czwartek, 20 lutego 2014

Rozdział 30

Violetta
-Może wprowadziłabyś się do mnie?-zapytał Leon, a mnie zamurowało.
-Nie wiem co powiedzieć...-obróciłam się do niego przodem.
-Powiedz tylko, czy się zgadzasz...-powiedział.
-Leon...-już miałam powiedzieć, ale ktoś nam przeszkodził.
-Ale chata!-krzyknął wbiegający Fede, a za nim Fran i Marco.
-Stary wiesz, że będziemy sąsiadami?-zapytał Marco zamykając drzwi.
-Cześć kochana-przywitałyśmy się z Fran buziakiem w policzek.
-Hę?-zapytał zdezorientowany Leon.
-Rodzice kupili mi mieszkanie na urodziny po drugiej stronie ulicy -uśmiechnął się.
-Aha, okey, wpadnę potem więc przyszykuj piwko, bo dzisiaj meczyk -powiedział Leon.
-I ja też będę-powiedział Fede i przybili piątki z Leonem.
-Dobra, ale jak na razie trzeba wprowadzić Leona do mieszkania.-powiedziałam i otworzyłam drzwi. Wyszłam z mieszkania, a za mną Fran i chłopaki, otworzyłam auto i zaczęłam wyciągać pudła z rzeczami Leona.
-O jeny, ale leciutkie -powiedziała Fran i ruszyłyśmy do mieszkania. Zaczęłyśmy rozpakowywać Leona, a chłopcy wnosili pudła i się wydurniali.
-To ostatnie -powiedział Leon i zamknął drzwi od mieszkania -Zostawcie to. Potem to zrobię.-powiedział i włączył TV -Dziękuję Wam za pomoc. Bez was targałbym się z tym przez 3 dni.
Posiedzieliśmy jeszcze chwilkę i wychodziliśmy już z mieszkania Leona.
-Kochanie odwiozę cię -powiedział do mnie Leon.
-Nie trzeba, chciałam się jeszcze przejść do taty.-powiedziałam i go pocałowałam w usta -Kocham Cię.
-Ja ciebie bardziej.
Weszłam właśnie do domu z Fede.
-O jesteś już, pomożesz mi prze...-mówił tata do Fede -Violetta? Myślałem, że jutro przyjedziecie na obiad z Leonem. Chciałem coś ogłosić -przytulił mnie.
-Nie, nie, Leon teraz się wprowadza do mieszkania, wiec nie jutro. Ale na pewno wpadniemy w tym tygodniu -tłumaczyłam i się uśmiechnęłam.
-Dobrze. Chodźcie już, kolacja na stole -powiedział tata i zasiedliśmy do stołu.
-Violetto jak dawno Cię nie widziałam -przytuliła mnie Olga.
-Cześć Olgo, ale widziałyśmy się dwa dni temu-zaśmiałam się.
-Cześć babciu-przytuliłam ją , właśnie schodziła po schodach.
-Kruszynko Ty moja. I co tam u Leona? Dobrze się już czuje? -zapytała.
-Tak, już wszystko jest w porządku.-uśmiechnęłam się i zasiedliśmy do kolacji.
-Bo wiecie...Jutro mija 5 miesiąc od kiedy ja i Ludmiła jesteśmy już razem..-mówił Fede.
-Gratulacje.
-Dziękuję. No i chciałem zrobić dla niej Włoską kolację, a do tego...-przerwał.
-Chcesz zostać sam na sam z Ludmiłą? -zapytał tata, a Fede się uśmiechnął.
-Mi to nie przeszkadza, chciałem Wam powiedzieć jutro na obiedzie, przy wszystkich, ale jeśli już zaczęliśmy ten temat to powiem teraz. Więc jutro wieczorem wyjeżdżam na 3 tygodnie na Kubę, na wakacje -powiedział tata z wielkim bananem na twarzy.
-To dobrze, już dawno nigdzie nie byłeś...-zaśmiałam się -Do tej pory się dziwię, że wytrzymałeś tu już prawie półtora roku, bez wycieczek. A Ty babciu mogłabyś przyjść do mnie do mieszkania, przyjadę po ciebie o 17, dobrze? -zaproponowałam z uśmiechem na twarzy.
-Dziękuję kruszynko -uśmiechnęła się.
Zjedliśmy kolację i Fede odwiózł mnie do mojego mieszkania, a sam pojechał do Marco na mecz, który mają oglądać z Leonem. Weszłam do mieszkania i jak co dzień wyprowadziłam Mel, następnie się umyłam i włączyłam TV, leciała jakaś komedia romantyczna, wiec zostawiłam. Po chwili zrobiłam się senna i poszłam do sypialni spać.

Rano obudziłam się dość wcześnie i poszłam pobiegać, Leon jeszcze nie może się przemęczać więc nie biegamy razem, tak jak kiedyś. Wyprowadziłam Mel i wzięłam prysznic. Zrobiłam obiad i się przebrałam, umówiłam się z dziewczynami w centrum handlowym, więc już się przebrałam, a po chwili wsiadłam w auto i pojechałam w wyznaczone miejsce.
-Cześć kochane -przywitałam się z Fran i Naty -A gdzie Lu? -zapytałam.
-Powinna już...-mówiła Fran, ale ktoś jej przerwał.
-Jestem, przepraszam za spóźnienie, ale musiałam pilnować kuzynkę -tłumaczyła się zdyszana Ludmi. Poszłyśmy do Channel z pustymi rękami, a wyszłyśmy z 4 torbami wypełnionymi po brzegi ciuchami. Kupiłam sobie też 3 pary butów, nie mogłam im odmówić.
-O jeny, nie proście mnie, bo Was kupię! -rozmawiała Lu z cudowną parą butów.
-Lu, chodź . Chciałaś kupić bieliznę na dzisiaj...-przypomniałam jej.
-Dobrze! Już idę.-powiedziała do nas -Jeszcze po Was wrócę-zwróciła się do butów po cichu i pogroziła im palcem. Poszłyśmy do Victoria Secret's i wybrałyśmy cudowną bieliznę. Ja kupiłam sobie koronkową czarną z czerwonymi wstążkami, wygląda cudownie. Tylko teraz pytanie gdzie ja ją teraz założę? Chodziłyśmy po sklepach tak, do 17, bo Lu musiała iść się przygotować na dzisiaj, a Fran umówiła się z Marco, za to Naty z Maxim, a ja i Leon od wczoraj nie rozmawialiśmy, zresztą nie dałam mu dalej odpowiedzi na to czy chcę z nim zamieszkać.
-Wiecie co? Może pójdziemy jeszcze na kawkę? -zaproponowała Lu.
-Okey, mam jeszcze nawet sporo czasu -powiedziały równo Naty i Fran.
-A ja się nigdzie nie śpieszę -powiedziałam i poszłyśmy do małej knajpki na rogu.
-Wczoraj Leon zaproponował mi żebym z nim zamieszkała -powiedziałam.
-Ooo! To super! I co zgodziłaś się? -ucieszyły się dziewczyny.
-Nie.
-Co? Ale jak to?
-Kiedy miałam coś powiedzieć Fede wleciał do mieszkania, a za nim Ty i Marco.
-Rozmawialiście?
-Jeszcze nie. Ale to nawet dobrze, że nam przerwaliście, bo ja nie wiem co mu odpowiedzieć...
-Ale chciałabyś z nim zamieszkać?
-Tak, bardzo. Ale nie chcę się na rzucać.
-Przecież to on Ci zaproponował żebyście razem zamieszkali.
-Tak, ale boję się, że kiedy zamieszkamy razem, nasze relacje między nami się pogorszą.
-Czemu?
-Wiecie ile jest takich par, które kiedy zamieszkali razem zaczęło się źle dogadywać?
-Racja, ale zawsze warto spróbować...
-Tak, ale ja nie wiem, czy, czy to po prostu nie zepsuje naszego związku.
-Porozmawiaj z nim.
-Nie, nie, nie. Kiedy on się o tym dowie to uzna, że ja nie chcę z nim mieszkać i się obrazi.
-Leon to jakoś zrozumie.
-Dogadujecie się tak świetnie, że na pewno nic nie zepsuje Waszego związku.
-Może macie racje, ale od wczoraj nie rozmawialiśmy, nawet głupiego sms'a.
-Upili się u Marco, on też był zalany i rano mi się tłumaczył, a Leon podobno u niego spał,bo nie dał rady przejść przez ulicę -powiedziała Fran, na co się zaśmiałyśmy. Zadzwonił mi telefon.
-Leon -powiedziałam do dziewczyn.
-Odbierz.

V; Halo?
L; Cześć kotku, przepraszam, że nie dzwoniłem, ani nie pisałem, bo po prostu wczoraj trochę zabalowaliśmy.
V; Trochę? podobno z tego całego balowania nie potrafiłeś dojść do domu.
L; To akurat racja, ale wiesz co? Czuję się już dobrze, więc może wpadłabyś do mnie, co?
V; Dobrze, przyjadę za..45 minut.
L; Dobra to czekam, kocham cię.
V; Ja ciebie też.

I się rozłączyłam. Poszłyśmy w stronę wyjścia.
-I co?
-Przeprosił i powiedział żebym do niego przyjechała.
-No i widzisz.
-Tylko ja dalej nie wiem czy chcę z nim mieszkać.
-Zastanów się. jesteście dla siebie stworzeni, więc mieszkanie razem w niczym Wam nie przeszkodzi.
-Byliście już wystawieni na tyle prób i mimo wszystko jesteście razem.
-A z każdą próbą zbliżaliście się do siebie jeszcze bardziej.
-To jak wyjechałaś i zerwaliście.
-Leon wtedy podrywał każdą, a kochał dalej tylko ciebie.
-Wypadek, nie odzywał się przez 9 miesięcy, a Ty i tak byłaś przy nim codziennie.
-Traciłaś na zdrowiu, a i tak cały czas przy nim byłaś.
-Teraz jeszcze zaproponował Wam wspólne mieszkanie, powinnaś się zgodzić.
-Macie racje, z każdym dniem się do siebie zbliżamy i umacniamy nasza więź.
-A z resztą , nie powinnam, ale Leon powiedział Marco, że chciałby spędzić z tobą resztę życia i to usłyszałam, bo akurat wchodziłam do jego pokoju i wdryliłam się w temat -powiedziała uśmiechnięta Fran.
-Dziękuję dziewczyny, jesteście wielkie! Ja już jadę do mieszkania odłożyć rzeczy i do Leona. -przytuliłyśmy się.
-Pa, pa. -wsiadłam do auta i pojechałam do mieszkania, odłożyłam zakupy i się szybko przebrałam w nowa sukienkę i założyłam te śliczne balerinki, które tez kupiłam. Poprawiłam włosy i wzięłam torebkę, wyszłam z mieszkania. Wsiadłam do auta i pojechałam do Leona, droga zajęła mi 10 minut, wyszłam z auta i skierowałam się pod drzwi 69, zaśmiałam się pod nosem i zapukałam do drzwi, które po chwili otworzył mi Leon.
-Cześć kochanie -weszłam do mieszkania i złożyłam namiętne pocałunki na jego ustach, które oddawał. Po oderwaniu się od siebie poszliśmy do salonu.
-Oglądamy jakiś film? -zapytał, a ja usiadłam na kanapie.
-Pewnie.
-Horror czy komedię romantyczną? -przeszukiwał płyt.
-Komedia romantyczna -powiedziałam stanowczo i się uśmiechnęłam. Wybrał jakiś film i go włączył, poszedł do kuchni i przyszedł z popcornem i sokiem. Usiadł obok mnie i objął ramieniem, a ja się w niego wtuliłam. Film oglądaliśmy w ciszy, którą przerwał Leon.
-Kochanie?
-Tak? -podniosłam się i spojrzałam mu w oczy.
-To jak? zamieszkasz ze mną? -myślałam już, że nie zapyta.
-A na pewno tego chcesz? -spytałam dla upewnienia.
-Na 100 % -powiedział i się uśmiechnął.
-Nie...

............................................................................................................
Postanowiłam zakańczać rozdziały w takich momentach :)
Nie martwcie się, że nie będą razem mieszkać, bo kiedyś będą :)
Ale to może jeszcze nie jest ten moment, żartuje :D
Coś się wydarzy...ale nie chcę mówić co, bo chcę Was utrzymać w niepewności :D
Następny rozdział powinien pojawić się jutro, albo w sobotę ;*
D zobaczenia, Karola ;* xoxo


2 komentarze:

  1. kiedyś cię dopadne że w takim momecię kończysz
    Co do rozdziału to świetny <33
    czekam na next
    Całuje ~Tini :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozkręcasz się ;-)
    Super czekam na kolejne rozdziały:-D

    OdpowiedzUsuń