wtorek, 11 lutego 2014

Rozdział 27

Violetta
-Z kim rozmawiasz?-do pokoju wszedł Thomas, a ja szybko zakryłam komórkę za plecami.
-Co? Z kim bym miała rozmawiać, co? Przecież jestem tu sama!  Nie wiem czy zauważyłeś psycholu?!-powiedziałam chowając komórkę w tyle spodni.
-Po pierwsze;  Nie tym tonem! A po drugie to; Wiem, że rozmawiałaś z kimś przez telefon, słyszałem....-powiedział.
-Nie prawda. Mój telefon został w szkole, a twój pewnie ty go gdzieś masz...-mówiłam wymachując rękami.
-Violetta, dobrze wiem, że ty masz mój telefon. Oddaj mi go!-powiedział wystawiając rękę do przodu po swoją rzecz.
-Powiedziałam już, że go nie mam!-krzyknęłam i zrobiłam krok do tyłu.
-Oddasz mi go po dobroci, albo odbiorę Ci go siłą.-powiedział już bardziej zdenerwowany.
-Ale ja Ci już mówiłam, że go nie mam. Pewnie go zgubiłeś...-mówiłam już opanowanym głosem. Thomas pociągnął mnie za rękę i przewrócił na podłogę, na brzuch.
-Aaaa! Pomocy! -krzyczałam, ale i tak to na nic, bo w końcu jakieś domy z tego co zauważyłam są dopiero jakieś 15 metrów dalej. Ale na szczęście Leon i reszta już jadą. Thomas mnie obmacywał, w celu szukania telefonu, niestety go znalazł.
-No....Co my tu mamy? "Zgubiłeś go pewnie..."-przedrzeźniał mnie i  nadal na mnie siedział okrakiem, a ja się wierciłam, ale to nic nie dawało -Teraz tu sobie trochę posiedzisz, a "Leoś" sobie pojeździ karetką, jeśli go ktoś znajdzie, oczywiście.-powiedział i wstał ze mnie.
-Nic mu nie rób idioto!-krzyknęłam i się obróciłam w jego stronę. Kopnął mnie z całej siły w brzuch, że aż się skuliłam na podłodze.
-Nigdy więcej mnie tak nie nazywaj suko!-krzyknął i skierował się w stronę drzwi.
-Nie mów tak do niej dupku!- w drzwiach stanął zdyszany Leon, a ja nadal zwijałam się z bólu na podłodze. Leon walnął go w twarz, a ten po chwili mu oddał. Zaczęli się ostro bić, do pokoju wbiegł Fede i pomógł Leonowi, za nim wbiegła Ludmi, która podbiegła do mnie.
-Violetta! Co on Ci zrobił?-chwyciła mnie i pomogła usiąść pod ścianą. Ja się nic nie odzywałam tylko patrzyłam na chłopaków, którzy się biją, przez płacz nie mogłam nic powiedzieć. Thomas popchnął Fede na ścianę i ten leżał tam przez dobrą chwilę, nie mógł się otrząsnąć, ale niestety przez tą chwilę za dużo się stało. Kiedy Fede leżał oszołomiony pod ścianą, Thomas dźgnął Leona nożem w brzuch. Leon się przewrócił na kolana, a potem całym ciałem wylądował na podłodze. Krew mu leciała z rany dość obficie, po chwili zamknął oczy... Fede wstał i podbiegł do Thomasa, który stał nad zakrwawionym Leonem. Popchnął go na ścianę i zaczął bić, ten już był tak poobijany, że go zostawił w spokoju i przewrócił na brzuch.
-To za moich przyjaciół dupku!-krzyknął mu do ucha, a ja podpierając się na jednej ręce podciągnęłam się do Leona i co raz to bardziej płakałam, podeszła do nas Ludmi.
-To moja wina! Leon obudź się! Słyszysz? Obudź się! Kocham cię Leon! Nie zostawiaj mnie! Słyszysz? Kocham cię...-z każdym słowem mówiłam ciszej, przy ostatnich słowach rozpłakałam się do reszty. Fede dalej trzymał tego drania i zadzwonił na pogotowie.
-Spokojnie, pogotowie i policja są już w drodze. Wszystko będzie dobrze.-mówił do mnie Fede, który co chwilę spoglądał na Ludmi.
-Słyszysz Verdas? Pogotowie jest już w drodze. Nie rozklejaj się teraz.-mówiła Lu, której zaczynały napływać łzy do oczu. Ściągnęłam sweterek i przyłożyłam do rany, tak żeby zatamować krwawienie, po chwili był już w połowie czerwony. Po chwili usłyszeliśmy jak ktoś biegnie po schodach. tym kimś byli policjanci i ratownicy medyczni.
-Policja! Proszę się nie ruszać.-powiedział pierwszy policjant, który wbiegł do pokoju z pistoletem w ręku. Zabrali Thomasa, który już odzyskał siły i szarpał się z policjantami. Wyszliśmy zaraz po nich po nam kazali i usiedliśmy na schodkach. Dalej wszyscy płakaliśmy, nawet Fede uronił kilka łez. Właśnie znoszą Leona, jest cały poobijany i przykryty folią. Podbiegłam do niego.
-Nie zostawiaj mnie! Proszę...-powiedziałam i złapałam jego rękę.
Kiedy wsadzali go do karetki, zapytałam się czy mogę z nimi jechać, pozwolili mi i powiedziałam szybko to moim przyjaciołom.
-Jedź. Pojedziemy za wami.-powiedział Fede. Spojrzałam na Thomasa, którego własnie wsadzali do radiowozu, ten mnie zauważył i się wyrwał funkcjonariuszom. Zabrał pistolet jednego z nich i strzelił w moją stronę, po chwili zauważyłam tylko ciemne plamki przed oczyma i poczułam jak upadam...

Narrator
Kiedy Thomas strzelił do Violetty, ta dostała w brzuch. Po chwili dziewczyna upadła na ziemię. Policjanci złapali Thomasa, a ratownicy ratowali dziewczynę, wzięli ją na drugie nosza i wsadzili do karetki. Ledwo co się tam mieścili. Obydwoje byli nie przytomni, niestety jeden z nich nie oddychał....
Przyjaciele jechali autem za karetką do szpitala, do którego zabrali ich przyjaciół. Przez całą drogę ledwo co mówili, w końcu byli już na miejscu i wbiegli do szpitala za ratownikami i Leonettą. Zabrali ich do dwóch różnych sal leżących obok siebie, a ich przyjaciele zadzwonili do bliskich. Wszyscy byli w szpitalu po 20 minutach.
-Co się stało?-zapytała Włoszka, wszyscy się denerwowali.
-Coś się stało Violettcie?-zapytał German.
-Na początku Violetta dostała w brzuch od Thomasa....-powiedziała Ludmi.
-A potem....Leon on...-jąkał się Fede.
-Co Leon?!-zapytali wszyscy.
-Leon dostał nożem w brzuch i był cały zakrwawiony.-powiedział chłopak i schował twarz w dłoniach.
-Co?!- nie dowierzali.
-To w taki razie  gdzie Violetta?-zapytali.
-Kiedy już zabrali Thomasa....Ten się wyrwał policjantom i zabrał im pistolet....-mówiła Lu.
-Kierował w Violettę i strzelił jej w brzuch, po chwili upadała na ziemię. na szczęście ratownicy byli szybko na miejscu i zabrali ich do szpitala.-dokończył Fede. Większość zaczęła płakać, inni chodzili z miejsca na miejsce, a jeszcze inni wyrywali sobie włosy w głowy z nerwów.Po dwóch godzinach przyjechali rodzice Leona, którzy byli we Włoszech. German opowiedział im co się stało. Po godzinie oczekiwania wyszedł lekarz, który operował Violettę, wszyscy zerwali się z miejsca i słuchali uważnie co mówi.
-Jest tu rodzina Violetty Castillo?-zapytał na co wszyscy do niego podeszli, a ten popatrzył się na nich spod okularów -Dobrze, a więc pacjentka jak już wiecie ma uraz brzucha. Kula na szczęście ją tylko drasnęła i w czasie operacji nie było żadnych komplikacji. W tym momencie jeszcze śpi, w czasie trzech dni powinna się wybudzić.-powiedział.
-A co z Leonem?-zapytał pan Joey.
-Operuje go inny lekarz, z tego co wiem to ordynator. Operacja trwa, za niedługo ktoś na pewno państwa po informuję, co z pacjentem. A jak na razie bądźmy dobrej myśli.
-Można wejść do Violetty?-zapytała Włoszka.
-Nie, jak na razie nie. Może jutro, na razie idźcie do domu odpocznijcie, operacja Leona na pewno będzie trwała jeszcze sporo czasu. Przyjdźcie rano, a wszystkiego się dowiecie.-powiedział lekarz i poszedł. Wszyscy usiedli z powrotem na miejscach, nikt nie miał zamiaru się stąd ruszać. Czekali w ciszy na jakieś wieści. Po nie całych 3 godzinach wyszedł lekarz Leona i podszedł do dość licznej grupy ludzi.
-Państwo są rodziną Leona Verdasa?-zapytał dla upewnienia.
-Tak.-wszyscy wstali z miejsc i skierowali się w jego stronę.
-Ciężko mi to mówić, ale chłopak jest w stanie krytycznym. Stracił bardzo dużo krwi i jest po ciężkiej operacji. W jej czasie ledwo co nie stracił życia, jednak jakimś cudem zaczął znowu oddychać, chociaż bardzo ciężko. Niestety zapadł w śpiączkę. Za parę dni zobaczymy jak będzie wyglądała jego sytuacja. A teraz przepraszam, ale muszę iść. Do widzenia.-powiedział lekarz i poszedł. Rodzice pary wygonili do domów ich przyjaciół, aby odpoczęli, sami po chwili też poszli. Pielęgniarka im powiedziała, że jak coś się będzie działo to od razu zadzwonią.
I jak? Podoba się? Leonetta jeszcze przez parę rozdziałów poleży sobie w szpitalu. 
Pewnie na końcu domyśliliście się, które z nich już prawie odeszło na drugi świat, ale ja tak
tego nie zostawię, nie martwcie się. Leonetta chyba sobie jeszcze pożyje...albo....może jednak nie?
Wchodźcie na mojego drugiego bloga jest zapisany adres w; "To co czytam".
Do następnego, Karola ;* xoxo





7 komentarzy:

  1. Biedny Leoś i Vilu ;c Będe płakać dawaj jeszcze dziś nexta bo nie wytrzymam ;c

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja leonetta !! <33
    Niech Leon żyje proooooooszeeeee
    Poza tym rozdział świetny *.*
    Tomasa do psychiatryka XD
    Czekam na next ~Tini :**

    OdpowiedzUsuń
  3. AAAA!!! LEOŚ!!!!!!
    Ta, ty Viola też...
    Leoś!!!!!!!!!! NIE!!!!!!!!!!!
    On ma żyć, jasne?!
    Bo przyjdę do Cb jak będziesz spała i zrobię Ci krzywdę!
    Nie no żart xD
    A może nie...
    LEOŚ!!!!!!!!!!
    Tomas, ty #@^#TERTWGERJEYETS##^%$Y$%&^$#^%#$%^%(I^UY
    Boski rozdział :*
    LEOŚ MA ŻYĆ!!!
    Czekam na nex t<3
    LEOŚ MA ŻYĆ!!!!

    Całuję :**
    Nicol :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Pisałam, że zabiję Thomasa i on już nie żyje leży w kostnicy :D
    Nikt mu na pogrzeb nie przyszedł :D
    LEOŚ MA ŻYĆ!!!!!!!!!!
    LEOŚ NIE ZOSTAWIAJ NAS I VIOLKI!!
    LEOŚ MY CIĘ TAK KOCHAMY!!!!!!!!!!!!
    Caat :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja płaczę no dosłownie mi łzy lecą ....
    Czytajcie i do tego słuchajcie Underneath it all ( Violetty )
    Łza za łzą /////

    OdpowiedzUsuń
  6. Płacze ������
    Umiesz pisać opowiadania ����

    OdpowiedzUsuń