wtorek, 28 października 2014

Konkursowy OS - Miłość pozornie nie możliwa, nr.8

Piękna, młoda 24 letnia szatynka śpieszy na spotkanie z przyjaciółką. I tak jest już spóźniona. 
Violetta uwielbia spotkania z Franceską. Przyjaciółka teraz jednak zaniedbuje ich przyjaźń z powodu chłopaka. Szatynce nie przeszkadza to, ponieważ obiecywały sobie, że nigdy chłopak nie zepsuje ich przyjaźni. 

"Miłość to najprostszy czynnik,
którego czasami nikt
nie potrafi zrozumieć..."-Viki Verdas

-*-

Dziewczyna usłyszała kawałek piosenki "Boom Clap" co sygnalizowało, że dzwoni jej telefon. Zaczęła nerwowo szukać go w torebce. Nie zauważyła jednak pewnego chłopaka, z którym, niestety się zderzyła.
-Patrz jak..-Nie dokończyli ponieważ spojrzeli sobie w oczy. Nie byli w stanie powiedzieć już nic. Zatonęli w swoich oczach...Patrzyli jak zahipnotyzowani. Dopiero po jakimś czasie doszli do siebie.
-Przepraszam, ja..Zagapiłam się.
-Nie to ja przepraszam. Śpieszę się na spotkanie, tak właściwie jestem już spóźniony a muszę iść jeszcze do kwiaciarni. Przepraszam jeszcze raz i cześć.-Powiedział i odszedł.
Dziewczyna nadal stała zszokowana. Czuła się tak..Dziwnie? Nie...tak niezwykle. Przypomniała sobie o spotkaniu z przyjaciółką. Kawiarnia, w której miała się z nią spotkać znajdowała się tuż za rogiem. Już po chwili 'biegu' znajdowała się na miejscu. Zobaczyła Francescę, więc podeszła do stolika przy którym siedziała.
-Cześć Fran, przepraszam za spóźnienie.-Powiedziała w pośpiechu i na przywitanie pocałowała Fran w policzek.-Jeszcze przed chwilą zderzyłam się z takim chłopakiem..-Dodała po czym westchnęła.
-Uuu coś się kroi?
-Fran, przecież widziałam go pierwszy i prawdopodobnie ostatni raz w życiu, a ty o amorach mi gadasz!
-No bo ty jeszcze nigdy wzdychałaś gdy mówiłaś o chłopaku, a tym bardziej jeśli widziałaś go pierwszy raz w życiu! Opowiadaj!-Powiedziała, podkreślając słowo 'nigdy'.
-Ale to był zwykły chłopak o..Pięknych zielonych oczach..Nie, nie to były zwykłe zielone oczy. Tak...
-No przyznaj spodobał ci się?
-Fran...-Westchnęła.
-Dobra już kończę. A bo wiesz, mam nadzieję, że się na mnie nie zdenerwujesz, bo...
-Mów!
-Mój chłopak tu przyjdzie...-Powiedziała i spojrzała ma szatynkę wzrokiem mówiącym 'Przepraszam'.
-I za co mam być zła? Kochacie się, spędzacie razem czas, tylko pozazdrościć...
-Ale tak ostatnio, mało czasu ze sobą spędzamy. Gdy w końcu mamy czas żeby się spotkać to ja zapraszam mojego chłopaka! Jestem okropna!
-Nie prawda, jesteś kochaną przyjaciółką. A kiedy ten twój chłopak przyjdzie?
-Chwilę..-Powiedziała zerkając na telefon.-Za jakąś minutkę.
Zaczęła się rozglądać.
-O już jest!-Krzyknęła i wstała.
Skierowała się do drzwi, a to co Violetta tam zobaczyła... Zobaczyła tam tego chłopaka, który przytulał Fran...Podeszli do zszokowanej szatynki.
-Vilu to jest mój chłopak Leon, Leon to moja najlepsza przyjaciółka Violetta.-Wstałam i podałam rękę Leonowi.
Gdy dotknął mojej ręki, przez moje ciało przeszedł przyjemny, ciepły dreszcz.
-Wiecie co, ja już muszę iść. Przepraszam Fran, cześć.-Powiedziałam i czym prędzej wyszłam z kawiarni.
-Super! Zakochałam się z chłopaku przyjaciółki!-Krzyknęłam gdy byłam już daleko od kawiarenki.

Tydzień później.
Przez ostatni tydzień Violetta spędzała każdą wolną chwilę z przyjaciółką. I Leonem. Szatynka była przekonana, że uczucie do szatyna było przelotne i nietrwałe. Tym czasem zauroczenie przerodziło się w miłość. Nie odwzajemnioną...Przynajmniej tak myślała. Prawda była zupełnie inna. Tak naprawdę, Leon również poczuł coś do Violetty. To było coś wyjątkowego. Tego nie czuł nawet przy Francesce. Myślał, że to nic nie znaczy. Jednak przez ten tydzień, poczuł, że to uczucie jest prawdziwe. Nie chciał zranić Fran ponieważ widział, że bardzo go kocha. Jego uczucie do niej jednak powoli wygasało.
Wracając do Violetty. Szatynka właśnie czeka na przyjście Fran. Ma ona do przekazania coś ważnego.
Dziewczyna siedzi na kanapie. Gdy usłyszała dzwonek do drzwi, zerwała się jak poparzona i podbiegła do ''wrót'' do jej królestwa. Gdy je otworzyła ujrzała swoją ucieszoną przyjaciółkę.
-Cześć Violu! Od razu mówię o co chodzi bo się śpieszę..
-A może wejdziesz do środka?-Przerwała jej.
-Nie! Słuchaj chcesz jechać z nami do domku nad morzem?! Na 4 dni. Wyjazd jutro!
-Z jakimi wami?..
-No ja i Leon!
Z jedne strony będę dużo czasu z nim spędzać, a z drugiej to przecież chłopak mojej przyjaciółki-Myślała
-No dobra mogę pojechać.
-Jej!!! Jak super a teraz lecę bo muszę się przygotować na randkę!
-Leć! Już.-Powiedziała ze sztucznym uśmiechem.

3 dni później.
Dziś 3 przyjaciół spędza ostatnią noc w domku letniskowym nad morzem. Przez te 3 dni Violetta jeszcze bardziej zbliżyła się do Leona. Nie może tak po prostu przestać o nim myśleć, czy odkochać się. Teraz jest prawie pewna, że to nie jest zwykłe zauroczenie a prawdziwa miłość...Nie odwzajemniona niestety...Ale dziś nie przejmują się problemami. Umówili się, że zorganizują sobie mały wieczór filmowy. Violetta i Francesca przygotowują jakieś żelki i chipsy a Leon podłącza dekoder i szuka filmów. Około godziny 19.30 wszystko było gotowe. Usiedli na wygodnej kanapie w pokoju i zaczęli oglądać film "Władca Pierścieni".Pod koniec filmu Francesca wstała.
-Przepraszam was, ja pójdę się już położyć.
-Iść z tobą?-Zapytał Leon.
-Nie, nie trzeba. Pogadajcie, pooglądajcie sobie, w końcu zależy mi na waszych dobrych relacjach.-Powiedział i zaśmiała się po czym poszła do swojego pokoju.
Między Leonem i Violettą panowała niezręczna cisza. W końcu Leon się odezwał.
-Jak długo znasz Fran?
-Znamy się od podstawówki.
-Aha..
-A wy?
-Poznałem ja w parku. Zderzyliśmy się.
-Tak jak my?-Zapytała już rozluźniona.
-No, tak.-Zaśmiał się.
Rozmawiali jak przyjaciele, którymi podajże byli. Film ich nie interesował. Zajęli się poznawaniem się. Śmiali się jak dzieci.
-Ale przyznaj, że jak zobaczyłeś mnie wtedy w kawiarni to się zdziwiłeś!-Powiedziała a tak właściwie krzyknęła roześmiana.
-Ale ty też!
-Nie ja nie, ale ty tak!
-Ty też!
-Nie!
-Tak.-Odpowiadał pewny siebie.
-Nie!-Powiedziała i walnęła go poduszką, która leżała obok niej.
-Ładnie to tak???-Zapytał i uderzył poduszką Violettę.
Zaczęli się ganić po całym domu. Biegali między kanapą, stołem, pod krzesłami. Gdy Violetta nie miała siły już biegać stanęła i odwróciła się. Leon był rozpędzony i gdy zobaczył, że Violetta stanęła próbował się zatrzymać. Nie udało mi się to i wpadł na nią. Oboje spadli na kanapę stojącą za nimi. Ona leżała pod nim a ona na niej.
-No to spadliśmy.-Powiedział trochę speszony.
Patrzyli sobie w oczy. Tak jak za pierwszym razem gdy się spotkali. Ona pod wpływem chwili podniosła głowę i musnęła jego usta. On pomimo zdziwienia odwzajemnił pocałunek. Violetta była w szoku. Musiała to zrobić. Dała upust wszystkim emocjom i uczuciom, które w sobie gromadziła. Po chwili jednak przypomniała sobie o ich sytuacji. On ma dziewczynę, którą jest jej przyjaciółka. Szybko oderwała się od szatyna.
-Nie..Nie mogę!
Pobiegła do swojego pokoju, w którym się zamknęła. Leon był w tej samej pozycji co wcześniej. Jeden gest potwierdził jego wszystkie obawy... Zakochał się...Ale to nie możliwe. W przyjaciółce swojej dziewczyny? No właśnie...On ma dziewczynę. Wstał i zapukał do pokoju Fran, miał nadzieje, że jeszcze nie śpi. Otworzyła mu zaspana przyjaciółka.
-Obudziłem cię?
-Nie..Wchodź.
Wykonał polecenie dziewczyny.
-Mam problem.
-Gadaj.
-Zakochałem się. Przepraszam, ale między nami nie ma tego co na początku.
-Rozumiem.. Nie ukrywam jest mi smutno, ale ja też to zauważyłam. Co to za szczęściara?
-Violetta.-Odpowiedział szybko.-Całowaliśmy się.
-Ooo...Ona cię..?
-Tak.
-Jaka byłam głupia! Nie zauważyłam, że mojej przyjaciółce podoba się mój, były już teraz, chłopak!!!
-Nie jesteś głupia. Ja też tego nie zauważyłem, ale po tym pocałunku poczułem coś niesamowitego.
Leon rozmawiał jeszcze długo z Fran. Powiedział mu, że jutro powinien powiedzieć jej co do niej czuje. Tak tez zrobi a teraz poszedł spać.

Nie będzie miał takiej szansy choć jeszcze o tym nie wie...
Violetta postanowiła, że wyjedzie. Odebrała chłopaka przyjaciółce, przez nią będą cierpieć..
Nie zobaczą już jej nigdy więcej. Spakowała się, napisała list do Fran i wyjechała. Niezauważona, zostawiła ich bez żadnych osobistych wyjaśnień. 
-*-
Obudziły go krzyki. Francesca krzyczała, a raczej darł się w niebo głosy. Wstał z łóżka i poszedł w kierunku źródła krzyków. Gdy zobaczył zrozpaczoną Francescę leżącą na pościelonym łóżku w swoim pokoju, podszedł do niej i przytulił.
-Co jest?
-Ona wyjechała..-Powiedziała.
-Co?
-Wyjechała, zostawiła nas. W jej pokoju nic nie ma. Zabrała wszystko i pojechała.
Poszedł do pokoju Violetty. Faktycznie. Nic tam nie było. Nie! Zaraz, zaraz była tam biała koperta. Leon wziął ją i zaniósł Francesce.
-Co to?-Zapytała zdziwiona.
-Kurczak.-Powiedziałem ironicznie.-Chyba widać, że koperta!
-To do mnie?
-Skoro pisze na niej Francesca to chyba tak.-Znów ironia.-Otwórz i przeczytaj.
-Ty to zrób.-Powiedziała.
-Nie, nie czyta się cudzych korespondencji.
Chwyciła list drżącymi rękoma. Otworzyła ją, wyciągnęła kartkę, którą rozłożyła i zaczęła czytać.

Fran,
bardzo chce cię przeprosić za zaistniałą sytuację.
Jestem okropną przyjaciółką... Jak mogłam zakochać się w twoim chłopaku?
Tak, zakochałam się w Leonie. Prawdopodobnie już o wszystkim wiesz.
Chciałam tylko cię przeprosić,
i powiedzieć a raczej napisać, że więcej nie będziesz miała ze mną problemu.
Wyjechałam i nie wiem kiedy wrócę.
Proszę na dzwoń i nie szukaj mnie.
Nikt nie powie ci gdzie jestem.
Przepraszam za wszystko.
Jestem okropną przyjaciółką.
Mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz.
Viola
I jeszcze jedno. Powiedz Leonowi...
A zresztą.
Nic mu nie mów.

                                                                           Violetta.
-Co ze mnie za przyjaciółka..

6 miesięcy później.
Francesca i Leon wbrew woli Violetty oblecieli pół świata w poszukiwaniu szatynki. Tamtego kwietniowego dnia widzieli ją po raz ostatni. Francesca codziennie dzwoni do Violetty, jednak za każdym razem ona odrzuca połączenie. Oni nie poddają się. Jak co dzień Fran idzie do Leona. Gdy jest już przed drzwiami dzwoni domofonem. Mosiężne drzwi otwiera jej szatyn.
-Hej, wchodź.-Mówi po czym wpuszcza ją do środka.
Francesca siada na kanapie a miejsce obok niej zajmuje szatyn.
-Dzwonimy?
-Tak. To nasza dokładnie 184 próba dodzwonienia się do niej.
-Tak. Dobra dzwoń.
Francesca wybrała numer do swojej przyjaciółki i nacisnęła zieloną słuchawkę. Ku jej zdziwieniu Violetta odebrała.
V: Fran?
F: Violetta?-Gdy Leon usłyszał, że jego przyjaciółka rozmawia z Violettą na jego twarzy pojawił się uśmiech.
V: Tak, Fran tak tęskniłam!
F: Ja też
V: Spotkamy się dziś?
F: A jesteś w Buenos Aires?!
V: Tak od wczoraj.
F: No to oczywiście! Dziś o 12! Za godzinę!
V: Oczywiście! Będę! W parku?
F: Tak, ok to pa.
-I co?
-Idziemy do parku!-Krzyknęła i przytuliła się do przyjaciela.

Godzinę później.
Fran czeka na Violettę w parku. Szatynka nie wie, że Leon również tu jest. Schował się za drzewem. On i Fran mają pewien plan. Minutę później Francesca zauważyła Violettą wchodzącą na teren parku. Dziewczyny przytuliły się i zaczęły rozmawiać. Violetta przepraszała, że wyjechała i, że rozwaliła jej związek. Francesca po 30 minutach rozmowy postanowiła włączyć jej plan w życie.
-Violetta, czemu nie powiedziałaś mu?
-Komu?
-Nie udawaj, dobrze? Czemu nie powiedziałaś Leonowi?
-Ale czego mu nie powiedziałam?-Udawała głupią.
-Tego, że go kochasz, na przykład?
-Tak Francesca. Miałam podejść do niego i powiedzieć, och Leon mam gdzieś, że jesteś chłopakiem Fran ja cię kocham!-Powiedziała z wyczuwalnym sarkazmem w głosie.
-Ja tez cię kocham.-Powiedział Leon, który w tym momencie wyszedł z za drzewa.
Violetta zszokowana odwróciła się. Zobaczyła szatyna z wielkim bukietem czerwonych róż.
-A-ale jak?
-Normalnie.- Zaśmiali się.
Nawet nie zauważyli kiedy Francesca ulotniła się zadowolona do domu. Usiedli na ławce. Zaczęli wyjaśniać sobie sytuację z przed 6 miesięcy.
-Violu, czy ty byś chciała być moją dziewczyną?-Zapytał niepewnie po jakimś czasie.
-Oczywiście, że tak!-Krzyknęła i pocałowała szatyna.
On pogłębiał pocałunek. Cieszyli się, że w końcu po tak długim czasie, mogą być razem, bez żadnych przeszkód.

2 lata później.
-Czy ty Violetto Castillo bierzesz za męża Leona Verdasa i ślubujesz mu miłość, wierność i uczciwość małżeńską?-Pyta ksiądz.
Tak, dziś odbywa się ślub Violetty i Leona. Są bardzo szczęśliwi.
-Tak.
-A czy ty Leonie Verdasie bierzesz za żonę Violettę Castillo i ślubujesz jej miłość, wierność i uczciwość małżeńską?
-Tak.
-W takim razie ogłaszam was mężem i żoną. Możesz pocałować pannę młodą.-Ostanie zdanie ksiądz skierował do męża Violetty.
Leon przyciągną kobietę swojego życia i pocałował bardzo namiętnie. Nareszcie będą razem..Teraz już na zawsze.

3 miesiące później.
Dziś Wigilia. Wszyscy rozpakowują prezenty. Wszyscy to znaczy- Violetta, rodzice Violetty, rodzice Leona, wszyscy przyjaciele państwa młodych i Leon. Pan Verdas jako ostatni rozpakowuje swój prezent. Czemu?
To wszystko za sprawą pani Verdas, która akurat dziś chce powiedzieć swojemu mężowi o tym, że jest w 2 miesiącu ciąży. Bardzo trudno było jej ukryć ten fakt przed mężem, ale się udało.
-Kochanie teraz twoja kolej.-Powiedziała Violetta i podała paczuszkę swojemu mężowi.
Nikt nie domyśla się co jest w pudełku, ponieważ nikt nie wie, że szatynka jest w ciąży. Leon otworzył zielone pudełko i szczęka opadła mu do samej ziemi.
-Co stary? ostałeś prezerwatywy?-Zaśmiał się przyjaciel Leona-Maxi.
Uśmiechnięty Leon wyjął z pudełka 2 malutkie buciki. Jeden różowy, drugi niebieski.
-Niespodzianka.-Powiedziała uśmiechnięta Violetta.
Wszyscy zaczęli im gratulować. Jednak nie Leon. On jako jedyny stał z boku gdy wszyscy tulili Vilu.
-Nie chcesz tego dziecka?-Zapytała bliska płaczu?
On nic nie powiedział tylko podniósł ciężarną i pocałował namiętnie.
-Bardzo się cieszę. Nawet nie wiesz jak..


I tak oto kończy się historia z początku nie szczęśliwej miłości.
Nie...Poprawka.
Tak zaczyna się,
Zupełnie nowa historia,
rodziny Verdas..

Autorka; Viky Verdas

8 komentarzy:

  1. Kiedy nowy rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdecydowanie mam.trzy one shoty: pierwsze miejsce:piąty os, 6 i 8, czyli twój, jest przwcudowny!!!! Wogóle taki ciekawy i z wesołym zakończeniem <3 kocham ten rozdział!!!! Ro znaczy one shota. L <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie! Przeczytałam jeszcze raz i teraz jestem pewna że twój jest najlepszy!!! Zakochałam się w nim! Zdecydooooooooooowanie twój rządzi!! Gratuluję!!!

      Usuń
  3. Dzięki, że wstawiłaś :)
    Teraz trzeba czekać na wyniki :)
    Choć jestem świadoma, że inne są 100 razy lepsze.. :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Super one shot chociaż żelazne zasady mi się bardziej podobał :)
    Kiedy rozdział??

    OdpowiedzUsuń