sobota, 13 września 2014

Rozdział 44 - Jesteś w ciąży?

W Buenos Aires wylądowaliśmy o 12.17, wzięliśmy swoje walizki i ruszyliśmy przez wielki hol.
-Violetta! - popatrzyłam w stronę głosu i ujrzałam tatę, zostawiłam walizkę i pobiegłam do niego. Rzuciłam mu się na szyję i mocno przytuliłam.
-Uważaj na dziecko - odsunął mnie lekko od siebie, ponieważ mój brzuch lekko się ściskał z jego ciałem - Jak ja za Tobą tęskniłem kochanie - wyszeptał mi we włosy, uśmiechnęłam się.
-Ja za Tobą też, tato - odpowiedziałam, odsunęłam się od niego i ujrzałam Willa stojącego obok z moją i jego walizką.
-Dzień dobry - przywitał się i podał mu rękę, a ten ją uściskał.
-Cześć Will. Cieszę się, że przyleciałeś z moją kruszynką - uśmiechnął się.
-Tato...-powiedziałam ostrzegawczo.
-Dobrze, dobrze. Chodźcie do auta, w domu Olga już czeka z obiadem - powiedział i chwycił rączkę mojej walizki, poszliśmy za nim.
Zapakowaliśmy walizki do samochodu i wsiedliśmy do środka.
-Olga wstała dzisiaj równo ze świtem i zaczęła sprzątać cały dom i robić obiad. Zajęła się już nawet ogrodem - chwalił ją tata, a ja się odwróciłam w stronę Willa i się uśmiechnęłam. Myślałam, że będzie jakiś zestresowany, ale nie. Jest wyluzowany bardziej ode mnie. Odwzajemnił uśmiech. Siedzieliśmy na tylnych siedzeniach czarnego Volvo V40. Odwróciłam głowę w stronę okna i obserwowałam miasto. Przejeżdżaliśmy właśnie obok Resto Baru, przed budynkiem siedziała grupka nastolatków, chwilę później przejeżdżaliśmy obok Studio On Beat. Jak zawsze przed budynkiem było mnóstwo dzieciaków, wszyscy tańczyli, śpiewali i rozmawiali.
-Popatrz, chodziłam tu do szkoły - pokazałam Willowi.

-To jest to słynne Studio On Beat? - spytał z uśmiechem.
-Tak - odpowiedziałam cicho i wszystkie wspomnienia przeleciały mi przez głowę.
Leon i mój pierwszy pocałunek, Francessca, Camila, Ludmi i inni moi przyjaciele, Tomas i złamana ręka, przestawienie na zakończenie roku, Antonio, Pablo, Beto, Gregorio, Angie.....
-O której jutro się wybieracie? - spytał tata.
-O 13.30 jest msza w kościele, a o 14.30 zaczyna się przyjęcie weselne w jakiejś sali, dokładnie nie wiemy gdzie, to jest  - odpowiedział Will.
-Tato? - zaczęłam.
- Tak?  - popatrzył się na mnie w lusterku.
- Moglibyśmy jutro pożyczyć od ciebie auto? - spytałam niepewnie - Na ślub - dokończyłam.
-A dlaczego mój samochód? - miałam odpowiedzieć, kiedy mi przerwał - W końcu Twój samochód stoi jeszcze w garażu - powiedział z uśmiechem  - Poprosiłem specjalnie Ramallo, żeby kupił dzisiaj benzynę i po obiedzie będziecie mogli się przejechać - uśmiechnął się.
- Dziękuję - uśmiechnęłam się - Ale umawialiśmy się, że sprzedaż moje auto - przypomniałam sobie.
-To było niecałe dwa miesiące temu, a wtedy hormony Ci szalały - zauważył tata - Zresztą nie chciałem go sprzedawać, to Twoje pierwsze auto.
- Ale pieniądze miały iść na cele charytatywne - powiedziałam głośniej.
- Spokojnie, nie sprzedałem samochodu, ale Twoje łóżko - zatkało mnie.
- Sprzedałeś moje łóżko? - podniosłam głos zdenerwowana, a Will chwycił mnie za rękę uspokajająco, co nic nie dało.
- I meble też - powiedział dumny.
- Jak mogłeś?! - krzyknęłam i wtedy się opamiętał.
- Ale dlaczego krzyczysz? Wyprowadziłaś się i z nich nie korzystałaś. Wszystko poszło do domu dziecka, w sumie to nie brałem za nie pieniędzy - powiedział, a ja się uspokoiłam.
- Dobra, ale następnym razem masz ze mną uzgadniać takie decyzje - powiedziałam spokojniej i opadałam z powrotem na oparcie.

Ledwo co przekroczyliśmy próg domu, wszyscy nas powitali, zjedliśmy obiad i poszłam się położyć na górę do pokoju gościnnego, ponieważ w moim starym pokoju, spałabym na podłodze. Will śpi w pokoju obok, jest strasznie dużo wolnych pokoi, po tym jak się wyprowadziłam, Olga z Ramallo i Angie tak samo. Każdy miał kiedyś swój pokój. Tylko dwa pokoje do zamieszkania są zajęte, jeden przez Jade i tatę, a drugi, przez Facu.
Obudziłam się po szesnastej i zeszłam na dół, gdzie wszyscy siedzieli, wraz z Angie i Pablo, którzy przyszli. Przywitałam się z nimi, Angie jest w dziewiątym miesiącu ciąży. Will siedział z wszystkimi i zawzięcie dyskutował. Dosiadłam się do wszystkich.
-Violu, a jaką masz sukienkę na jutro? - spytała Jade.
-Taką granatową...-zaczęłam tłumaczyć - Albo wiesz co? Przyniosę ją - powiedziałam i wstałam, powędrowałam na górę, rozpięłam torbę i wyciągnęłam sukienkę, która leżała na samej górze walizki, przeszukałam ciuchy i nie znalazłam butów!
-Will! - krzyknęłam przerażona, po chwili wbiegł przerażony do mojego pokoju, a po nim reszta rodziny.
- Rodzisz?! - krzyknął przerażony i uklęknął obok mnie i chwycił za brzuch.
- Nie idioto! To dopiero czwarty miesiąc! - zdzieliłam go bluzką - którą właśnie miałam w ręce - po głowie.
- No tak - oprzytomniał - Co się stało? - spytał.
- Nie ma nigdzie moich butów - załkałam.
- Jak to nie ma? - spytała Angie.
- Sprawdzę u siebie - powiedział Will i odpiął swoją walizkę, przeszukał rzeczy, ale nie znalazł.
- I co teraz? - załkałam, podszedł do mnie Facu i mnie pogłaskał po głowie.
- Nie martw się. Dam Ci swoje buciki - pocieszał mnie, a ja się zdałam na śmiech.
- Dziękuję Słońce, ale Twoje buciki są za małe- pogłaskałam go po głowie.
- Jedziemy do centrum - zarządziła Angie.
- Jedziemy - powiedziała Jade, na co wstałam i zabrałam swoją bluzę z łóżka, którą ubrałam i chwyciłam torebkę.
- Ale nie możecie jechać same - powiedział Will, który natychmiast wstał - Obydwie jesteście w ciąży, a jedna kobieta Was nie przypilnuje - powiedział wskazując na Jade - Jadę z Wami - zarządził.
W centrum byliśmy po piętnastu minutach, jechaliśmy moim samochodem, Will prowadził. Kupiliśmy czarne balerinki, ponieważ na obcasie nie mogę i wróciliśmy do domu.
Zjedliśmy kolację, Angie z Pablo pojechali do siebie, Olga i Ramallo też poszli, Facu już dawno spał, umyłam się i  też bardzo szybko usnęłam.

Obudziłam się po dziesiątej, wszyscy już dawno byli na nogach, zjadłam śniadanie, wzięłam prysznic i zaczęłam się przygotowywać. Jade pomogła mi zrobić fryzurę. Pokręciłam lekko włosy, upięłam połowę włosów od góry i zostawiłam parę kosmyków, tak, że opadały mi na twarz. Ubrałam moją granatową suknię , zrobiłam lekki makijaż, ubrałam buty i byłam gotowa. Mieliśmy jeszcze trochę czasu, a Willa nie było i z nerwów zjadłam jeszcze brzoskwinię i kromkę z nutellą. Kiedy przyszedł Will, prezentował się nieziemsko, skomplementowaliśmy się, pożegnaliśmy ze wszystkimi i ruszyliżmy do kościoła. Musiałam kierować Willa, ale kiedy mówiłam, że mogę poprowadzić, to mówił, że nie, ponieważ jestem w ciąży i będzie się dziwnie czuł.  Pok kościołem nie było za bardzo miejsca i stanęliśmy troszeczkę dalej. Było pełno samochodów, Will wziął mnie pod rękę i kiedy dochodziliśmy do bramy kościoła, zauważyłam Diego i Lenę, którzy stali przed budynkiem. Zauważyli nas i się szeroko uśmiechnęliśmy wszyscy w czwórkę.
Wyglądali cudownie! Diego w smokingu i muszce, wyglądał strasznie seksownie, a Lena w pięknej białej sukni ślubnej do samej ziemi nieziemsko. Jeszcze kiedy się trzymali razem za ręce wyglądali przepięknie, zaczęłam płakać, zauważyli to i się zaśmiali.
- Dobrze, że jesteście - powiedziała uradowana Lena i się przytuliliśmy lekko, obydwie mamy brzuszki mniej więcej tej samej wielkości. Uściskałam się z Diego, tak samo Will.
- Wyglądacie przepięknie - powiedziałam i znowu mi poleciała łza - Przepraszam, to przez te hormony - usprawiedliwiłam się.
- Nie przejmuj się - odezwał się Diego - Lena ma tak samo - zaśmiał się, za co dostał lekko z łokcia od dziewczyny, a zaraz potem mocnego całusa.
- Zdążycie się jeszcze nacałować - zaśmiał się Will, po czym wszyscy zachichotaliśmy.
- Wchodźcie do kościoła - poganiała nas Lena - Za chwilę się zaczyna i Ty Diego też już idź -  z kościoła wyszedł mężczyzna około pięćdziesiątki, chyba tata Leny.
- No dzieciaki, do kościoła, za pięc minut zaczynamy - zaśmiał się mężczyzna i podszedł do Leny, którą ucałował w policzek, czyli jej tata - Diego też już idź.
- Widzimy się za chwilę - powiedział Diego i ucałował Lenę lekko w usta.
- Kocham Cię - powiedziała.
- Ja ciebie też - odpowiedział i weszliśmy wszyscy do budynku. Diego szedł przed nami.
- Powodzenia - szepnęłam, a on się odwrócił i uśmiechnął, poszedł dalej, chwilę później stał już obok pierwszej ławki i czekał.
Weszliśmy głębiej do kościoła, minęliśmy połowę ławek i usiedliśmy w tej, w której siedział wujek Leny i Naty, pamiętam go.
-Dzień dobry - przywitałam się cicho i usiedliśmy obok niego. Siedziałam bliżej wyjścia z ławki, a zaraz obok mnie Will, stykaliśmy się udami, chwyciłam jego rękę i zaczęłam się bawić przebierać jego palcami ze zdenerwowania.
- Spokojnie - powiedział cicho i od miesiąca chyba, kiedy się z nim widziałam był poważny. Z reguły się śmiał i żartował, a teraz był poważny i myślę, że on też jest zestresowany.
-Dobrze, postaram się - puściłam jego rękę i zaczęłam nerwowo przebierać swoimi palcami. Chwilę później Will westchnął i ujął jedną ręką, moje obie i wziął jedną w swoją i się uśmiechnął ciepło.
- Nie starasz się - uśmiechnął się - Dużo osób się na nas patrzy. Z reguły jacyś w Twoim wieku, mniej więcej. Rozpoznaję ze zdjęć Francesscę, tak?
-Tak, Francessca.
- I jeszcze jakiegoś chłopaka obok niej w kręconych włosach, chyba Marco...-powiedział cicho. Odważyłam się podnieść głowę i rozejrzeć po sali, pierwszy raz od kiedy tu weszłam. Zauważyłam Fran i Marco, którzy się na nas patrzyli i się uśmiechali wesoło, odwzajemniłam uśmiech, parę ławek za nimi siedziała Lu z Fede i Andres, też się uśmiechali. Ujrzałam jeszcze Jacka, Toma, Naty, Maxiego, rodziców Dieleny i niektórych ludzi, których jeszcze rozpoznaję. Co chwilę ktoś się patrzył i uśmiechał. Zauważyłam, że Naty jest bardzo zdenerwowana, chyba najbardziej ze wszystkich. W końcu, to podobno ona się zajmowała całą organizacją wesela. Usłyszałam stukot obcasów i kroki, parę głów się odwróciło do tyłu i chwilę później ujrzałam Leona i jakąś brunetkę, zajęli miejsca parę ławek przed nami. Leon mnie chyba nie widział. Zresztą jakby mnie miał poznać od tyłu, skoro mam blond włosy, które są troszeczkę dłuższe od naszego ostatniego spotkania. Nabrał mięśni, ma bardziej rozbudowane ramiona i grzywkę postawioną do góry.
- Leon, prawda? - spytał ostrożnie i cicho Will, pokiwał lekko głową i mocniej ścisnęłam rękę chłopaka.
- Spokojnie, jestem z Tobą - uspokajał mnie. Chwilę później rozbrzmiała melodia i do kościoła weszła Lena z tatą, którego trzymała pod rękę, uśmiechała się do wszystkich, a najbardziej do Diego. Jej tata był lekko zdenerwowany, ale zdał się na lekki uśmiech. Kiedy stali już pod ołtarzem, ojciec Leny, podał jej rękę Diego i coś cicho powiedział, a młodzi się uśmiechnęli.

Ceremonia była piękna, para młoda nie miała tradycyjnej przysięgi, ale za to mówili swoimi słowami, popłakałam się, ale z tego co zauważyłam, to nie tylko ja, ale jeszcze parę innych osób. Wyszliśmy z kościoła i stanęliśmy, przy innych gościach, którzy się ustawiali, tak aby zrobić przejście młodej parze. Kiedy wyszli uśmiechnięci, dzieci obsypały ich pieniążkami, a z góry poleciały płatki kwiatów. Młodzi się ustawili, a przed nimi powstała długa kolejka, wszyscy po kolei składali życzenia. Przed nami stała Marcessca, a za nami Fedemila.
-Cześć kochana - przytuliła mnie Fran, a ja trochę odsunęłam brzuch i odwzajemniłam uścisk.
-Tęskniłam - powiedziałam i usłyszałam szloch przyjaciółki.
-Nigdy więcej nie wyjeżdżaj bez pożegnania - powiedziała.
- Dobrze- odpowiedziałam, wciąż w jej ramionach.
- Pozwól, że ja też się przywitam - usłyszałam głos Ludmiły i się odwróciłam i szeroko uśmiechnęłam. Ludmiła mnie przytuliła, a ja tak samo jak z Fran, odchyliłam do tyłu troszkę brzuch.
- Już Cię, nie puszczę - powiedziała ostro, a zarazem łagodnie.
- Niestety, ale za tydzień wracam - powiedziałam - Praca czeka  - zaśmiałam się i się od siebie odsunęłyśmy.
-A z braciszkiem się nie przywitasz już? - uśmiechnął się Fede i rozłożył ramiona, a ja się do niego przytuliłam.
-Fede, tęskniłam za Wami - oderwałam się od niego i przytuliłam Marco, który stał przede mną, obok Fran.
- Obciąłeś włosy? - zadziwiłam si, kiedy się przytulaliśmy.
- Troszeczkę - zaśmiał się. Odsunęłam się od niego i powróciliśmy do porządku w kolejce, tylko, że ja z Willem staliśmy bokiem, tak aby nasi przyjaciele nas widzieli. Miałam na sobie marynarkę i mój brzuch się nie rzucał za bardzo w oczy. Całe szczęście, ponieważ nie chcę się tu teraz tłumaczyć.
- Kochani, to jest Will - przedstawiłam chłopaka, a on się uśmiechnął przyjaźnie - Will, to jest Fran, Marco, Ludmi i Fede - uśmiechnęli się.
- Cześć - przywitali się miło.
- Przyjechałeś tu z nasza kochaną Violettą aż z Rzymu? - zażartowała Ludmi, a ja się lekko uśmiechnęłam.
- Ktoś jej musi pilnować - zażartował, na co wszyscy się zaśmiali, choć nie wiem za bardzo co w tym było takiego śmiesznego.
- Will przyjechał tu jako moja osoba towarzysząca, a z resztą uparł się, że nie puści mnie samej - uśmiechnełam się i popatrzyłam na niego, czekając na jego reakcję. Jeszcze w samochodzie uzgodniliśmy, że na razie nic nie mówimy o ciąży.
- Tak samo jak Lara, Paolo i Cam - odparł i się zaśmiałam.
-Dobra, masz rację - odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy.
- Czemu trzeba Cię tak pilnować? - spytał ciekawy Fede, odwróciłam się szybko i zmieniłam temat.
-O patrzcie. Za chwilę nasz kolej - odpowiedziałam szybko i przyciągnęłam Willa do siebie. Zaglądnęłam, na parę młodą i kogoś kto właśnie składa życzenia, tą osobą był Leon i ta brunetka, z którą przyjechał.
Serce mi stanęło.
Poczułam uścisk na dłoni, Will. Uśmiechnął się znacząco i oprzytomniałam. Znowu spojrzałam w ich stronę.
Leon był w czarnym garniturze, wyglądał naprawdę seksownie.
Nie! Wygląda bardzo ładnie, a nie seksownie.
Ta brunetka też jest bardzo ładna, ma długie i proste włosy, jest wysoka i ma koralową sukienkę na ramiączkach. Ich stroję nie pasują do siebie, ale obydwoje prezentują się dobrze.
W końcu przyszła nasza kolej, złożyliśmy życzenia i wręczyliśmy prezent, pieniądze w kopercie, ponieważ nie wiedzieliśmy co im trzeba kupić i buciki dla niemowlaka, niebieskie dla chłopczyka i różowe dla dziewczynki. Jeszcze nikt nie zna płci dziecka, więc daliśmy dwie pary, zapakowane w białym pudełeczku z pudrową kokardą. Odeszliśmy na bok, tak żeby porozmawiać na osobności. Kątem oka zobaczyłam, że dziewczyny nas obserwują i dobrze wiem, że zżera je ciekawość, czy ja i Will jesteśmy razem.
- Domyślają się - powiedział Will.
- Skąd wiesz?
-Federico patrzył się co chwilę na marynarkę, a w zasadzie na Twój brzuch. Nie zasłania go aż tak dobrze.
- Wiem, ale przynajmniej tyle. Możliwe, że Fede wie. Ktoś mógł się wygadać, np. tata albo Olga.
- I tak by się dowiedzieli.
- Wiem. Boję się, że się na mnie wściekną - spuściłam głowę
- Zrozumieją - Will podniósł moją głowę, trzymając mnie za podbródek i pocałował mnie w policzek.
- Mam wrażenie, że pomyślą, że to Twoje dziecko - uśmiechnęłam się, a Will wzruszył ramionami.
- Niech myślą co chcą - uśmiechnął się - No chyba, że spytają.
- Chodźmy do nich -  ruszyliśmy w stronę grupki przyjaciół, stali tam Marcessca, Fedemila, Andres, Jack, Tom, Leon i jego przyjaciółka, czy dziewczyna.
Przywitałam się z wszystkimi po kolei, chłopcy mnie wyściskali, Will już sam się przedstawiał. Kiedy Odsunęłam się od Andresa, który obdarował mnie niedźwiedzim uściskiem, przyszła kolej na Leona.
- Cześć - powiedziałam niepewnie.
- Cześć - nachylił się niepewnie nade mną i pocałował w policzek - Ślicznie wyglądasz.
- Dziękuję, ty też.
- Długo się nie widzieliśmy - powiedział po chwili.
-To prawda - powiedziałam i spojrzałam na jego przyjaciółkę/dziewczynę, oblepiała mnie wzrokiem. Spojrzałam znowu na Leona, patrzyli na siebie z Willem, wzrokiem - który jeśliby była taka możliwość - to by się zabili.

.............................................................................
Tak jak mówiłam, kolejny rozdział jest już dzisiaj! :D
Karola szaleje, dwa rozdziały pod rząd ! :D
Jak już mówiłam fajnie mi się teraz piszę i mam czas ponieważ siedzę od wczoraj w domu, bo jestem chora :)
Ale nwm jak to bd za tydzień, ponieważ przyjeżdża do mnie rodzina na urodziny :D *.*
I nwm czy bd miała czas, a w tym tygodniu, mamy już zapowiedziane kartkówki i dwa sprawdziany, jeszcze z materiału z pierwszej klasy :/ :)
Ale się postaram coś napisać, przynajmniej coś krótkiego ale sensownego :)
W następnym rozdziale będzie trochę więcej Leonetty :D
To znaczy Violi i Leona, a nie Leonetty :)
Albo może jednak? :D
Całuski, Karola ;** xoxo

23 komentarze:

  1. Cudowny !
    Viola i Will przyjechali na ślub :) Fede patrzy na brzuch Vilu i się już chyba domyśla :D Mam nadzieję, że jak się Leon dowie, że Vilu jest w ciąży to dowie się również, że to jego dziecko, a nie Willa ;) Czekam na kolejny ;*
    Pozdrawiam <333

    OdpowiedzUsuń
  2. Proszę zrób żeby wszystko było jak dawniej:(

    OdpowiedzUsuń
  3. Proszę next cudowny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie lubię tego całego Willa :/
    Za to rozdział wprost genialny <3
    Dasz radę dodać dziś następny?
    Bo umieram z ciekawości ;) Plis :**
    Twoja wierna fanka
    Kate <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Viola dotarła na ślub <333
    Will taki wspaniały ^^
    Coraz bardziej go lubię *O*
    I Viola spotkała Verdasa ^^
    Musiał z jakąś "laską" przyleźć?!
    Biedna Viola ;c
    Ale przynajmniej Leonek jest zazdrosny o Will'a, a Will chyba jednak trochę o Leona ^^
    Will zły na Leona, za to co zrobił Violi, Leon zły za to, że Will w ogóle istnieje i jest tu z "jego" Violą, bo zapewne nadal ją kocha <333
    Jestem mega ciekawa nexcika ;*
    Czekam niecierpliwie <333
    Buziaki ;*
    Katarina

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja tez Willa nie lubię :-P

    OdpowiedzUsuń
  7. Super rozdział ciekawe co się arenie w następnym myśleć że nas zaskoczysz !

    OdpowiedzUsuń
  8. O jpdl jaki zajeb***** rozdział.nie mogę doczekać się następnego

    Julcia :*

    OdpowiedzUsuń
  9. ekstra rozdział z nie cierpliwością czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  10. czekam na nexta jestes boska

    OdpowiedzUsuń
  11. Super rozdział normalnie kocham twoje opowiadania nie mogę się doczekać następnego

    OdpowiedzUsuń
  12. Kiedy next? Dodawaj częściej!

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetny!!! Przepraszam, że nie komentowałem poprzednich rozdziałów. Miałam 4 kartkówki i że wszystkich 5 tylko z jednej 6. Przykładam się. Heh pozdrowienia Karolka!!! Dobrych ocen

    OdpowiedzUsuń
  14. Aha i jeszcze taka jedna, jedyna uwaga. ;) Jak piszesz rozdział to LooK ' aj na pytania do bohaterów. To tylko taka tyci - tyci sugestia :) I jeszcze raz : Rozdział P ♥ R ♥ E ♥ C♥ U♥ N ♥ Y ! ! ! Piszesz najlepiej na świecie ! ! ! Wszystko jest zrozumiałe, piękne. Koffam twoje rozdziały ! ! ! P o z d r o ♥ Julia ♥

    OdpowiedzUsuń
  15. Kiedy ciąg dalszy ?

    OdpowiedzUsuń
  16. Kiedy next rozdział??

    OdpowiedzUsuń
  17. Next chyba będzie za 10 lat
    !!!

    OdpowiedzUsuń
  18. Dawaj już next kocham twoje opowiadania :D
    Mam do ciebie ważną sprawe więc dasz mi swój e-mail ?

    OdpowiedzUsuń
  19. Ona dodaje co 10 lat! A nmg!

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie lubie willa a jesli chodzi o rozdzial nie da sie go opisac no wprost genialny

    OdpowiedzUsuń