-Dobranoc - odwróciłam się w stronę głosu i się uśmiechnęłam. Chłopak zsunął się lekko z fotela i zamknął oczy.
Samolot wystartował.
Odwróciłam głowę w kierunku małego okienka i pomyślałam o Rzymie i o Buenos Aires. Opuszczam jedno, a lecę do drugiego. To wszystko jest takie dziwne, jeszcze się nie przyzwyczaiłam do tego miejsca po tych paru miesiącach, a już je opuszczam. Ale tylko na tydzień, chodź i tak się dziwnie czuję, lecąc z powrotem do Buenos Aires.
-Jestem w ciąży - powiedziałam niepewnie i spojrzałam w oczy chłopaka. Otworzyły się szeroko, dłuższą chwilę później się uspokoił i spojrzał na mnie łagodniejszym wzrokiem.
-Jak to? - wykrztusił zachrypniętym głosem.
-Przepraszam, dowiedziałam się dzisiaj rano. Nie chcę tego dziecka, nie poradzę sobie. Pieniądze mi się kończą i boję się o moje jutro - zaczęłam płakać i usiadłam na jednym z krzeseł w garderobie. Nikogo oprócz nas, nie było w wielkim pomieszczeniu, mówiłam dalej - Ja naprawdę nie wiedziałam.
-Ciii...-podszedł do mnie szybko i uklęknął na kolanach przede mną, zaczął ocierać moje łzy -Poradzimy sobie....
Moje przesłuchanie o pracę, w teatrze dziadka Willa. Will z nim porozmawiał i uzgodniliśmy z nim, że będę pracować tyle ile dam rady. Przez ten cały czas zaprzyjaźniliśmy się z Willem. On ma wielki dom, w spadku po rodzicach, w którym mieszka sam z kolegą i psem Zeusem.
Lara nie chciała patrzeć jak wydaję pieniądze na hotel i namówiła mnie, abym zamieszkała z nią. Mieszka w kolegą, którego prawie cały czas nie ma w domu, a jak jest to się uczy, ponieważ studiuję medycynę. Mieszkanie ma dwa wolne pokoje, jedno do zamieszkania, a drugie jest zawalone różnymi rzeczami, takimi jak: narty, snowboard, jakaś stara szafka, stare ciuchy, papiery i inne takie.
Mieszkanie jest Lary, kupiła je, za pieniądze, które zostawił jej ojczym, kiedy umarł. Teraz został z rodziców jej tylko ojciec, który nie wiadomo gdzie jest, zwiał kiedy się tylko dowiedział o tym, że mama Lary jest w ciąży. Kiedy Lara miała osiem lat, jej mama się ożeniła, dziewczyna nie popierała tego związku, ale podobno gościu okazał się fajny i to on jej pomagał w nauce, ale po śmierci jej matki Lara się zbuntowała i uciekła z domu. Wróciła po tygodniu, ojczym jej nie obwiniał, ale przytulił i powiedział, że będzie dobrze. Lecz niestety Lara się już zaczęła zadawać z swoimi "kolegami" , zaczęła się puszczać, pić, palić, ćpać i kraść. Potem już wiecie jak było. To znaczy, jej ojczym umarł parę miesięcy temu i wtedy kupiła mieszkanie i wynajmuję je temu studentowi, Paolo, który się okazał homoseksualistą.
Zaproponowała mi, abym zamieszkała z nimi, nie chciałam się narzucać i poradzić sobie sama, ale nie miałam dość pieniędzy na wynajmowanie pokoju w hotelu i wynajęcie mieszkania, więc się zgodziłam. Lara nie chcę ode mnie przyjmować pieniędzy na lokum, od Paola tez nie chcę. Paolo to fajny chłopak, jest dwa lata starszy i do tego bardzo mądry. Pilnuję mnie i mojej ciąży, jakby był ojcem! Bardzo się troszczy, pilnuję jak się odżywiam, tak samo się troszczy o Lare. Tak samo Will i jego współlokator - Cam. Kiedy u nich jestem, bardzo się przejmują moim samopoczuciem.
Ale nie tylko ja się spodziewam Małego Szkraba.
- Siadajcie - powiedziałam, kiedy byliśmy już w kuchni, która była połączona z małym salonikiem. Diego i Lena usiedli na kanapie, a ja na pufie naprzeciw nich.
-Strasznie się zmieniłaś - odezwała się Lena. No tak, teraz mam blond włosy, nabrałam na wadze, trochę przytyłam, ale podobno mi to służy i zmieniłam się po twarzy.
-Tak, wiem - speszyłam się.
-Ale Ci to służy - powiedziała szybko i się zaśmialiśmy.
-Ty też się zmieniłaś - powiedziałam. Była teraz troszkę "większa" niż ostatnio i miała obcięte włosy do ramion. Diego był bardziej rozbudowany w ramionach, ale tak się nic nie zmienił, no może miał troszkę krótsze włosy niż ostatnio.
-Tak i właśnie mamy nowinę związaną z tą sprawą - uśmiechnął się niepewnie Diego i spojrzeli na siebie, a potem na mnie.
-Jaką? - spytałam ostrożnie.
-Pobieramy się - powiedzieli równo.
Ta wiadomość mnie zszokowała, to znaczy, zszokowało mnie to, kiedy ujrzałam ich w swoich drzwiach razem! A chwilę potem byłam w ich ramionach i się mocno ściskaliśmy w trójkę.
-Czekajcie - przerwałam im, całe wytłumaczenia i wszystko zaczęłam głośno analizować - Czyli parę dni po moim wyjeździe dowiedziałaś się, że jesteś w ciąży, a ojcem jest Diego. W Buenos oświadczyliście wszystkim, że się pobieracie i, że jesteś w ciąży, a ślub macie za dwa miesiące - spojrzałam na nich, a oni pokiwali głową.
-Tak, kiedy wszystkich tam pozapraszaliśmy, wysłaliśmy zaproszenia do przyjaciół i rodziny z poza miasta - powiedział Diego.
-Więc dlaczego, do mnie przylecieliście, zamiast wysłać zaproszenie? - zdziwiłam się.
-Rodzice Diego, mieszkają w miasteczku niedaleko Rzymu. Przenieśli się tu parę lat temu i uczą na uczelni, która jest w sumie rzut beretem od tego mieszkania - wyjaśniła Lena.
Potem się mnie pytali o moje zdrowie i jakoś tak zeszło na temat ciąży Leny - jest w drugim miesiącu - i wyszło na jaw, że ja też noszę w sobie dziecko. Obiecali, że nikomu nie powiedzą, Leonowi tak samo, ponieważ wszyscy się pewnie domyślą na ślubie - jeśli przylecę.
Helena Vidal i Diego Hemrandez
Pragną związać się na zawsze, w kościele
Św. Franciszka w Buenos Aires, dnia
25.11.2014r. o godzinie 13.30
Zapraszają Violettę Castillo, wraz z osobą towarzyszącą
Spojrzałam na zaproszenie i mimowolnie się uśmiechnęłam.
Po tym jak mnie zaprosili, zostali jeszcze kilka dni w mieście, u rodziców Diego, spotykaliśmy się codziennie, w czasie tych paru dni, poznali Willa, Paola i nową Larę. Diego ją pamiętał, kiedy ta była z Leonem i się zdziwił, kiedy się dowiedział, że z nią mieszkam, ale chyba zrobiła na nim dobre wrażenie, ponieważ potem co chwilę mówił, że się nie spodziewał i takie tam. Maxi i Naty, podobno zajmują się ślubem, jak nikt inny.
Kiedy będę wyjeżdżać z powrotem do Rzymu, zabieram ze sobą Mel. Będzie się niestety gnieździć z nami w mieszkaniu, ale przy bloku jest prywatny ogród, z którego korzystają wszyscy mieszkańcy, w większości starsze małżeństwa, więc będzie sobie mogła czasem pobiegać. No i oczywiście Lara i Paolo już się zadeklarowali, że będą ją wyprowadzać i pomagać mi z dzieckiem.
W sumie, to od mojego wyjazdu z BA, minęło już trzy i trzy czwarte miesiąca. Więc to jakiś czwarty miesiąc ciąży, a mój brzuch już wyraźnie widać. Sukienkę na ślub mam granatową z dołem do samej ziemi, bez ramiączek, ponieważ moje piersi ostatnio trochę urosły i sukienka się na "czymś" trzyma. Sukienka jest lekko luźna, więc nie opina się aż tak na brzuchu, do tego mam czarny żakiet, ponieważ jest listopad i trochę mrozi. Will idzie jako moja osoba towarzysząca i ma granatowy krawat, pod kolor mojej sukni, czarny garnitur i białą koszulę. Całe szczęście teraz mam na sobie leginsy w kwiaty, białą koszulkę z nadrukiem i rozpinaną bluzę. Will za to ma lekko obcisłe jeansy i mocno szarą koszulkę w serek. W Rzymie parę dziewczyn się za nim obracało i przyznam, że byłam troszeczkę zazdrosna, a on się z tego śmiał. To znaczy śmiał pod nosem z tego, że się obracają za nim dziewczyny, a on za nimi. No i śmiał; się jeszcze z ludzi, którzy się na nas patrzyli, ponieważ ja jestem w ciązy, a on się odwraca za innymi dziewczynami, a ja na to nie reaguję. Chociaż jesteśmy tylko przyjaciółmi i w sumie liczę, że sobie znajdzie w końcu dziewczynę, ponieważ on ma dwadzieścia pięć lat i jest sam, od osiemnastego roku życia! Ja nie wiem, jak ten facet się ustatkuję. Umawia się na randki z jakimiś laskami i idzie z nimi do łóżka, na szczęście zdarza się to tak jakiś jeden raz na trzy tygodnie. To jest typowy podrywacz, ale jest bardzo dobrym przyjacielem. Przyznam, że czasem też w moim kierunku leciały czasem jakieś teksty na podryw, ale ja się z tego śmiałam, tak samo jak on. Mamy co do siebie pewne granice. Jesteśmy przyjaciółmi, czasem puszcza jakieś głupie teksty, ale się nie umawiamy na randki, ani się nawet nie całowaliśmy, jedynie w policzek, to wszystko. On wie, że ja jeszcze przeżywam Leona i dlatego zgodził się ze mną polecieć na ten ślub.
Bo jeśli Leon przyjedzie z jakąś dziewczyną, to nie wiem, jakbym zaaereagowała, jeśli nie byłoby przy mnie nikogo, a tak będzie Will i będzie mnie pilnował. Zresztą on sam powiedział na początku, zanim mu to zaproponowałam, że poleci ze mną i będzie pilnował mnie i mojego dziecka, tak, żeby się nam nic nie stało, ale na ślub nie pójdzie, chociaż mnie zawiezie i odbierze, ale ja mu zaproponowałam, aby szedł ze mną. Nie tylko Will chciał ze mną lecieć, Lara, Paolo i Cam też chcieli jechać. A kiedy się ich pytałam po co, top odpowiadali.
-Będziesz potrzebowała przyjaciółki, a przy okazji pomogę Ci zrobić fryzurę i się ubrać - wymyślała zakłopotana Lara.
-A ja pojadę, ponieważ muszę pilnować Twojego i dziecka zdrowia - wymyślił Paolo.
-A Ty Cam? - spytałam, a chłopak się podrapał nerwowo po głowie.
-Ja będę pełnił funkcję osobistego ochroniarza - powiedział szybko.
-Tylko Paolo podał prawdziwy powód, tego, czemu chcecie jechać - chłopak się uśmiechnął triumfalnie - Po części - dokończyłam, a on się z powrotem zgarbił - Obiecuję Wam, ze będę się trzymać z daleka od Leona - powiedziałam - I tak nie chcę z nim rozmawiać, ponieważ nie wiem co mu powiedzieć o ciąży.
Cała trójka chciała poznać Leona - albo jak w przypadku Lary - dokopać mu i mnie pilnować, żebym się trzymała od niego z daleka. Na początku, namawiali mnie wszyscy abym mu powiedziała o ciąży, ale kiedy trafiłam na niego w internecie, z jakąś lalą, z którą się obściskiwał i całował, to go znienawidzili. Sama poczułam do niego odrazę. O nim i innych aktorach z filmu, w którym gra, już jest głośno w internecie i programach plotkarskich. A o Leonie chyba najgłośniej, ponieważ bardzo często jest widziany z inną dziewczyną. Ale im obiecałam, ze będę ostrożna, tylko dlatego żeby ich uspokoić i w sumie, sama nie chcę z nim rozmawiać.
Tata i cała reszta rodzinki, o ciąży dowiedzieli się, kiedy mnie odwiedzili, wtedy jeszcze wymiotowałam czasem i miałam dziwny apetyt, choć wciąż mam śmieszny apetyt. Tata chciał zatłuc Leona, ale mu wszystko wytłumaczyłam, że on o niczym nie wie i się uspokoił, Jade i reszta od razu się bardzo ucieszyli. Facu skakał po kanapie i krzyczał "będę wujem!" a potem się pytał, czy może być ojcem, ale się okazało, że chodziło mu o Ojca Chrzestnego.
Frnacessca i reszta zadzwonili do mnie i na początku krzyczeli, czemu wyjechałam, nie żegnając się z nimi, a potem już się pytali czy doleciałam cała i zdrowa i podałam im mój adres. Czasem przysyłają listy i często rozmawiamy na Skypie. Tylko Diego, Lena, Tata, Jade, Angie, Pablo, Olga, Ramallo i Facu wiedzą o moim przyjeździe do miasta. Reszta nic nie wie ani o mojej ciąży, ani o przyjeździe do miasta, ponieważ nie chciałam im mówić, przez Skype, w końcu to jest bardzo poważna rozmowa. A sama nie wiedziałam, czy przyjadę na ślub, ponieważ jeszcze pracuję, jak na razie i nie chciałam zbytnio spotkać Leona i się wszystkim tłumaczyć. A jak pomyślę, że za niedługo będę się z nimi znowu musieć pożegnać, to mi się chcę płakać, ale się zdecydowałam, ponieważ nie widziałam ich już cztery miesiące i za nimi tęsknie.
.....................................................
Jest 43! Dzieję się ;D
Karola dodała rozdział w piątek, coś nie tak! xd
Dzisiaj nie była w szkole, ponieważ jestem chora, gorączka i te sprawy. :)
Więc miałam trochę czasu i wenę na pisanie :D
Chociaż rozdział dodawany dość późno, ale myślę, że następny będzie jeszcze w sobotę lub niedzielę.
Tą sobotę lub niedzielę :)
Ponieważ fajnie mi się piszę i cały czas będę siedzieć w domu ;)
Pomysł był kompletnie inny na pobyt w Rzymie, ciąże, Leona, Willa i pracy Vilu, ale uznałam, że to zmienię i przyznam, że ten pomysł jest o wiele lepszy od tego planowanego.
I mam nadzieję, ze Wam się też spodoba :)
Pod ostatnim rozdziałem było mało komentarzy i się przyznam szczerze, że się zastanawiałam, czy niektórzy się obrazili za to, że Violetta jest w ciąży.
Choć inaczej rozdział o tej całej ciąży miał wyglądać zupełnie inaczej, to wyszedł daremnie, ponieważ ostatnio się śpieszyłam i wyszedł krótki i daremny.
Przepraszam, jeśli uznacie, że niektóre zdania są bez sensu, ale jest późno, a ja jestem po tonie tabletek i różnych syropów, ponieważ naprawdę wszystko mnie już dobijało, przez tą chorobę. Nawet w niektórych momentach chciało mi się płakać, ale jest lepiej i chyba kiedy będę się zabierała za pisanie rozdziałów, to będę chyba zażywać tabletki, bo pisze mi się po nich fantastycznie! :D
Ale się rozpisałam...:/ ;)
Spadam do łózia! :D Dobranoc ;)
Całuski, Karola ;** xoxo
Fajowy rozdział, tylko zrób np.że to jest tylko sen! A leon i violetta ciągle są razem! Bo te rozdziały bez leonetty są trochę nudne:(
OdpowiedzUsuńBoski !
OdpowiedzUsuńVilu już brzuszek widać powoli :)
Diego i Leon pobierają się i ona też jest w ciąży ;) Dobrze że Will to tylko przyjaciel. Leon pokazuje się często z innymi dziewczynami :( Czyżby to po stracie Vilu ? Ona nie chce mu powiedzieć że będzie ojcem ;( Mam nadzieję że się dowie :D Nie zgodzę się z poprzednim komem. Jak dla mnie rozdziały nie są nudne a Leonetta będzie jak przyjdzie czas ;*
Pozdrawiam <333
Cudny!
OdpowiedzUsuńDiego i Lena się pobierają *o* I Lena jest w ciąży! <333 Tak jak Vilu ^^ I Viola jest zaproszona na ślub <333 Ale ma wspaniałych przyjaciół: wyrozumiały Will, troskliwa Lara, Cam dbający o Violę, Paolo taki kochany ;3 Wszyscy wspaniali *o* A Leon taki teraz okropny ;c Jak mógł się tak zmienić?! Ciekawe jak zareaguje Leon i Viola jak się zobaczą na ślubie Dieleny ^^ I Will jedzie z Violą *o* A niech nawet udają parę ;* Verdasek może będzie zazdrosny ^^ Jeszcze jak zobaczy Vilu w ciąży! ;o No chyba, że jakoś skojarzy fakty, ale może z tym być różnie ;/ A sam też pewnie przyjdzie z jakąś dziewczyną -,- No nic... Pozostaje mi tylko czekać na nexcika ;* Przesyłam buziaki ;* Pozdrawiam <333
Katarina
P.S. ROZDZIAŁ CCCCUUUUUDDDDNNNNNNYYYY!!!! *o*
Mnie się podoba tyloko nie rób z Willa i Vilu pary błagam <3
OdpowiedzUsuńCiekawe czy Leoś przyjdzie z jakąś laską XD
http://przypadek-czy-przenaczenie.blogspot.com/ zapraszam tutaj :)
OdpowiedzUsuń