poniedziałek, 29 września 2014

Rozdział 46 - Huśtawka

Przeczytaj notkę pod rozdziałem ;D
- Dobrze - powiedziałam niepewnie i ujęłam jego dłoń. Jest taka jak kiedyś, ciepła, silna, ale też taka dziwna. Tak jakby Leon był zdenerwowany i cały napięty, jakby się czymś denerwował. Przybliżyliśmy się do siebie, Leon objął mnie w pasie, a wtedy po moim ciele przeszedł nieprzyjemny dreszcz.
Albo przyjemny dreszcz.
Nie. Nieprzyjemny, na pewno.
Położyłam rękę na jego ramieniu, wtedy Leon przybliżył się jeszcze bliżej i moja ręka powędrowała mimowolnie na jego kark. Poczułam jak jego ciało wzdrygnęło.
Albo mi się wydawało, albo rzeczywiście tak było.
Zaczęliśmy tańczyć, choć nie wiem, czy to można nazwać tańcem. Leon się już nie ruszał jak kiedyś, był zdenerwowany, ja tak samo, ale jednak nie tak bardzo. Pomylił kroki, kiedy spojrzałam na jego twarz, była skamieniała i wystraszona. Spojrzał na mnie i się uśmiechnął.
- Żartowałem - zaśmiał się i zaczął "normalnie" tańczyć - Myślałaś, że wypadłem z wprawy? - patrzyłam, przez jego ramię na pary, które tańczą. Diego i Lena całowali się i kołysali w rytm muzyki.
- Nie, po prostu mnie zdziwiłeś - odezwałam się po chwili zachrypniętym głosem.
- Chciałem Cię trochę rozluźnić. Jak na ciebie patrzyłem dzisiaj, to wydawałaś się jakaś zestresowana, taka inna - powiedział zdziwionym głosem.
- Może trochę - odpowiedziałam cicho - Przez ten czas, poza Buenos Aires, kiedy nie widziałam się z nikim znajomym, to....- przerwałam - Myślę, że to mi pomogło.
- Widzę - odpowiedział ciszej, jakby zesmutniał, nie odpowiedziałam. Przez chwile się nie odzywaliśmy, co mnie irytowało, choć tak było w sumie dobrze, bo nie zadawał niepotrzebnych pytań. ale niestety musiał to przerwać.
- Jak Ci się wiedzie w Rzymie?

piątek, 26 września 2014

Rozdział 45 - Odbijamy!

Spojrzałam znowu na dziewczynę Leona i posłałam jej groźne spojrzenie, tak jak mi ona.
- Kochani, zapraszamy teraz wszystkich na wesele - zawołał Diego i objął ramieniem Lenę. Już nikt im nie składał życzeń, a cały bagażnik samochodu Maxiego, za nimi był w bukiecikach. Podeszłam do Willa i objął mnie w pasie, podeszliśmy parę kroków i się odwróciłam, do znajomych.
 Chwile później siedzieliśmy w samochodzie, razem z Lu i Fede, którzy przyszli na nogach, ponieważ Fede zarysował samochód, kiedy jakieś auto go wyprzedzało i się otarło. Samochód się zatrzymał i kobieta zapłaciła za szkody.

Kiedy weszliśmy, przez szklane drzwi wielkiej sali, która była pięknie przystrojona, podeszliśmy do stolika, przy którym siedział Andres i nas wołał. Miał na sobie czarny elegancki garnitur, różową koszulę i fioletowy krawat, wyglądał nawet całkiem nieźle.
Przy stoliku, siedzieli jeszcze Francessca, Marco i Tom.
- Wreszcie dotarliście - uśmiechnął się Tom.
- Mieliśmy małe problemy z drogą - odpowiedział mu Federico.
Podeszłam bliżej krzeseł i spojrzałam na stół, zaczęłam czytać karteczki Ludmiła Ferro....Leon Verdas......Taylor Swift....William Smith....Violetta Castillo....Jest!
Zajeliśmy z Willem swoje miejsca, z mojej prawej siedzi Will, a z lewej Francessca. Siedzę od strony ściany, więc mam dobry widok na parkiet. Na przeciw mnie jest miejsce Leona i Taylor, która mi się zdaję jest jego towarzyszką. Przy stole są jeszcze miejsca dla reszty naszej paczki i towarzyszy lub towarzyszek. Jakaś wysoka blondynka, w ślicznej kremowej sukience na ramiączkach podeszła do naszego stolika i pocałowała Toma w policzek, po czym coś do niego powiedziała i spojrzała uśmiechnięta w naszą stronę.
- Jestem Sam - podała rękę Marco, Fran, Willowi, mi i Andresowi, każdy się przedstawił. 
Sala była już prawie pełna, do stolika podeszła reszta naszej paczki, oprócz Maxiego i Leny, którzy siedzą z parą młodą, ponieważ są świadkami. Kiedy w sali byli już wszyscy goście, kobieta na scenie ubrana w czarną sukienkę w czerwonymi dodatkami wzięła mikrofon do ręki. Jej przyjaciele z kapeli byli ubrani podobnie jak ona - na czarno-czerwono. Wszyscy, którzy siedzieli, wstali i wyszli przed stoły. Wszyscy goście stali w kółku i czekali na parę młodą. Obok mnie stanął Leon, a z prawej strony Will, spojrzałam na chłopaka i uśmiechnełam się słabo, po chwili kontem oka spojrzał na Leona. Odsunęłam się od niego i mocniej przysunęłam do Willa, wtedy Leon się odwrócił w moją stronę i się słabo uśmiechnął, potem spojrzał na Willa i znowu na mnie, otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale wtedy przerwała mu muzyka.

czwartek, 25 września 2014

Bardzo proszę o przeczytanie, ważne!

Wiem, że znowu się długo nie pokazywałam i nikt nie wie dlaczego i właśnie chcę to wyjaśnić, ponieważ niektórzy wyskakują tu z dziwnymi komentarzami. Szczególnie mnie wkurzył taki od dziewczyny, której nigdy tu nie widziałam, nigdy nie skomentowała żadnego posta, a teraz na mnie wylatuję, choć nie wie o co chodzi.
Nie wchodziłam i nie dodawałam postów/rozdziałów, ponieważ komputer mi się zepsuł. Mój młodszy brat ściągnął jakiś wirus i komputer mi się zepsuł, w ogóle nie chciał się włączyć. Kiedy wreszcie został naprawiony, to trzeba było zgrać, czy zainstalować na nowo system. Nie wiem, co dokładnie, ponieważ się na tym nie znam, a nie pamiętam jak to mówił kolega siostry, kiedy to robił. Z komputera znikły wszystkie pliki, zdjęcia, muzyka, wszystko. Musiałam na nowo zacząć projekt do szkoły na biologię, do tego wszystkie kartkówki, sprawdziany. Wiem, może was dziwi, że juz sprawdziany, ale są sprawdziany, które sprawdzają co pamietamy z poprzednich klas i do tego szybko lecimy z materiałem.
Do tego wszystkiego dochodzą poważne problemy rodzinne, przyjaciele, z którymi też chciałabym spędzić czas. Nie wiem, czy wszyscy czytają notki pod rozdziałem, bo wychodzi na to, że tylko parę osób. Pisałam, że na weekend przyjeżdża do mnie rodzina, na urodziny i jak miałam przy nich pisać rozdziały na blogu?
Nie chcę tu nikogo obrażać, ani się na was "wydzierać" ale no proszę Was o trochę cierpliwości, ponieważ nie cały swój wolny czas bd poświęcać na bloga :)
Jutro będzie nowy rozdział, obiecuję :D
Ale naprawdę, obiecuję :)
A właśnie zapomniałabym. Oglądaliście MŚ w siatkówce? :D <3
Nasza drużyna była genialna ! :D
Wiem, że teraz polecą na mnie hejty i wiem, należy mi się.
Karola.

sobota, 13 września 2014

Rozdział 44 - Jesteś w ciąży?

W Buenos Aires wylądowaliśmy o 12.17, wzięliśmy swoje walizki i ruszyliśmy przez wielki hol.
-Violetta! - popatrzyłam w stronę głosu i ujrzałam tatę, zostawiłam walizkę i pobiegłam do niego. Rzuciłam mu się na szyję i mocno przytuliłam.
-Uważaj na dziecko - odsunął mnie lekko od siebie, ponieważ mój brzuch lekko się ściskał z jego ciałem - Jak ja za Tobą tęskniłem kochanie - wyszeptał mi we włosy, uśmiechnęłam się.
-Ja za Tobą też, tato - odpowiedziałam, odsunęłam się od niego i ujrzałam Willa stojącego obok z moją i jego walizką.
-Dzień dobry - przywitał się i podał mu rękę, a ten ją uściskał.
-Cześć Will. Cieszę się, że przyleciałeś z moją kruszynką - uśmiechnął się.
-Tato...-powiedziałam ostrzegawczo.
-Dobrze, dobrze. Chodźcie do auta, w domu Olga już czeka z obiadem - powiedział i chwycił rączkę mojej walizki, poszliśmy za nim.
Zapakowaliśmy walizki do samochodu i wsiedliśmy do środka.
-Olga wstała dzisiaj równo ze świtem i zaczęła sprzątać cały dom i robić obiad. Zajęła się już nawet ogrodem - chwalił ją tata, a ja się odwróciłam w stronę Willa i się uśmiechnęłam. Myślałam, że będzie jakiś zestresowany, ale nie. Jest wyluzowany bardziej ode mnie. Odwzajemnił uśmiech. Siedzieliśmy na tylnych siedzeniach czarnego Volvo V40. Odwróciłam głowę w stronę okna i obserwowałam miasto. Przejeżdżaliśmy właśnie obok Resto Baru, przed budynkiem siedziała grupka nastolatków, chwilę później przejeżdżaliśmy obok Studio On Beat. Jak zawsze przed budynkiem było mnóstwo dzieciaków, wszyscy tańczyli, śpiewali i rozmawiali.
-Popatrz, chodziłam tu do szkoły - pokazałam Willowi.

piątek, 12 września 2014

Rozdział 43 - Ślub!

Trzy miesiące później
-Dobranoc - odwróciłam się w stronę głosu i się uśmiechnęłam. Chłopak zsunął się lekko z fotela i zamknął oczy.
Samolot wystartował.
Odwróciłam głowę w kierunku małego okienka i pomyślałam o Rzymie i o Buenos Aires. Opuszczam jedno, a lecę do drugiego. To wszystko jest takie dziwne, jeszcze się nie przyzwyczaiłam do tego miejsca po tych paru miesiącach, a już je opuszczam. Ale tylko na tydzień, chodź i tak się dziwnie czuję, lecąc z powrotem do Buenos Aires.

-Jestem w ciąży - powiedziałam niepewnie i spojrzałam w oczy chłopaka. Otworzyły się szeroko, dłuższą chwilę później się uspokoił i spojrzał na mnie łagodniejszym wzrokiem.
-Jak to? - wykrztusił zachrypniętym głosem.
-Przepraszam, dowiedziałam się dzisiaj rano. Nie chcę tego dziecka, nie poradzę sobie. Pieniądze mi się kończą i boję się o moje jutro - zaczęłam płakać i usiadłam na jednym z krzeseł w garderobie. Nikogo oprócz nas, nie było w wielkim pomieszczeniu, mówiłam dalej - Ja naprawdę nie wiedziałam.
-Ciii...-podszedł do mnie szybko i uklęknął na kolanach przede mną, zaczął ocierać moje łzy -Poradzimy sobie....

sobota, 6 września 2014

Rozdział 42 - To niemożliwe.

      Siedząc w stołówce hotelowej i jedząc moje spaghetti, opowiedziałam wszystko Larze. O tym, że Leon był w szpitalu, w śpiączce, o wszystkim po kolei co się działo zaraz po jej zniknięciu.
      Lara teraz ma dłuższe i prostsze włosy, które mają czekoladowy kolor. Pozbyła się koczyków z twarzy i ma prostsze i ładniejsze zęby. Ubiera się bardziej elegancko i ma bardzo fajny charakter.
      A co najlepsze, to to, że nie znienawidziłyśmy się od pierwszej chwili. Teraz myślę, że mogło być gorzej, ale nie było. Lara to bardzo fajna dziewczyna i jedyną przeszkodą, żebyśmy zostały koleżankami był Leon i jej zachowanie. Ale teraz jest wszystko w porządku i stwierdzam, że faceci to jednak nam utrudniają życie!
     Pożegnałyśmy się, ponieważ Lara musiała wracać do pracy, a ja powędrowałam do swojego pokoju hotelowego.
Zadzwoniłam do taty, powiedziałam mu, że wszystko dobrze itd. Zamówiłam do pokoju jedzenie, które zjadłam bardzo szybko. Po zjedzonym posiłku zaczęłam czytać książkę