poniedziałek, 17 lutego 2014

Rozdział 29

Violetta
Od kiedy Leon się obudził minęło dopiero jakieś 15 minut, a czuję jakby minęło dopiero jakąś minutę. Bardzo za nim tęskniłam! Był tak blisko, a zarazem tak daleko.
-Zadzwonię do reszty -powiedziałam i  się uśmiechnęłam do Leona. Odeszłam kawałek od łóżka i wybrałam numer do Fran, po trzech sygnałach odebrała.
-Vilu? Coś się stało?-zapytała.
-Tak! Leon się obudził!-powiedziałam uradowana i spojrzałam na Leona, który się uśmiechnął.
-Co ty pieprzysz?! Serio? Marco Leon się obudził! -krzyknęła do chłopaka -Jasne?! Za 10 minut będziemy w szpitalu!-krzyknął do telefonu uradowany chłopak i słyszałam jak spada z łóżka na podłogę.
-Za chwilę przyjedziemy! Zadzwonimy po drodze do reszty.-powiedziała uradowana i się rozłączyła.
-Za chwilę przyjadą, reszta tak samo.-uśmiechnęłam się do niego i usiadłam na krześle obok łóżka -Nawet nie wiesz jak się cieszę, że w końcu się obudziłeś -powiedziałam szczęśliwa do niego.
-Też się cieszę -uśmiechnął się.
-Dzień dobry Leon, chciałbym tylko sprawdzić jak z twoją pamięcią i tym podobnym -do sali wszedł lekarz Leona, usiadł na krześle po drugiej stronie łóżka i wyciągnął latarkę -Śledź wzrokiem światło -Leon robił co mówił -Dobrze. A wiesz kiedy się urodziłeś?-zapytał.
-20 września-powiedział po chwili zastanowienia.
-Dobrze, a wiesz ile byłeś w śpiączce? -zapytał.
-Prawie 9 miesięcy...-mówił.
-Dobrze, a jest coś czego nie jesteś pewny. Np. ile masz lat? gdzie chodzisz do szkoły? ile mamy dni tygodnia? nie wiem, jest coś takiego?
-Zastanawiam się ,który dzisiaj jest?-powiedział.
-Wtorek, 17 maja 2014 roku -odpowiedział lekarz.
-No to już wiem wszystko -uśmiechnął się.
-Moglibyśmy porozmawiać w moim gabinecie? -to pytanie lekarz skierował do rodziców Leona, Ci posłusznie poszli za lekarzem.
-Za chwilę przyjdziemy -powiedziała mama Leona i wyszli.
-Wiesz co? Opowiedziałabym Ci wszystko co się działo przez ten cały czas, ale trochę by nam zeszło- powiedziałam, jakoś dziwnie było mi z nim rozmawiać, jakoś tak inaczej.
-Spokojnie, nie musisz nic opowiadać, wszystko wiem...-ta odpowiedź mnie zdziwiła przyznam.
-Ale jak? Skąd?-pytałam zdezorientowana.
-Wiesz, może wyda Ci się to dziwne, ale zapamiętałem każde słowo, które ktoś do mnie mówił. Wiem, że Fede i Ludmi są razem, Camila wyjechała, Angie i Pablo odwołali ślub, że przychodziłaś tu codziennie, za co bardzo Ci dziękuję -usmiechnął się do mnie -No i wiem, jeszcze dużo więcej, ale to tajemnice co po niektórych ludzi -uśmiechnął się cwaniacko, na co się zaśmiałam.
-Czyli wszystko co było mówiona w tej sali słyszałeś?-zapytałam dla upewnienia.
-Tak, wszyściutko -zaśmiał się -Czułem każdy twój dotyk i nawet nie wiesz jak bardzo chciałem dać Wam jakiś znak, że Was słyszę, czuję, że jestem tu razem z Wami. Czułem twój każdy pocałunek, dotyk, to jak zasypiałaś zmęczona przy moim łóżku, czułem jakbym był normalnym człowiekiem. I widzę przez co Ty przechodziłaś -popatrzył na moje ciało.
-O co Ci chodzi?-zapytałam.
-Jak Ty schudłaś. Jadłaś coś w ogóle? Czy żyłaś na samej kawie?-zapytałem.
-Jadłam, przyznam, że na początku nie jadłam prawie w ogóle, ale potem po...nie ważne. Zaczęłam odżywiać się normalnie.
-Po...?-zapytał.
-Nie ważne...-powiedziałam.
-Powiedz mi...-nalegał.
-Chyba miesiąc po tym całym incydencie z Thomasem zemdlałam, bo strasznie schudłam, ale to nic, już jest wszystko dobrze -uśmiechnęłam się.
-Aha, ale mam nadzieję, że jesz już normalnie-pogroził mi palcem, na co się zaśmiałam -A no właśnie. Co z tym idiotom? -zapytał -W sensie z Thomasem -poprawił się.
-Ten IDIOTA dostał 15 lat pozbawienia wolności i 3 lata w zawieszeniu -powiedziała -Chociaż na miejscu sędzi dałabym mu dożywocie -spuściłam głowę. W tym momencie do sali wbiegła Fran i Marco.
-Leon!-krzyknęli równocześnie i się na niego rzucili. Przytulali go tak mocno, że nie zdziwię się, że zaraz zemdleje, ale mam nadzieję, że nie.
-Tęskniliśmy za tobą -powiedzieli i usiedli na krzesłach obok łóżka -O hej Viola!-powiedział Marco, na co walnęłam się ręką w głowę.
-Cześć Marco-powiedziałam i uśmiechnęłam się do nich -Nie wiem, czy wiesz, ale widzieliśmy się jakieś 40 minut temu -powiedziałam patrząc na zegarek.
-O rzeczywiście! -oświeciło go, na co wszyscy się zaśmiali.
-Jak się czujesz?-zapytała Fran Leona.
-Dobrze, wreszcie mogę mówić i pośmiać się z głupoty mojego braciszka -zaśmiał się i popatrzył na Marco, na co on udawał obrażonego.
-To dobrze. Reszta powinna już...-mówiła Fran patrząc na zegarek, kiedy ktoś jej przerwał.
-Leon! -do sali wbiegli Naty, Maxi, Ludmi, Fede, Diego, Jack i Andres i rzucili się na Leona.
-Udusicie Go.-powiedziałam po cichu, wyobrażając sobie co czuje Leon -O cześć Violka! -powiedział Maxi.
-Następny!-walnęliśmy się wszyscy w czwórkę w czoło, co musiało śmiesznie wyglądać. Siedzieliśmy tak do późnego wieczora i opowiadaliśmy. Niektórzy (Andres, Maxi, Diego i Marco) wydurniali się sprzętem szpitalnym, min. tańczyli z kroplówką, mieliśmy z nich ubaw. Po 21 rozeszliśmy się do domów, ja jeszcze chwilę zostałam i też poszłam. Leona wypuszcza do domu za parę dni i będzie mógł normalnie chodzić do studia. Za miesiąc jest zakończenie roku szkolnego i przedstawienie. Potem trzy miesiące wakacji i na studia, wybieram się na architekturę wnętrz, a Leon jeszcze nie wie, czy pójdzie na studia, czy nie przejmie firmy po rodzicach. Ale z tego co wiem, to bardzo chciałby pójść na studia, na inżyniernię, ale on co chwilę zmienia zdanie. Właśnie dojechałam do mojego mieszkania, otworzyłam drzwi i w progu powitała mnie Mel. A no właśnie zapomniałabym! Jakieś 6 miesięcy temu tata poszedł z Mel na spacer, zwiała mu, na szczęście wróciła do domu. Niedługo po tym wydarzeniu na Świat przyszły dwa piękne czarne labradorki, były prze słodkie. Oddaliśmy je w dobre ręce, do tej pory Mel je odwiedza, tatą okazał się pies naszego sąsiada, Alex.
-Cześć kochana.-przytuliłam ją -I jak? Idziemy na spacer?-zapytałam i chwyciłam smycz, nigdy jej nie zapinam, ale na wszelki wypadek się przyda. Wyszłyśmy z mieszkania i spacerowałyśmy po parku, po 30 minutach wróciłyśmy do domu. Poszłam się umyć i spać.

Tydzień później
Leon
Parę dni temu wyszedłem ze szpitala i chodzę normalnie do studia. Z racji tego, że kiedy byłem w śpiączce miałem urodziny, rodzice kupili mi mieszkanie, a od dziadków dostałem nowe zajebiste auto . Mieszkanie jest  niedaleko mieszkania Violetty. Kiedy Vilu wyprowadziła się z domu,zrobiło się tam strasznie pusto, chociaż mieszka tam pan German, babcia Angelika no i Fede, ale on za niedługo też się przeprowadza, znalazł już sobie nawet mieszkanie. Dzisiaj właśnie będę wprowadzał się do nowego mieszkania, Viola, Fran, Fede i Marco mi pomogą, bo reszta nie ma czasu, a z resztą i tak nie trzeba dużo robić. Mieszkanie jest bardzo duże, nie wiem po co mi takie ogromne, ale kiedy rodzice dawali mi klucze powiedzieli ; "Jest dość duże, ale to dlatego, że kiedyś mamy nadzieję z ojcem, doczekamy się wnuków i wspaniałej synowej, którą mamy nadzieję, że zostanie Violetta." Też mam taką nadzieję, ale jesteśmy jeszcze młodzi i się nie śpieszymy z niczym. Jestem już pod mieszkaniem Vilu i jedziemy do mojego nowego mieszkania. Jeszce go nie widziałem i dlatego chcę żeby Vilu też go zobaczyła. Zeszła na dół.
-Cześć kochanie -przywitałem się i pocałowałem ją w usta.
-Cześć misiek -odwzajemniła pocałunek.
-Aż taki puszysty nie jestem -powiedziałem podnosząc koszulkę do góry pokazując moją wyrzeźbioną klatę, chociaż troszeczkę zaniedbaną przez te 9 miesięcy.
-No nie jesteś...-zapatrzyła się w mój kaloryferek, hehe. Spuściłem koszulkę i dopiero "otrzeźwiała".
-Co mówiłeś?-zapytała zakłopotana.
-Że nie jestem puszysty...-zaśmiałem się. Po 10 minutach dojechaliśmy na miejsce. Wjechaliśmy na 3 piętro i doszliśmy do mieszkania nr. 69.
-Hahahah -zaśmialiśmy się obydwoje -Jestem ciekawa co ty tu będziesz wyprawiał -powiedziała Violetta śmiejąc się. Efekt był zniewalający, Kuchnia wyglądała tak. salon tak,  sypialnia tak, jest też druga sypialnia i wolny pokój.
-Zamienimy się mieszkaniami? -zaśmiała się Violetta.
-Pewnie, ale wiesz co? za-pytałem
-Tak? -zapytała, a ja ją objąłem w pasie od tyłu i patrzyliśmy na sypialnię.
-Może wprowadziłabyś się do mnie?

........................................................................................................................
I jak podoba się?
Sory, że tak późno, ale byłam ćwiczyć na siłkę i dopiero wróciłam :)
Ostatnie parę zdań pisałam z przyczaśniętym palcem :(
Jak myślicie Violka się zgodzi na propozycję Leona czy nie? ;D
Piszcie co sądzicie ;)
Karola ;* xoxo
Aua...! To boli...;) S.O.S.

3 komentarze:

  1. Mam nadzieję, że się zgodzi.
    Świetny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  2. heheh kaloryferek ymmmm taka tam chwila slabości :#
    tak tak zgodż sie :# <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Wkręciłam się na maxa w twoje opowiadanie !!!
    Oby tak dalej !!!

    OdpowiedzUsuń