niedziela, 26 stycznia 2014

Rozdział 21

Narrator
Violetta i Leon spali słodko na kanapie, wtuleni w siebie. Rodzice chłopaka właśnie schodzili po schodach na śniadanie i zobaczyli śpiącą parę.
-Ooo...jacy oni słodcy.-powiedziała po cichu Dominica do swojego męża.
-Przypominają mi kogoś.-uśmiechnął się do swojej żony Joey i pocałował swoją małżonkę czule w usta.
-Ah te amory, ale nie zapominajcie, że macie jeszcze dzieci, które z wami mieszkają.-powiedział z ironia w głosie Marco, który właśnie schodził po schodach. Cała trójka skierowała się do kuchni, gdzie przygotowywała jedzenie gosposia Verdasów.
-Dzień dobry.-przywita się.
-Dzień dobry, pomóc Ci?-spytała pani Dominica, mieli gosposię, ale Dominica zawsze jej pomagała, kobieta już nie była taka młoda, w tym roku kończyła 52 lata, ale trzymała się nawet dobrze. -Marco obudź ich,tylko spokojnie proszę.-powiedziała błagalnym głosem kobieta, dobrze wiedziała jaki jest jej syn.
Violetta i Leon już nie spali,kiedy usłyszeli, że ma ich obudzić Marco, postanowili zrobić mu kawał. Marco właśnie wchodził po cichu do salonu i już miał krzyknąć na zakochanych, kiedy...
-Buu!-krzyknęli równo na chłopaka, a ten aż podskoczył.
-Mamo!-pobiegł do kuchni, do mamy i się do niej przytulił jak małe dziecko. Violetta i Leon zwijali się ze śmiechu na podłodze, kiedy się opanowali poszli do kuchni.
-Hahaha, gdybyś widział swoją minę.-śmiał się Leon i pokazał palcem na Marco, który siedział już spokojny, ale opanowany, na krześle obok swojego taty. Wszyscy się zaśmiali pod nosem, nawet Marco.
-Siadajcie, śniadanie już jest gotowe.-powiedziała gosposia.
-Jak się spało?-spytała ciekawa pani Dominica.
-Dobrze, bardzo dobrze.-mówiła dziewczyna i się zaśmiali obydwoje pod nosem.
-Cieszę się.-powiedział Joey.
-Było jakieś "bara bara"?-zaśmiał się Marco, Violetta i Leon,którzy właśnie pili herbatę zakrztusili się nią, a pan i pani Verdas równo walnęli syna gazetą o głowie.-No co? Pytam się jak normalny człowiek, o co wam chodzi?-powiedział oburzony Marco.
-No chyba nie normalny.-poprawił go Leon.
Do końca śniadania wszyscy się śmiali z byle czego, było im bardzo dobrze w swoim towarzystwie. Po śniadaniu Leon odwiózł Violettę do domu, a sam wrócił do swojego domu. Przygotować się do studia. Kiedy Viola przekroczyła próg domu zobaczyła wszystkich w salonie.
-I jak? Jesteście razem?-spytał Fede.
-No jak została u niego na noc to chyba tak.-powiedział ironicznie German, oni zawsze się tak przekomarzali, oczywiście na żarty.
-Tak, razem, a teraz mi wybaczcie,ale muszę się przygotować do studia.
-Kruszynko zjedz śniadanie.-powiedziała Olga.
-Dziękuję, ale jadałam u Leona.-powiedziała zarumieniona i poszła do pokoju, umyła się i ubrała w to;
Zaplotła warkocza na prawy bok i wyszła z Fede do studia, przez całą drogę rozmawiali o tym jak Viola i Leon spędzili wczorajszy wieczór.
-Violu?-spytał niepewnie chłopak.
-Tak?
-Muszę ci coś powiedzieć.-powiedział speszony.
-O co chodzi?
-Bo wiesz podoba mi się pewna dziewczyna.
-Ludmi?-spytała z uśmiechem na twarzy pewna siebie.
-Skąd wiesz?-uśmiechnął się.
-To się da zauważyć-zaśmiała się-Zauważyłam to już pierwszego dnia w studiu.
-Uuu...tylko, że my wtedy byliśmy razem, przepraszam.-powiedział i spuścił głowę.
-Nie masz za co. Dobrze wiedziałeś, że czuje coś jeszcze do Leona i to tolerowałeś, a ja zauważyła, że spodobała ci się Ludmi.-powiedziała i poszli dalej w stronę studia.
-Powiedz mi coś o niej, plisss...-złączył ręce jak do modlitwy.
-Dobra, Ludmiła, to Ludmiła. Kiedyś była straszną zołzą, wszystkim dokuczała, ale na wyjeździe nad jezioro wszystkich nas przeprosiła, za swoje zachowanie. Od tego czasu jest prawdziwą przyjaciółką, której można zaufać i porozmawiać od serca, strasznie się zmieniła i teraz kiedy już się zachowuje normalnie, a nie jak "diva" jest o wiele lepsza.-chłopak się uśmiechnął. Byli już w studiu i podeszli do swoich przyjaciół siedzących na murku, nie było jednak Leona. 
-Hejka.-przywiali się.
-Hej.-odpowiedzieli wszyscy chórem. 
-I jak z Leonem? Porozmawialiście?-spytał Maxi.
-Właściwie to...-przestała mówić, bo ktoś ją objął w tali, dobrze wiedziała kto, dobrze znała ten zapach jego perfum, których dalej używa. Dziewczyna się odwróciła i pocałowała chłopaka namiętnie w usta.
-Hejka przystojniaku.-powiedziała to tak, żeby tylko on to usłyszał, ale jednak wszyscy się im przyglądali i podsłuchiwali.
-Hej księżniczko.-powiedział z chytrym uśmieszkiem i się przytulili do siebie.
-Wiemy, że chcecie się sobą nacieszyć, ale nie zapominajcie, że my też tu jesteśmy.-powiedział ironicznie Maxi, a wszyscy się na niego dziwnie popatrzyli.
-Dobra, nacieszymy się sobą gdzie indziej.-powiedziała Viola i pociągnęła chłopaka za rękę, w stronę studia.
-Sami !-krzyknął Leon z chytrym uśmieszkiem i popatrzył na chłopaków, którzy też by chcieli żeby ich dziewczyny też ich tak całowały. Weszli do sali tanecznej, gdzie nie było nikogo i przymknęli drzwi. 
-Dzisiaj w nocy miałam dziwny sen.-mówiła dziewczyna i usiadła na parapecie, który był dość nisko i był szeroki. 
-Też miałem dziwny sen, znaczy on nie był dziwny tylko był wspaniały.-powiedział i usiadł obok dziewczyny chłopak.
-Tak mój też.-powiedziała Violetta.
-Śniło mi się, że Ci się oświadczyłem.-powiedział Leon.
-Mi też, miałam długą, śliczną, niebieską sukienkę, a ty byłeś w czarnym garniturze...-mówiła zapatrzona w podłogę.
-Tańczyliśmy, a w okół nas było mnóstwo ludzi.-dokończył za nią.
-Kiedy skończyła się piosenka, uklęknąłeś i mi się oświadczyłeś.-dokończyła i się popatrzyła na chłopaka.
-Tak.-powiedział i pocałował dziewczynę, do sali wparował Gregorio.
-I znowu wy! Czemu wpadam zawsze na was, kiedy się migdalicie?-powiedział oburzony.
-Już wychodzimy.-powiedziała dziewczyna i wyszli z sali.
-Idę się przebrać.-powiedział Leon i pocałował Violettę w usta i poszedł do szatni.
-Też idę.-powiedziała dziewczyna i ruszyła w stronę szatni dla dziewczyn. Podłoga była śliska, ledwo co umyta, Violetta się poślizgnęła i już miała wylądować na plecach, kiedy złapał ja pewien chłopak. Byli w takiej pozycji przez parę sekund, chłopak chciał pocałować Violettę, ale ona się szybko podniosła i strzeliła mu z liścia w twarz.
-Dziękuję, że mnie złapałeś, ale nie całuj mnie!-wykrzyczała mu prosto w twarz i ruszyła w stronę szatni, przyszedł jej sms.

Od; Nieznany numer
Mało brakowało co? Uważaj, bo kiedyś w końcu ulegniesz i już nie będziesz taka święta. Nie powiem Ci kim jestem...to moja słodka tajemnica S ;***

Violetta rozejrzała się w okół siebie, nie widziała nikogo, bardzo się przestraszyła.
-Znowu ona.-powiedziała pod nosem dziewczyna i ruszyła do szatni.
I jak wam się podoba? S wróciła i teraz nieźle namiesza w życiu 
naszych bohaterów ;) Jak myślicie kim jest ten nowy chłopak? 
Następny rozdział powinien być we wtorek ;d Karolina ;*

1 komentarz:

  1. Ś♥W♥I♥E♥T♥N♥Y
    Dawaj szybciuteńko nexta :D Pliss
    Ja nie wytrzymam :)
    Pozdrawiam i czekam :***

    OdpowiedzUsuń