piątek, 14 lutego 2014

Rozdział 28

3 tygodnie później
Violetta
Z śpiączki wyszłam po 3 dniach. Kiedy dowiedziałam się, że Leon jest w śpiączce załamałam się. Okazało się, że lekarze nie dają rady go wybudzić. Powiedzieli, że poczekają, gdyby był starszym człowiekiem sytuacja wyglądałaby zupełnie inaczej. Leżałam przez tydzień w tej samej sali co Leon, potem zostałam wypisana ze szpitala. Chodzę normalnie do szkoły,ale nie mogę się skupić, cały czas myślę o Leonie. To moja wina! Powinnam była się wtedy rozłączyć, a nie narażać życia moich bliskich. Przez ten cały czas strasznie schudłam i straciłam siły, dzisiaj też nie czuję się najlepiej, właśnie siedzę na zajęciach u Angie, to juz ostatnia dzisiaj lekcja, potem jak codziennie pójdę do Leona. Odwiedzam go codziennie i mówię do niego. Lekarze mówią, że to dobre i, że może Leon mnie słyszy, mam nadzieję. Dzwonek, nareszcie. Idę teraz do Leona, pożegnam się z dziewczynami i powiem Angie.
-Angie idę do Leona-powiedziałam i wychodziłam z klasy.
-Nie wracaj za późno-powiedziała i wyszłam, odszukałam wzrokiem dziewczyn, szły właśnie w moją stronę.
-Viola! Idziesz do Leona?-zapytała Cami
-Tak, właśnie szłam się z wami pożegnać.-powiedziałam do nich.
-Nie musisz, chciałyśmy się przejść z tobą, dawno tam nie byłyśmy.-powiedziała do mnie Włoszka.
-Nie przepadam za szpitalami... -powiedziała do siebie cicho Camila. Szłyśmy parkiem, szpital jest niedaleko. W pewnej chwili zrobiło mi się strasznie słabo  i zauważyłam czarne plamy przed oczami.

Francessca
Szłyśmy parkiem do szpitala. W pewnej chwili Violetta upadła.
-Violetta! Obudź się!-krzyczałyśmy do niej.
-Dzwonie na pogotowie-powiedziała Cami i zadzwoniła. Wiedziałam, że to się kiedyś stanie. Violetta strasznie schudła, chodzi przygnębiona, blada i obwinia się o to wszystko co się stało. Po chwili karetka zabrała Violettę, a my pobiegłyśmy do szpitala, po drodze dzwoniąc do pana Germana. Szpital był kawałeczek drogi stad,więc dotarłyśmy szybko, po chwili przyjechał pan German, dzwoniła Naty czy nie wyskoczyłybyśmy na koktajl, żeby rozluźnić Violkę i poplotkować, powiedziałam jej co się stało i powiedziała, że przyjadą z Ludmi za chwilę. Dziewczyny już były i czekaliśmy z Germanem na lekarza, który w końcu wyszedł.
-Omdlenie było spowodowane tym, że dziewczyna za mało je, do tego strasznie schudła. Za bardzo się przemęcza, denerwuje i stresuje. Musi odpoczywać i przede wszystkim jeść, ma też niedowagę. Powinna się nie przemęczać.-powiedział lekarz, rozmawiali coś jeszcze z Germanem, a my poszłyśmy do Violi. Leżała na łóżku, cała blada i miała wory pod oczami.
-Kochana jak się czujesz?-zapytałyśmy.
-Dobrze -powiedziała ledwo słyszalnie.
-Nie prawda, nas nie okłamiesz-powiedziała Lu.
-Lu ma racje- powiedziała Cami.
-Dobrez, w takim razie czuję się okropnie! Leon leży w śpiączce i nie wiadomo kiedy się obudzi, jezeli w ogóle się obudzi...-powiedziała i zaczęła płakać. Przytuliłyśmy ją mocno.
-Wszystko będzie dobrze, zobaczysz wszystko się ułoży.-powiedziałam do niej i pocałowałam w czoło. Siedziałyśmy tak z nią i plotkowałyśmy, czasem się uśmiechała, ale tylko czasem.
-A jak tam z Fede? Jakiś krok do przodu?-zapytała się Violetta Ludmi, bardzo cicho, ale się uśmiechnęła. Ludmiła się zaczerwieniła i odwróciła wzrok za okno.
-Byliśmy ostatnio na spacerze, to wszystko.-powiedziała i się uśmiechnęła.
-Uuuu....-powiedziałyśmy i się zaśmiałyśmy. Po chwili przyszli chłopaki i porozmawiali z nami chwilę. Było już późno więc rozeszliśmy się do domów, wszyscy pożegnali się z Violą i poszliśmy wszyscy jeszcze na chwilę do Leona, Viola razem z nami. Niektórzy uronili kilka łez, wróciliśmy do domów, Viola została w sali w której leżał Leon.

Violetta
Obudziłam się rano z okropnym bólem pleców, podniosłam się i zobaczyłam, że jestem w sali Leona. No tak, wczoraj byłam tak zmęczona, że zasnęłam, mówiłam do niego bardzo długo, codziennie opowiadam mu co się działo przez dany dzień. Mam nadzieję, że szybko się wybudzi. Dzisiaj mogę już wracać do domu, przyjechała po mnie Angie z babcią, po tych wydarzeniach babcia przyjechała do BA i zamieszkała z nami, w starym pokoju Angie.

8 miesięcy później
Ten czas przeleciał bardzo wolno i do tego momentu Leon się nie obudził, tak jak codziennie chodziłam do niego i siedziałam przy nim. Grałam mu na gitarze, śpiewałam, opowiadałam co nowego słychać, byłam przy nim, lekarze mówią, że jego stan się polepsza. Niestety przez trzy dni nie mogłam do niego przyjść, bo musiałam pilnować moich kuzynek bliźniaczek ze strony taty. Teraz właśnie idę do szpitala, mam nadzieję, że wszystko w porządku. Od czasu omdlenia zaczęłam więcej jeść i spać. Przynajmniej dwa razy w tygodniu zostaję w szpitalu na noc, miesiąc temu zostałam pełnoletnia i mam własne mieszkanie, w którym i tak nie spędzam zbyt dużo czasu. W zasadzie to tylko tam śpię. Obiady jem w szpitalu, na dole jest kawiarenka, podają tam pyszne ciepłe obiady. Angie i Pablo odwołali ślub, ze względu na to, że nie są w nastroju i ich goście tak samo. Jakieś 7 miesięcy temu się pokłócili i rozstali. Jednak niedawno znowu do siebie wrócili. Federico i Ludmi od 5 miesięcy tworzą Fedemillę, są razem i są bardzo szczęśliwi. Camila wyjechała do Brazyli, powiedziała, że nie chcę teraz wyjeżdżać,kiedy Leon jest w śpiączce, a ja potrzebuję wsparcia. "S" od czasu kiedy Cami wyjechała się nie odzywa, to dziwne, ale nie ma jak tego wytłumaczyć, kiedy Cami wyjechała, a nie chcemy jej osądzać z Fran, Naty i Ludmi, tak do nich też pisała ta cała "S", do chłopców tak samo. Raz nawet skłóciła Marcesscę, zrobiła photo montaż jak Fran całuję się z Jackiem, na szczęście wszystko zostało wyjaśnione. Właśnie wchodzę do szpitala, jechałam windą, potem przeszłam kawałek korytarzem i weszłam do sali, w której leży Leon. Nie chwila! Jego tu nie ma! wybiegłam szysko z slai i pobiegłam do gabinetu jego lekarza, za rogiem się zatrzymałam, bo usłyszałam nazwisko Leona.
-Verdas.-powiedział lekarz Leona.
-To ten w śpiączce?-zapytał jakiś inny lekarz.
-Tak, to ten. Już po woli dochodzi 9 miesiąc, od czasu kiedy zapadł w śpiączkę. Jego dziewczyna Violetta Castillo nie przychodzi już 3 dni i od tego czasu jego stan się pogarsza.-powiedział lekarz, uroniłam kilka łez.
-Co zrobisz?-zapytał się go lekarz numer 2.
-Nie wiem, już nie warto trzymać go pod respiratorem. Chłopak umiera....-chcą odłączyć Leona od respiratora! Zsunęłam się po ścianie i zaczęłam płakać jak małe dziecko, po chwili poczułam czyiś dotyk na moim ramieniu, odwróciłam się.
-Wszystko w porządku?-to był lekarz Leona.
-Nie, nic nie jest w porządku. -wstałam i otarłam łzy -Nie róbcie mu tego. On żyje i wierzę, że któregoś dnia się obudzi, a w przyszłości będziemy szczęśliwym małżeństwem z gromadką dzieci. Kocham go, proszę nie róbcie tego.-mówiłam znowu płacząc.
-Violetto...wiem, że go kochasz. Jeszcze nigdy nikt w szpitalu nie widział takiej miłości jak wasza. Wie pani jaki jest główny temat do plotek?-zapytał z lekkim uśmiechem.
-Nie...-powiedziałam i przestałam płakać.
-Wszyscy słyszeli o waszej historii, wszyscy wiedzą, co zrobił dla pani Leon, ratował pani życie. Potem jeszcze pani została postrzelona. Przychodzi do niego pani codziennie i siedzi przy nim czasem nawet przez noc. Śpiewa mu pani różne piosenki, gra na gitarze, jest pani przy nim cały czas. Jeszcze nigdy nie widziałem takiej miłości, jaka jest miedzy państwem. -powiedział lekarz, a ja uroniłam kilka łez -Ale niestety jeśli stan Leona się nie polepszy będziemy zmuszeni, chociaż sam tego nie chcę. Dobrze wiem, że on się kiedyś obudzi, ale tak nie może być, jesli nie ja to zrobię, to zrobi to ktoś inny. -powiedział lekarz, któremu mina posmutniała, poleciała mi łza. -Cały szpital trzyma kciuki za Leona, wszyscy nie mogą się doczekać, aż się obudzi. Niech pani do niego idzie.-powiedział lekarz i pogłaskał mnie po ramieniu.
-Dziękuje-powiedziałam i ruszyłam do sali Leona. Jak zawsze leżał w tej samej pozycji, podeszłam do niego i pocałowałam w usta, po czym usiadłam na krześle obok.
-Cześć kochanie. Nie przychodziłam do ciebie przez parę dni, bo musiałam pilnować Katie i Amber, pamiętasz je?-chwyciłam go za rękę i się rozpłakałam na myśl, że mogę go stracić -Proszę obudź się, nie zostawiaj mnie, proszę-mówiłam co raz to bardziej płacząc.

Leon
Przez te prawie 9 miesięcy każdy coś do mnie mówił, słyszałem wszystko, czułem dotyk, słyszałem kiedy ktoś płakał, byłem z nimi, ale nie mogłem im tego pokazać, a teraz Violetta płacze, chcą mnie odłączyć od respiratora. Ale ja się tak łatwo nie dam! Nie zostawię Violetty, rodziców, przyjaciół, mojej rodziny. Nie zostawię ich! Nie mogę nic zrobić, Violetta teraz płacze, tak bardzo chciałbym ją teraz przytulić, pocieszyć, po prostu przy niej być. Violetta leży z głową na mojej klatce piersiowej i trzyma moją rękę.
-Daj mi chodź jakiś znak....Kocham cię Leon....-mówiła zapłakana, usłyszałem kroki.
-Cześć Violetto-to była mama i tata, tak samo jak Viola przychodzili codziennie, moi przyjaciele też.
-Dzień dobry-powiedziała cicho do nich. Mama pocałowała mnie w policzek, a tata uścisnął dłoń i trzymał chwilę.
-Rozmawiałaś z lekarzami?-zapytał ojciec Violi.
-Tak...-powiedziała -A państwo?
-Tak, rozmawialiśmy, nie jest dobrze-mama zaczęła płakać, usiadła po drugiej stronie łóżka i chwyciła mnie za rękę.
-Proszę daj jakiś znak synku... -powiedziała do mnie mama.
-Leon, proszę....-mówiła Violetta, poczułem jak ktoś siada na łóżku przy moich nogach, to pewnie tata.-Kocham cię Leon...-powiedziała Violetta. Nie poddam się muszę coś zrobić! Starałem się z całych sił, Violetta pocałowała mnie w usta, a ja zacisnąłem ręce.
-Leon? Słyszysz mnie? Zrób to jeszcze raz!-powiedziała szczęśliwa Violetta.
-Doktorze!-tata poleciał uradowany po lekarza.
-Leon? Słyszysz nas? Zaciśnij jeszcze raz rękę, otwórz oczy! -mówiła mama. Z całych sił zacisnąłem ręce.
-Leon! Otwórz oczy! Proszę!-mówiła Violetta. Do sali wbiegł lekarz.
-Co z nim?-zapytał lekarz.
-Dwa razy zacisnął ręką!-krzyknęła Violetta.
-Aż mnie uszy zabolały....-pomyślałem.
-Ty mówisz!-krzyknęła mama. W tej chwili uświadomiłem sobie, że je to powiedziałem na głos!

Violetta
Leon się budzi! Na reszcie! Dłużej już bym nie wytrzymała!
-Ty mówisz!-krzyknęła Dominica.
-Leon otwórz oczy.-powiedziałam i odwróciłam się do doktora, uśmiechnęłam się do niego, ten odwzajemnił mój gest. Dopiero teraz zauważyłam, że w drzwiach stoi mnóstwo ludzi, byli to pacjenci i pracownicy szpitala, wszyscy patrzyli się z zaciekawieniem na Leona. Przypomniałam sobie słowa doktora; "Cały szpital trzyma kciuki za Leona, wszyscy nie mogą się doczekać, aż się obudzi." . Lekarz mówił prawdę. Odwróciłam się do Leona.
-Leon otwórz oczy, a zobaczysz ilu ludzi nie może się doczekać, aż się obudzisz...-powiedziałam łagodnym głosem do niego -Kocham cię....-powiedziałam spokojnie. Leon po woli otworzył oczy i się uśmiechnął.
-Też cię kocham....-powiedział cichutko, ale dość głośno. Moje serce się uradowało, mocno go przytuliłam, po mnie Dominica i Joey, po chwili lekarz.
-Witamy wśród żywych -zaśmiał się doktor, na co Leon się uśmiechnął i go jeszcze raz przytuliłam.
-Kocham cię...-powiedziałam mu na ucho.
-Ja ciebie też....Nawet nie wiesz jak tęskniłem-mówił jeszcze cicho, ale dość słyszalnie. Pocałowałam go w usta, on odwzajemnił mój pocałunek, nigdy nie byłam tak szczęśliwa jak teraz!
I jak podoba się rozdział? Leonek się obudził <3 I wszyscy szczęśliwi :) 
Planowałam jakoś inaczej zakończyć ten rozdział, ale jakoś tak wyszło...
Dziękuję za wszystkie komentarze, jakie dodawaliście ;*** ♥♥♥
Oczywiście nie obrażę się, jeśli skomentujecie tez ten rozdział XD
Do następnego, Karola ;* xoxo

6 komentarzy:

  1. Obudził się *.* jak fajnie hahaha
    Jaram się ^^
    Super :)
    Czekam na next :>
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny!:D Dawaj nexta dziś lub jutro xD Kocham twoje opowiadanie;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wreszcie się obudził *.*
    Świetny rozdział ,, Cały szpital trzyma za niego kciuki ..' poryczałam się
    Czekam na next
    Całuję~Tini:**

    OdpowiedzUsuń
  4. Boże, poryczałam się jak się obudził <3
    Świetny rozdział!
    :)

    OdpowiedzUsuń
  5. O matko , ale rozdział <3
    Już czekam na kolejny ! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Poryczałam się ;-; masz talent!!!

    OdpowiedzUsuń