czwartek, 26 grudnia 2013

Rozdział 10

Tydzień później
Violetta
Ten tydzień przeleciał bardzo szybko. Mam już kupiony prezent dla Leona, kupiłam mu perfumy z Playboya, bryloczek do kluczy z napisem "Leonetta 4ever" i bokserki z napisem "Sex instruktor". Nikt oprócz Fran i Cami nie wiedzą o bokserkach. Siedzę właśnie na zajęciach z Angie, za chwilę będzie dzwonek. Jutro wigilie klasowe i przerwa świąteczna. Dzwonek.
-Violu idziesz?-spytała Fran.
-Tak, już.-wzięłam torbę i dopiero się skapnęłam, że już nikogo nie ma w klasie i wyszłam.
Zobaczyłam Leona czekającego pod szafkami, podeszłam do niego.
-Hej kotku.-pocałowałam go.
-Hejka.-odpowiedział.
-Masz już kupiony prezent?-spytałam.
-Nie, dzisiaj idę z Marco do galerii po południu i będziemy coś kupować.-powiedział z miłym uśmieszkiem.
Przez ten tydzień Marco i Fran się spikneli, byli na randce pod gwiazdami wtedy Marco spytał się jej czy nie chciałaby zostać jego dziewczyną, a Fran się zgodziła. Maxi nie powiedział Cami tego co do niej czuję, bo kiedy chciał jej to powiedzieć, ona powiedziała, że poznała niesamowitego chłopaka DJ. Ostatnio przedstawiła nam go i Maxi stwierdził, że jest fajnym gościem i nie będzie sprawiał kłopotów, jak kocha to jeszcze będzie szansa, że będą razem. Moje rozmyślenia przerwał Leon.
-A ty kupiłaś już prezent?-zapytał Leon, zabawnie ruszając brwiami.
-A no wiesz, chyba nie będę kupować prezentu,tylko wypiszę kartkę.-powiedziałam udając w ogóle nie przejętą.
-Jak to nie będziesz kupowała prezentu?-oburzył się i momentalnie się ode mnie odsunął.
-Nie no, może kupię batona.-powiedziałam z lekkim uśmieszkiem.-Albo może coś jeszcze? Ale to zależy jak ten ktoś będzie się dziś zachowywał...-powiedziałam.
-Gwarantuję Ci, że ten ktoś będzie się dzisiaj zachowywał perfekcyjnie.-zasalutował, a ja buchnęłam śmiechem.
-Hejka-przyszedł Maxi.-Z czego się tak śmiejesz? mam coś na twarzy?-zaczął się macać po twarzy.
-Taa...wielkiego pryszcza, na nosie!-Kto jak kto, ale Maxi przejmował się tym, żeby nie mieć pryszczy gorzej niż dziewczyny. Pobiegł do łazienki dla dziewczyn, bo ona była najbliżej, a zaraz po tym jak tam wleciał wszystkie dziewczyny, które tam były wyleciały z piskiem, a za nimi Andres!?
-Co ty robiłeś w damskiej toalecie?-spytał Leon z niedowierzaniem, że jego najlepszy przyjaciel, który jest zdolny do tego, żeby wejść do damskiej toalety.
-Co ja? no bo tam jest czyściej niż u nas!-zaczął wymachiwać rękami, jak oskarżał o coś Leona i poszedł nie wiadomo gdzie.
-Lepiej stąd chodzimy, bo jak Maxi zorientuje się, że go wrabialiśmy to nas zatłucze. -powiedział Leon.
-Okej, chodź już do sali..-powiedziałam, chwyciłam Leona za rękę i poszliśmy na zajęcia z Gregorio.
W sali nikogo jeszcze nie było. Poszliśmy do przebieralni, chwilę potem weszłam do sali już przebrana, a tam czekał już przebrany Leon, załączył muzykę i podszedł do mnie.
-Zatańczy pani ze mną?-ukłonił się i wystawił rękę, a ja ją chwyciłam.
-Oczywiście.-uśmiechnęłam się szeroko i zaczęliśmy tańczyć, w klasie nie było jeszcze nikogo, kiedy Leon mnie przechylił mnie do tył to się pocałowaliśmy. Do klasy wszedł Gregorio, a za nim reszta klasy.
-Co to się wyprawia?!-krzyknął.-Tu się odbywają zajęcia taneczne, a nie jakieś całuśne sceny! Proszę się ustawić, powtarzamy ostatni układ taneczny, już, juz!-pomachał ręką żeby wszyscy się ustawili na miejsca. Lekcja była bardzo wyczerpująca,Zadzwonił dzwonek, a Gregorio wyszedł z klasy.
-Całe szczęście to była ostatnia lekcja.-powiedział Brodwey.
-Tak, teraz do domu, a jutro wigilia klasowa i przerwa świąteczna.-powiedziała Cami, ocierając pot ręcznikiem z szyi.
-Właśnie!-krzyknęła Fran.-Co robicie w sylwestra? Zapraszam Was do domku moich rodziców, nad jeziorkiem, to jest niedaleko, a jeździć już niektórzy mogą autem, prawda? Moich rodziców nie będzie, więc chata wolna, to jak zgadzacie się?-spytała energicznie Fran, tak jakby nie zmęczyła się w ogóle, na lekcji z Gregorio.
-Tak, pewnie.-mówili wszyscy.
-Ja się spytam taty, a jak nie to coś wykombinuję.-powiedziałam.
-Okey, to dajcie mi znać do jutra, ok?-powiedziała Fran.
-Spoko.-powiedział Maxi, wzieliśmy rzeczy i poszliśmy pod natryski i się przebrać. Kiedy wyszłam z szatni, zaczepił mnie Leon.
-Ja juz muszę lecieć, bo śpieszymy się z Marco do galerii, jeszcze przed zamknięciem, papa.-pocałował mnie i pobiegł za Marco, który już się pożegnał z Fran i wołał Leona.
-To co idziemy na koktajl?-spytała Cami.
-Nie...nie mam siły.-powiedziałam.
-Nogi mi odpadają!-powiedziała Fran łapiąc się za nogi.
-Ok, to ja idę do domu, jak nie chcecie iść, a tak w ogóle to też jestem zmęczona.-powiedziała Cami i poszła po rzeczy do szafki i poszła do domu.-Pa dziewczyny! Do jutra!-posłała buziaka, pomachała i wyszła. Ja i Fran tez poszłyśmy do domów.

Następnego dnia, rano.
Violetta
Obudziłam się o 7, ubrałam się, zjadłam śniadanie i jak co dzień poszłam pobiegać. Biegałam z Leonem, tak jak codziennie, rozstaliśmy się i poszliśmy do domów, się przebrać. 
Weszłam jak co dzień z Angie do studia, ona poszła do pokoju nauczycielskiego, a ja do moich przyjaciół.
-Cześć wszystkim.-powitałam ich.
-Hejka.-powiedział każdy.
-Idziemy już do klasy? Za 5 minut zaczyna się wigilia.-spytał Maxi i ruszyliśmy do klasy.
Klasa była pięknie przystrojona, zajeliśmy miejsca. 
-Marco? Jest już Leon?-spytałam go.
-Tak, za chwilę będzie.-uśmiechnął się dziwnie, jakby coś go strasznie bawiło. do sali wszedł Leon, zajął miejsce obok mnie i mnie pocałował w policzek.
-Co tak długo?-spytałam.
-Musiałem coś wnieść do szkoły.-banana miał na całej twarzy, a ja mu tylko przytaknęłam. 
-Dzień dobry.-do klasy weszli Pablo, Angie, Beto, Gregorio i Antonio, usiedli na specjalnych miejscach.
-No to może zaczniemy od złożenia życzeń?-wstał Pablo.
Wszyscy składali sobie życzenia, a ja starałam się unikać Diego i Ludmiły, niestety.
-Violu!-krzyknął Diego przedzierając się między uczniami.
-Tak?-starałam się być miła.
-Wszystkiego najlepszego, dużo zdrówka, miłości, szczęścia, dobrych ocen i tego żebyś dobrze wykorzystała ten czas, w którym chodzisz do studia, żeby wyszła z ciebie supergwiazda. -uśmiechnął się szeroko.-Wesołych Świąt!
-Dzięki. Życzę Ci tego żebyś znalazł sobie dziewczynę, która będzie cię kochać ponad wszystko, szczęścia, zdrowia, no i przede wszystkim żebyś zmienił się na lepsze. Wesołych Świąt.-powiedziałam, nawet miło mi się zrobiło jak mu to powiedziałam. Pierwsza nasz normalna rozmowa bez kłótni. Podzieliliśmy się opłatkami i poszedł dalej, a ja znalazłam Leona.
-Wszystkiego najlepszego, dużo miłości, szczęścia, zdrowia, tego żeby twoja dziewczyna cię zadowalała, bez skojarzeń proszę.-zaśmialiśmy się.-Tego żebyś jak najlepiej korzystał z tego czasu w studiu, wielu przyjaciół i spełnienia wszystkich marzeń. Wesołych Świąt!
-No dziewczynę, to mam najlepszą na świecie.-poczułam jak się rumienię.-To ja Ci życzę tego żeby twój chłopak spełniał twoje oczekiwania, żeby Ci pomagał pod każdym względem, dużo zdrowia, szczęścia, miłości, jak najmniej kłopotów i przykrości, tego żeby nauka w studiu przydała Ci się w życiu no i spełnienia marzeń. Wesołych Świąt kochanie.-pocałowaliśmy się, a wszyscy zaczeli bić brawo, bo staliśmy pod jemiołą. Podzieliliśmy sie opłatkiem i zasiedliśmy wszyscy przy stole. Zjedliśmy ciasto i przeszliśmy do rozdania prezentów.
-No to może zaczniemy od prawej strony? Maxi ty pierwszy.-powiedziała Angie. Maxi wstał i podał prezent Marco.
-Od twojego Mikołaja.-podał i usiadł z powrotem na krześle.
 Marco otworzył prezent, w środku znajdowała się bluzka z plażą i narysowanymi na niej postaciami w jednoznacznej sytuacji, perfumy i Rafaello. Przyszła kolej na Cami podała prezent Maxiemu. W środku znajdowała się czapka, taka jaką chciał Maxi i wielkie niebieskie słuchawki. Francessca podała mi prezent, znajdowała się tam śliczna turkusowa sukienka z koronką na plecach, kończyła się przed kolanami. Był tam jeszcze naszyjnik z napisem "Best Friend 4ever", przytuliłam ją mocno. Przyszła kolej na Marc, podał swój prezent Camili, w śroku znajdowała się podobna sukienka, którą dostałam ja, tylko , ze była malinowa i miała do połowy gołe plecy i bransoletka z zawieszkami. Przyszła moja kolej, podałam prezent Leonowi i powiedziałam żeby nie pokazywał tej jednej rzeczy przed nauczycielami, tak też zrobił. Zaśmiał się i mnie pocałował w policzek. Przyszła kolej na Leona, wyszedł z sali i zobaczyliśmy, że pcha wielki tort, z którego wyskoczyła jakaś laska w króciutkiej, przewiewnej, czerwonej sukieneczce. Oczy Diego zabłysnęły, podleciał do Leona i o przytulił, ten go zaraz odlepił od siebie.
-Ta pani jest do twoich usług do 21 tego dnia. Powiedziała mi, że spodobałeś jej się i za 10 lat mi podziękujesz. Jeszcze będę zaproszony na ślub. Powiedział Leon, wszyscy się śmiali, Diego był w nią zapatrzony jak w obrazek. Dalej rozdawali prezenty. Kiedy wszyscy już mieli prezenty, zaczęliśmy śpiewać kolędy. Fran się jeszcze pytała kto będzie na sylwestrze, powiedziała, że jak ktoś jeszcze nie wie, to zeby napisał jej odpowiedź do wieczora. Na razie osoby które mogą to; Fran, Marco, Leon, Maxi, Ludmiła, Nati, Brodwey i jeszcze jacyś znajomi, których za bardzo nie znam. Ja, Cami, Diego i paru innch znajomych jeszcze nie wie czy pójdą. Za dwa dni jest wigilia, a za ponad tydzień Sylwester. Rozeszliśmy się do domów.
-Jestem!-krzyknęłam kiedy zamykałam drzwi.
-Ooo! Jesteś córeczko, mam do ciebie sprawę.-powiedział siadając na kanapie, a ja na wprost niego.
-Coś się stało?-spytałam podejrzliwie.
-Za niedługo jest sylwester i ja i Jade chcielibyśmy wyjechać w góry, wiesz do tego domku, w którym byliśmy 2 lata temu. Chciałbym wiedzieć czy nie pogniewałabyś się gdybyśmy pojechali sami? No chyba, ze chcesz jechać?-poprawił się.
-Właśnie chciałam się spytać czy mogłabym jechać do domku, nad jeziorem rodziców Fran?-spytałam.
-Tak, oczywiście. Ilu was będzie?-no i znowu pytania.
-Nie wiem, około 10?-skłamałam.
-Aha...Będzie alkohol?-uniósł brwi do góry.
-Nie wiem, ale ja i tak nie piję, dobrze o tym wiesz.-powiedziałam.
-Wiem, przepraszam, a będą chłopcy?-mam nadzieję, ze to ostatnie pytanie.
-Tato, pewnie będą i nie martw się nie będę uprawiała seksu!-powiedziałam zdenerwowana.
-Nie tym tonem!-powiedział.
-Dobrze przepraszam, to mogę jechać? Ty i tak jedziesz w góry z Jade, a Angie idzie na imprezę do znajomych. To mogę czy nie?-spytałam podnosząc brwi.
-Dobrze, ale masz uważać.
-Dziękuję!-przytuliłam się do niego i pobiegłam na górę, do pokoju.
Do; Fran ;*
Mogę jechać! Tata mi pozwolił. Spotkamy się po świętach?
                                                                                               Viola ;****
Napisałam notkę w pamiętniku i zasnęłam, obudziłam się o 22.35 i poszłam się umyć. Położyłam się do łóżka i przyszedł mi sms. Zobaczyłam na wyświetlacz; wiadomość od Leoś <3

Słyszałem, że jedziesz. Nie mogę się doczekać :D Śpij słodko, Dobranoc. Leon ;***
Odpisałam mu; 
To dobrze słyszałeś :) Też nie mogę się doczekać! Kolorowych, dobranoc Viola ;*****

Myślałam jeszcze przez chwilę i zasnęłam.
W następnym rozdziale;
Co dostanie Viola pod choinkę?
Czym Leon zdziwi Violettę?
Jak przebiegnie podróż nad jezioro?
Co zdarzy się w noc sylwestrową w domku, w górach?
I jak podobał się rozdział? komentować proszę,bo chcę wiedzieć co sądzicie. 
Ten rozdział wydaje mi się dziwny, z resztą jak wszystkie. Piszcie co sądzicie i co można by 
dodać do mojego opowiadania. 
Karolina ;D ;*





3 komentarze: