Jedzenie już gotowe, a chłopaków z drewnem dalej nie ma!
-Ej dziewczyny, wiecie gdzie oni są tak długo?-spytałam obracając się z nożem w ręku do dziewczyn. Waśnie skończyłam kroić kiełbasę.
-Zaczynam się martwić.-powiedziała Fran. Usłyszałam, że jakaś dziewczyna krzyczy.
-Słyszycie to?-spytałam, po czym wyszłam przed dom zobaczyć co się stało, dziewczyny poszły za mną.
-Aaaaaaaaaaaaaaaa!-krzyczał Diego, lecąc do środka domu, przeleciał obok nas i wparował na górę do ubikacji i było słychać jak przekręca klucz. Zobaczyłam Leona lecącego tak samo jak Diego, pobiegł do pokoju i przekręcił klucz.
-Hahahahaha!-z lasu wyszła reszta chłopaków, śmiali się tak głośno, że ledwo co było słychać co mówi Fran, która stała obok mnie.
-Co im się stało?-spytała Ludmiła.
-Hahaha! Nastraszyliśmy ich sztucznymi wężami.-powiedział Maxi, który cały czas się śmiał z resztą chłopaków.
Poszłam po Leona, weszłam do pokoju, a on leżał na brzuchu, na łóżku.
-Leoś? Wszystko w porządku?-spytałam i usiadłam na łóżku obok niego. Leon się obrócił przodem do mnie.
-Tak, a co miło się coś stać?-spytał normalnym głosem.
-No przecież, Ty i Diego wylecieliście z lasu, krzycząc jak 7-letnia dziewczynka.-powiedziałam.
-Aaaa...o to Ci chodzi. A to nic takiego, po prostu nie chciało nam się nosić drewna z Diego i wymyśliliśmy, ze udamy przerażonych i pobiegniemy do domu.-uśmiechnął się i mnie przewrócił na łóżko.-Tęskniłem.-powiedział z tym swoim chytrym uśmieszkiem.
-Aha? widzieliśmy się jakąś godzinkę temu, no ale też tęskniłam.-powiedziałam i pocałowałam go namiętnie.
Zeszliśmy na dół, Leon i Maxi ustawiali sprzęt do muzyki, a ja i Fran zaniosłyśmy koce za dom, gdzie jest ognisko. Wszyscy już zeszli, więc zabrali kiełbaski i zaczęli smażyć, Leon usiadł obok mnie i smażył kiełbasę dla siebie.
-Usmażyć Ci też?-spytał.
-Nie, dzięki, ale nie jadam kiełbasy.-ten się na mnie krzywo popatrzył.
-Widać.-powiedział i pokazał na moje nogi.
-To może coś zaśpiewamy?-zaproponował Jack.
-Okey,. przyniosę gitarę.-powiedział Marco i poszedł po gitarę, chwilę potem wrócił i zaczął grać melodię, do Euforii, Zaczeliśmy spiewać, było już ciemno, więc fajnie. Pośpiewaliśmy jeszcze trochę, wszyscy zjedli i zaczęliśmy tańczyć. Leon rozmawiał z Marco, więc ja poszłam do Fran.
-I jak, podoba Ci się?-spytała się mnie przyjaciółka.
-Jest extra!-powiedziałam i popatrzyłam na Ludmiłe, która przyciszała radio, z którego Maxi puścił muzykę.
-Ja, chciałabym coś powiedzieć. Więc, nie wiem jak zacząć. Więc tak; Przez te wszystkie lata, nie zachowywałam się fajnie, wobec Was wszystkich, uprzykrzałam Wam wszystkim życie i uświadomiłam to sobie dopiero teraz. Przepraszam wszystkich, którym coś zrobiłam, mama nadzieję, że mi wybaczycie, chociaż wiem, że jest Wam z tym trudno, więc zrozumiem jeśli powiecie "nie". Przepraszam.-na reszcie to zrobiła, widziałam jak ostatnio się zmieniła, więc jej wieżę.
-Ja Ci wybaczam.-powiedziałam i się do niej przytuliłam.
-Ja też.-powiedziała Fran i zrobiła to samo co ja, wszyscy po kolei wstawali i mówili, że jej przebaczają. Zauważyłam, że tylko Leon siedzi, wszyscy się na niego patrzyli, on wstał z poważną miną, podszedł do Lu i ją przytulił, tak mocno, że prawie ją udusił.
-Też Ci wybaczam.-powiedział przytulony do niej.
Muzyka znowu zaczęła grać.
-Zatańczysz ze mną?-spytał Marco Fran i poszli tańczyć. Podszedł do mnie Jack.
-I jak tam, podoba się ognisko?-spytał.
-Tak, jest bardzo milo i fajnie.-odpowiedziałam.
-Zatańczysz ze mną?-spytał z uśmiechem na twarzy.
-Okey.-odpowiedziałam, wiedziałam, że jak Leon nas zobaczy to będzie zazdrosny, ale w końcu Jack to tylko kolega.
-Słyszałem cię ostatnio w studiu, jak spiewałaś, masz bardzo ładny głos.-powiedział kiedy tańczyliśmy.
-Dzięki, ty też bardzo ładnie śpiewasz.-poczułam, że nie powinnam tego mówić.
-Dziękuje.-odpowiedział. Zobaczyłam Leona, który idzie w naszą stronę zdenerwowany.
-O nie, teraz to będzie.-powiedziałam cicho sama do siebie.
-Przeszkadzam wam w czymś?-spytał ironicznie Leon.
-Leon, my tylko tańczyliśmy.-powiedziałam spokojnie, mam nadzieję, że nie zrobi awantury i nie popsuje wieczoru.-Jack idź już lepiej.-powiedziałam spokojnie.
-Tak właśnie, idź.-powiedział ironicznie Leon.
-Stary, nie denerwuj się tak, my tylko tańczyliśmy.-powiedział Jack i poszedł.
-Leon co miało być?-spytałam nerwowo.
-Przepraszam, po prostu jestem zazdrosny o Jack'a, bo widzę jak cię podrywa. Kiedy Was zobaczyłem, jak tańczycie to coś we mnie pękło, przepraszam kotek.-powiedział i mnie przytulił.
-Dobra, okey, ale masz przeprosić Jacka'a, bo jak nie to idziesz spać do Andressa i Maxi'ego.-pogroziłam mu, wiedziałam,że pójdzie go przeprosić.
-Dobra, okey.-pocałował mnie w czoło i podszedł do Jack'a.
-Stary sory, za tam to, ale po prostu jestem zazdrosny o Violke i przepraszam.-powiedział i wyciągnął do niego rękę, Jack ją chwycił i potrząsnął.
-Spoko, też bym był zazdrosny o tak fajna laskę jak Violetta.-powiedział i Leon do mnie podszedł.
-I co? Mogę spać w pokoju?- spytał i uniósł ręce jak do modlitwy- Z tobą?-spytał z chytrym uśmieszkiem.
-Możesz, jeśli...
-Jeśli co?-spytał z nadzieją w głosie.
-Jeśli ze mną zatańczysz...-dokończyłam, Leon wziął mnie na ręce i zaniósł na "parkiet".
-Dla zakochanych powolna nuta na dziś, zacieszcie się tą chwilą, bo jutro już nie będzie tak romantycznie.-powiedział Maxi, siedział przy sprzęcie i mówił do mikrofonu, wszyscy zaczeli chichotać razem z Maxim.
Ten taniec był cudowny, tańczyliśmy przytuleni do siebie i co chwilę nasze usta się spotykały w lekkim, ale czułym pocałunku. Obok nas tańczyli Fran i Marco, Andress i siostra Jack'a, Ludmi i Diego, Nati i Maxi, nie wiem jakim cudem ona go wyrwała do tańca, ale jej się skutecznie udało.
Po jakimś czasie Maxi otworzył "Krupnika" i zaczęli lać po kieliszkach, siedziałam obok Leona i Fran, obok niej siedział Marco. Dużo osób piło alkohol, w tym Leon. Był już trochę podpity.
-Leon starczy Ci.-powiedziałam, zabrałam kieliszek z jego ręki i odłożyłam na mały stoliczek obok Maxi'ego.
-Dobrze, masz rację, jutro będziemy świętować.-powiedział, już trochę śmierdziało od niego wódą. Było już po pólnocy i byłam trochę zmęczona. Obróciłam głowę do Fran, zobaczyłam, że już trochę przysypia, Marco też pił, ale piwo.
-Fran, zasypiasz tu. Chodź odprowadzę cię do pokoju, ja też jestem już zmęczona, więc też już idę.-powiedziałam, byłśmy obie przykryte kocami, zrzuciłam go z siebie i przykryłam nim Leona.
-Idę się położyć, przyjdź za niedługo.-powiedziałam do Leona i poszłyśmy z Fran do środka, za nami przyleciała Naty.
-A Lu nie idzie?- spytałam zaciekawiona.
-Poszła już dawno, bo ją głowa bolała.-odpowiedziała Naty.-Idę spać, dobranoc.-powiedziała i poszła do pokoju.
-Dobranoc.-odpowiedziałyśmy równo z Fran.
-Też już idę, dobranoc Violu.-powiedziała włoszka i pocałowała mnie w policzek.
-Dobranoc Fran.-pożegnałam się i poszłam do pokoju. Wzięłam kosmetyczkę i skierowałam się do łazienki umyć się. Po kąpieli włożyłam stanik i majtki, a na to bluzkę na ramiączkach i krótkie obcisłe spodenki, w pokoju na łóżku siedział lekko podpity Leon.
-Dobry wieczór kochanie.-powiedział z krzywym wzrokiem, jak to podpici ludzie.
-O jesteś. Jest ciepła woda idź się umyj, dobrze Ci zrobi.-powiedziałam podając mu jego ręcznik i kosmetyczkę.
-Okey, idę,ale ty nie zasypiaj.-powiedział i wyszedł, napisałam notkę w pamiętniku i zaczęłam czytać książkę. Po chwili do pokoju wszedł Leon, wyglądał o wiele lepiej niż przedtem.
-No i od razu lepiej, prawda?-spytałam ironicznie.
-Tak, lepiej.-dopiero teraz zauważyłam, że ma na sobie tylko spodnie od pidżamy, ma bardzo umięśnioną klatę, do tego jest bardzo seksowny.
-Co?-spytał Leon.-Co mi się tak przyglądasz?-spytał z tym swoim uśmieszkiem.
-Nie, nic, po prostu, nie wiedziałam, ze....-urwałam speszona.
-Że mam taki kaloryfer?-dokończył za mnie, odłożyłam książkę i przewróciłam się na drugi bok. Poczułam, że kładzie się obok mnie i zaczyna całować moje ramię.
-Może dokończymy to co nam przerwano rano?-poczułam jak się śmieję, chociaż go nie widzę, to wiem, że tak jest.
Obróciłam się do niego przodem i zaczęliśmy się całować, coraz to bardziej namiętnie i brutalnie. Usiadłam na nim okrakiem i całowałam jego umięśnioną klatę, coraz to bliżej zbliżając się do spodni i na tym przystanęłam. Zaczęłam go znowu całować w usta, zrzucił mnie z siebie i teraz to on siedział na mnie. Całowaliśmy się namiętnie, aż zaczął schodzić niżej, całował moją szyję, schodził niżej i niżej. Chwycił moją bluzkę i zaczął ją ściągać, wyrzucił ją daleko za siebie i zaczął całować moje piersi, schodził niżej i ściągnął moje spodenki i wyrzucił gdzieś obok łóżka, teraz to byłam w samej bieliźnie. Zrzuciłam go z siebie i usiadłam na nim okrakiem. Całowaliśmy się z każdą sekundą, minutą, co raz to brutalniej. Schodziłam z pocałunkami co raz to niżej, doszłam do jego spodni od pidżamy, ściągnęłam je, pod spodem miał jeszcze bokserki.
-Chcesz tego?-spytał Leon.
-Nie jestem pewna.-powiedziałam.
-Spokojnie, jeśli tego nie chcesz to zaczekam...-Leon jest wyrozumiały, zachowuję się jak prawdziwy, troskliwy chłopak. Jeśli ja nie chcę to on zaczeka, też z tego powodu go kocham, zawsze mnie zrozumie.
-Dziękuję.-powiedziałam i go pocałowałam w usta- Kocham Cię!-patrzyłam mu głęboko w oczy.
-Ja ciebie bardziej,-powiedział i musnął moje usta swoimi.
-Chcesz się o to kłócić?-zaśmialiśmy się.
-Hehe, nie.-pocałowaliśmy się. Znowu zaczęliśmy się namiętnie całować, ale do niczego nie doszło, zasnęłam w objęciach Leona. Obudziłam się w nocy, bo ktoś wszedł do pokoju, szturchnęłam Leona, żeby się obudził.
-Jeszcze chwilkę mamo.-wymamrotał, obrócił się na drugi bok i spał dalej. Tym kimś kto wszedł do naszego pokoju był Diego, najwidoczniej lunatykował. Otworzył okno i wtedy obudził się Leon.
-Ej co jest?!-krzyknął i wtedy mu pokazałam na Diego. -Co on robi?-spytał.
-Lunatykuję. -odpowiedziałam.-Trzeba go odprowadzić do pokoju.
-Nie lepiej obudzić?-spytał Leon.
-Nie, nie budzi się lunatykujących ludzi.-mówiliśmy cały czas szeptem.
-Okey.-wstał z łóżka i podszedł do Diego, zarzucił go przez ramię i wyszedł z pokoju. Poszłam za nimi.
-Gdzie ty z nim idziesz?-spytałam szepcząc.
-Tam, gdzie powinien być.-powiedział, już trochę sapał z tego zmęczenia. Wszedł do pokoju, w którym spała Lu, Naty i Jack, oświecił światło, przy czym wszystkich obudził.
-Verdas idioto co ty robisz?-spytała zaspana Lu, była wkurzona tym całym zajściem.
-Przynoszę zgubę?!-zapytał ironicznie i położył Diego do łóżka-lepiej na niego uważajcie, przywędrował do naszego pokoju i otworzył okno, nie wiem co chciał zrobić i nie mam zamiaru wiedzieć. Lepiej zamknijcie drzwi i okna, no i miejcie go na oku, żeby czasem nie trzeba go było szukać. Dobranoc.-powiedział i zamknął drzwi za sobą.
-No, mam nadzieję, że już nic nie wywinie.- powiedziałam i Leon wziął mnie przerzucił przez ramię. Zaniósł do pokoju i położył do łóżka, sam położył się obok i pocałował w usta. Zasnęłam wtulona w jego umięśniony tors.
W następnym rozdziale;
Noc sylwestrowa
Zalani w trupa
Namiętna noc w górach
Zabawa w butelkę
Hejka ;) Wiem,ze dzisiaj miał już być sylwester, ale wpadły mi do głowy pomysły, których, też
niestety nie napisałam wszystkich, bo już jest późno i nie miałam za dużo czasu.
Komentujecie=Motywujecie :D
Więc komentujcie i polecajcie mojego bloga znajomym, w komentarzach możecie pisać jakieś pomysły, postaram się je wykorzystać :)
Kiedy następny rozdział?
OdpowiedzUsuńPostaram się na jutro :)
UsuńGra w buteleczkeeee ^^ dopiero odkryłam tego Blogaa i wiesz co powiem on jest zarąbidtyyyy !!!! Masz talent dziewczyno wiem pisalas to w 2014 ja dopiero czutam w 2015 xD pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuń