)
(Jeśli ktos uważa, że zasługuję na coś więcej, to śmiało mówić, zrozumiem, ponieważ sama uważam, że to i tak mało, co Wam zaoferowałam) Bardzo wszystkim gratuluję i podziwiam, że napisaliście tak genialne pracę ;)
W komentarzach proszę, abyście podali adresy swoich blogów lub adresów mailowych, abym mogła dodać do zakładek ;)
Jeśli ktoś nie ma bloga, którego bym miała nagrodzić promowaniem, to pisać i wymyślimy coś innego ;)
Całuski, Karola ;** xoxo

czwartek, 13 listopada 2014

Rozdział 50 - Nic nie możemy zrobić

Chłopczyk po długiej zabawie, zawołany, przez Leona przybiegł zdyszany.
- Wracamy już, co? - spytał Leon.
- Nie - błagał chłopczyk.
- Zimno jest i zaraz będzie ciemno. Chodź już - nalegał Leon.
- No dobrze - powiedział znudzony malec i obydwoje ruszyli w stronę wyjścia z parku.
- A gdzie idziemy? - spytał malec, kiedy byli już przy drodze.
- Na razie do mnie, a potem Cię odwiozę - uśmiechnęli się obaj.

Samochód się zatrzymał i malec szybko odpiął pasy. Leon wyszedł z auta i otworzył mu drzwi. Wyskoczył radosny i chłopak go wziął na tak zwanego "barana". Otworzył furtkę i przeszli, przez krótką dróżkę.
Dom był biały i duży. Niewielki ogród z przodu, po bokach rozlewał się wielki trawnik, przy płocie tuje, tak aby sąsiedzi nie widzieli, kwiaty i niewielka altana z grillem w środku. Dom dwupiętrowy z pięknymi drzwiami.
Przekroczyli próg domu i od razu można było usłyszeć głos gospodyni, rodzicielki Leona.
- Leon, to Ty? - kobieta zawołała z kuchni.
- Tak Mamo, mamy gościa - odkrzyknął szczęśliwy i maluch się zaśmiał. Kobieta szybko się pojawiła, przy drzwiach.
- Dzień dobry - odezwał się zawstydzony chłopczyk, który wciąż siedział na plecach chłopaka.
- Dzień dobry Skarbeńku - odezwała się wesoło pani Domica - Jak masz na imię?
- Facundo - odezwał się zawstydzony chłopczyk.
- To brat Violi, Mamo - wytłumaczył Leon, a kobieta zrobiła zaskoczoną minę - Byliśmy razem na placu zabaw, zadzwonił jej telefon, że coś się stało Angie, zaproponowałem, że z nim zostanę - wyjaśnił ściągając buty nogami. Po chwili wyciągnął ręce do góry - Koniec wycieczki - powiedział i chłopczyk się zaśmiał. Ściągnął malca z pleców i wtedy malec sięgnął po buty na rzepę i szybko jego buty znalazły się równie położone, koło butów chłopaka.
- Taylor nie ma? - pyta chłopak ciszej matki.
- Nie ma jej już cały dzień - odpowiada równie cicho co chłopak.
- Może to i lepiej - mówi i bardzo szybko chwyta chłopca. Robi mu samolot i odstawia na podłogę w salonie. Bierze pilota i szuka bajek, obydwoje siadają na kanapie i chłopak skaczę po kanałach.
- Zrobię Wam coś do picia - zawołała Dominica.
Po chwili oglądali film Smerfy 2 w telewizorze, oparci o kanapę z kubkami cacao w ręku. Kobieta siedziała w kuchni i robiła kolację dla chłopców, męża, który jeszcze nie wrócił z pracy i siebie. Po dziesięciu minutach na dworze było ciemno, a po ponad pół godzinie Facundo spał, opierając się o ramię chłopaka. Leon widząc śpiącego malca sięgnął po koc i go przykrył. Lekko się odsunął i położył go wygodniej na kanapie. Przyciszył telewizor i zgasił dwie żarówki, zostawiając jedną włączoną. Zabrał swój kubek z piciem i powędrował do kuchni.
- Zasnął - powiadomił kobietę, kiedy go ujrzała i usiadł na krześle, przy blacie.
- Pamiętam go, kiedy był tu kiedyś z Tobą i Violą, jeszcze kiedy nie umiał mówić - zaśmiała sie cicho kobieta - Myślałam, że będziecie z Violettą rodziną, od zawsze ją lubiłam, tata tak samo. Tak ślicznie wyglądaliście, kiedy się nim opiekowaliście - dodała po chwili.
- Mamo proszę...- powiedział cicho chłopak - Było, minęło. Teraz mamy inny problem - powiedział jeszcze ciszej, jakby do siebie, ale kobieta i tak go usłyszała, przestała kroić ser i usiadła obok syna.
- Jaki problem? - spytała zaniepokojona, chłopak odetchnął ciężko.
- Violetta jest w ciąży - powiedział szczęśliwy i zarazem smutny.
- W ciąży? - spytała nie dowierzając.
- Tak.
- Z kim? - spytała po chwili.
- Będziesz babcią - powiedział szczęśliwy i rozłożył ręce, kobieta po chwili rzuciła się szczęśliwa na syna.
- Naprawdę? - spytała nie dowierzając.
- Tak - powiedział cicho i przytulił mocniej kobietę - Ale to nie jest do końca taka dobra wiadomość - powiedział po chwili, a kobieta się szybko oderwała od syna i usiadła z powrotem.
- Nie chcesz tego dziecka ? - spytała zawiedziona.
- Nie, nie. Oczywiście, że go chcę, ale Violetta nie chce mnie - powiedział i głos mu się załamał.
- Co ty wygadujesz? Przecież się spotkaliście w parku i wydaję mi się, że się kochacie, więc w czym problem? - pytała kobieta.
- To źle Ci się wydaję mamo - przerwał na chwilę i zaczął kręcić kubkiem w ręce - O spotkaniu nic nie wiedziała, to wszystko sprawka Facunda, a na weselu dała mi jasno do zrozumienia, że to jest jej dziecko i nie chcę abym do niej wrócił - powiedział i po poliku chłopaka poleciała pojedyncza łza, której pozwolił spłynąć.
- Pytałeś się jej o to? - spytała kobieta.
- Nie, ale dała mi jasno do zrozumienia, że nie chcę żebyśmy do siebie wrócili i jeszcze ten Will - chłopak się otrząsnął.
- Jaki Will? - wypytywała kobieta.
- Była  z nim na weselu, ale to podobno tylko przyjaciele, choć nie chcę mi się w to wierzyć.
- A myślisz, że jak ona odebrała ciebie i Taylor? - kobieta podniosła lekko głos - Też przyjechałeś z dziewczyną.
- Ale ona wie, że jest tylko moją menagerka - bronił się chłopak.
- Tak samo jak ty wiesz, że Will jest tylko jej przyjacielem to i tak obydwoje w to wątpicie - mówiła powoli.
- Może masz rację, ale...- przerwał mu telefon - Przepraszam - wyciągnął urządzenie z kieszeni spodni i zacisnął zieloną słuchawkę - To Fede, przepraszam mamo.
L; Tak Fede?
F; Leon, Viola jest w szpitalu
L; No wiem, że jest, pojechała do Angie
F; Nie, Angie rodzi, ale Viola zasłabła przed budynkiem.
L; Kiedy? - spytał wystraszony.
F; Zaraz, przed wejściem, jakieś dwie godziny temu.
L; To czemu dopiero teraz dzwonisz?!
F; Niedawno się dowiedzia....-przerwał mu chłopak i chwycił kluczyki od samochodu z komody w przedpokoju, kobieta wyszła za nim.
L; Dobra, w którym szpitalu?
F; Koło Barney'a
L; Za niedługo będę - rozłączył się.
- Co się stało? - spytała kobieta.
- Violetta jest w szpitalu, zasłabła. Zajmiesz się Facundo? Musze do niej jechać - wołał, kiedy wsiadał do samochodu.
- Dobrze, zajmę się - zawołała i chłopak odjechał.
Jechał bardzo szybko, wymijając auta i przejeżdżając raz na czerwonym świetle. W ciągu chwili znalazł się w szpitalu, w recepcji nie chcieli mu powiedzieć, gdzie leży dziewczyna, więc zadzwonił do przyjaciela i chwilę później był pod salą dziewczyny. Był tam German z Jade, Fede i Ludmiła. Przebiegł, przez korytarz.
- Co się stało? - spytał, kiedy się koło nich znalazł.
- Zasłabła, przed wejściem.
- Nic już jej nie jest - powiedział German, patrząc w podłogę.
- Spokojnie, jest zdenerwowany - odezwał się cicho Fede, widząc minę Leona, Ludmiła posłała mu miłe spojrzenie razem z Jade.

Chłopak wrócił do domu po niespełna godzinie. W szpitalu powiedzieli, że dzisiaj i tak już jej nie będą mogli jej odwiedzić, bo zasnęła zaraz po badaniach. Wyniki będą jutro, więc German z Jade poszli zobaczyć co z Angie. Violettcie nic nie jest, więc lekarze odesłali ich do domu. Chłopak ustalił z Jade, że odwiezie chłopczyka rano, a teraz niech śpi.
Chłopak wyjaśnij wszystko mamie i tacie, który już przyjechał z pracy i rozmawiał z małżonką w kuchni, po cichu, tak aby nie obudzić malca. Leon zabrał go do siebie, do starego pokoju, położył go w swoim łożku, a sam się położył na podłodze. Taylor była już w domu, zamknięta w starym pokoju Marco, w którym obecnie pomieszkuję, na czas pobytu w Argentynie.

Kolejnego dnia, kiedy chłopak odwiózł malca do domu, wstąpił po drodze do Marco i Francessci, i pojechał do szpitala. Łóżko dziewczyny było puste, a lekarze powiedzieli mu, że dziewczyna właśnie przed chwilą opuściła szpital.  Chłopak pojechał do domu, gdzie Taylor się pakowala.
-Jedziesz gdzieś ? - spytał wchodząc do jej pokoju.
-Leon, proszę skończ z tymi żartami - zaśmiała się cicho.
-Nie rozumiem - powiedział poważnie,  na co dziewczyna skończyła składać cichy i się do niego odwróciła.
-Przecież jutro, zaraz z samego rana mamy samolot, a w nocy musimy jechać na odprawę - chłopak klepnal sie w czoło ręką i powiedział cicho "palant".
-Nie możemy jeszcze jechać -powiedział po chwili.
-Musimy. Za dwa dni musisz być na planie -powiedziała stanowczo.
-Nie da się tego jakoś przełożyć?
-Nie, to Twoja praca. Zobowiązuje cię kontrakt, który własnoręcznie podpisales. A wiesz co to znaczy ? Że zgodziłes się na wszystko, co było w nim napisane i nie możesz tego lekceważyć.  Przykro mi Leon, ale musimy wracać. - chłopak nic nie powiedział tylko poszedł do pokoju się pakować.

-Czuje się naprawdę dobrze, nic mi nie trzeba -dziewczyna odwróciła się na drugi bok -Za dwa dni mam samolot. Wrócę do Rzymu, czy tego chcecie, czy nie. - kobieta wyszła z pomieszczenia, a dziewczyna zasnęła.
Teraz potrzebuję naprawdę dużo snu i spokoju, musi dbać o dziecko, a lekarze są w tej chwili bezradni i nie mogą nic zrobić.

.........................................................................
Jest 50.
Może się domyślacie, a może nie
Ale zbliżamy się powoli do końca :)
Do 55 lub 60 rozdziału skończę opowiadanie :)
W tym opowiadaniu działo się już tak wiele, że nie ma sensu już wymyślać
A nawet jeśli,  to wszystko inne było już w innych opowiadaniach, a chcę aby to opowiadanie nie było oparte na pomysłach innych blogerek
Teraz też mam naprawdę dużo nauki i chciałabym się na niej skupić, a niestety wiele rzeczy mnie rozprasza
Jeszcze jestem, więc się tym cieszę :)
Całuski, Karola ;** xoxo
25 komentarzy = kolejny rozdział
Tylko bez spamów, bo nie będą brane pod uwagę, wierzę, że Wam się uda :)