środa, 6 sierpnia 2014

Rozdział 38 - Dostałem rolę w filmie !

Pod hotel pojechał radiowóz i chłopaki zaczęli się z nimi kłócić.
-Violetta wybacz mi! Przepraszam, jestem kretynem ! Kocham Cię ! -krzyczał Leon, a policjanci próbowali go uspokoić,  tak jak resztę chłopaków.
-Zróbcie z nimi porządek ! -krzyknął ktoś z okna. Policjanci zaczęli zapinac ich w kajdanki i podjechały jeszcze 3 radiowozy. Szybko wybieglam z pokoju,  na korytarzu były dziewczyny.
-Co się dzieje? -spytała zaspana Lena.
-Chlopaki robią rozrobe i policja ich bierze -powiedziałam i szybko zjechalysmy wszystie na dół. Przebieglysmy przez hol i za hotel. Podbieglismy do policjantów,  wszyscy już siedzieli w radiowozie, oprócz Leona, który się kłócil z wysokim i potężnym policjantem.
-Leon uspokoj się ! -kiedy mnie zobaczył, to do mnie podbiegl.
-Vilu prz...-zaczął, ale mu przerwałam.
-Cicho bądź. Już dość zrobiłeś -podeszłam do policjantów,  a dziewczyny za mną.
-Biorą ich panowie? -spytałam.
-Tak, na 24 h, jeśli ktoś złoży skargę,  sprawa może trafić do sądu,  a na razie areszt. - powiedział policjant.
-Dobrze - powiedziałam wystraszona.
-Ale jak to? -spytała Fran.
-Takie są przepisy...
-Ja nigdzie nie jade,  dopóki mi nie wybaczysz.  -powiedział Leon, śmierdzi od niego wódką.
-Leon, porozmawiamy kiedy wytrzezwiejesz. -powiedziałam -A teraz wsiadaj do radiowozu i nie rób głupot . -on poslusznie usiadł, obok Fede.


-Więc czekamy. -powiedziała Lu.
Od czasu kiedy zabrali chłopaków,  minęło 11 h. Byliśmy już przekonać ludzi, aby nie składali skarg, na chłopaków i musialysmy obiecać,  że to się nie powtórzy. Jednemu facetowi, obietnica nie wystarczyła i chciał puszkę piwa, którą dostał. Powiedzieli, że nie wyniosą skargi. Siedzimy w pokoju Lu i Fede i oglądamy tv.
-Idziemy coś zjeść?  -zaproponowała Naty.
Ustaliliśmy, że pójdziemy na pizzę. Po zjedzonym posiłku, poszliśmy na spacer po mieście,  usiadlysmy, przy fontannie i jadlysmy lodu, z pobliskiej budki, od pana w średnim wieku.
-Kiedy chłopaki wychodzą?  -spytała Fran.
-Zabrali ich między 3, a 4 w nocy, więc jakoś tak. Chyba. -odpowiedziała Lu.
-Może zadzwonimy do tego policjanta? Dał mi numer telefonu, gdybyśmy coś chciały wiedzieć. -powiedziałam.
-No to dzwoń.  -powiedziała Lu. Wyciągnęłam z torebki portfel, a z niego karteczke z numerem. Wpisałam numer do telefonu, po trzech sygnałach odebrał.
-Tak, słucham?
-Dzień dobry. Z tej strony Violetta Castillo, w nocy zabierał pan mojego chłopaka Leona i przyjaciół.
-Ah, tak. To pani. W czym mogę pomóc?
-Zastanawiamy się,  kiedy chlopaki, będą mogli wyjść z aresztu?
-Jutro rano.
-Aha, dziękuję.  Do widzenia.
-Do widzenia.
Rozlaczylam się.
-Jutro rano ich wypuszcza.

Moje spanie przerwało pukanie do drzwi, podniosłam się z łóżka,  włożyłam szlafrok i podeszłam do drzwi. Znowu pukanie.
-Już otwieram -przekrecilam klucz i nacisnelam na klamkę. Za drzwiami stał Leon z kwiatami. Lekko się uśmiechał.
-Dzień dobry. -uśmiechnął się szerzej.
-Cześć -odpowiedzialam tym samym, otworzylam szerzej drzwi, żeby mógł wejść. Zamknęłam za nim drzwi i weszłam do pokoju, stał z kwiatami w ręku.
-Przepraszam. Za to, że na ciebie krzyczalem, za to, co było wczoraj w nocy, za to, że jestem o ciebie cholernie zazdrosny, za wszystko ! -ukleknal na kolana.
-Ja też Cię przepraszam. Za wszystko. -ukleklam, przy nim i ujelam jego twarz w dłoniach. Mocno pocalowalam, podniósł mnie wciąż całując i wziął na ręce. Położył na łóżku,  calowalismy się namiętnie i po raz drugi nasze ciała stały się jednością.
Zeszlismy na obiad, nasi przyjaciele już siedzieli, przy stole.
-Widzę,  że Nasze golabeczki się pogodzily -zasmial się Diego. Usiedlismy obok siebie i zaczęliśmy nakładać jedzenie.
-Widzieliście mój telefon? Nigdzie go nie ma, od wczorajszej nocy -powiedział Leon -Czekam na telefon z castingu. Mieli dzisiaj zadzwonić.
-Zostawiles go u Nas w pokoju, wzięłam go, żeby Ci oddać -podała mu telefon Lu. Od razu go sprawdził.
-I co? -spytałam.
-Wiadomość od operatora i nieodebrane połączenie od mamy - powiedział i leniwie schował telefon do kieszeni. Po chwili podskoczyl z miejsca i odebrał telefon.
-Leon Verdas, słucham -powiedział oficjalnie.
-Tak, tak. Dobrze. -wstał i wyszedł ze stołówki cały czas rozmawiając.
-Leonek dostał rolę?  -zasmial się Jack.
Po chwili przyszedł cały w skowronkach.
-Dostałem rolę w filmie ! -krzyknął szczęśliwy i zaczęliśmy bić mu brawo.
-Kogo zagrasz?
-Jakiegoś gostka, rola drugoplanowa. Film kręcony w Meksyku. Nagrania zaczynają się za 16 dni. Kazali załatwić wszystkie swoje sprawy i przyjeżdżać. -mówił podekscytowany.
-Jak nazywa się ten film? Bo zapomniałem.
-"Viva High School Musical Meksyk :Pojedynek" -powiedziałam.
-Koszty lotu do Meksyku opłacone,  teraz tylko muszę polecieć do Buenos Aires i załatwić wszystkie sprawy. Idę się pakować.  -wstał szybko z krzesła i ruszył do pokoju.
-Czyli Leon wyjeżdża?  -spytała zaskoczona Lu.
-Już teraz? -spytał Fede.
Wstałam z krzesła i bez słowa wyszłam,  kierując się do pokoju.
Leon już się pakowal.
-Nie porozmawiasz ze mną?  -spytałam cicho, ale dość głośno  żeby usłyszał.
-O czym? -spytał nie przerywajac pakowania -Przebukowalem już bielt na dzisiaj.
-O Nas -powiedziałam. Na te słowa popatrzył na mnie i usiadł na łóżku.
-No tak.
-Ty wyjedziesz i co z nami?
-Są trzy opcje: wyjedziesz ze mną,  będziemy razem,  ale na odległość albo...-głos mu się załamał.
-Albo się rozstajemy...-dokończyłam i usiadłam obok niego -Nie wyjdę z Tobą. -powiedziałam, a on się na mnie popatrzył pytająco -Chcę iść na studia jesienią,  w Argentynie, nie w Meksyku.
-Rozumiem Cię -powiedział nie przekonująco. A związki na odległość nie wychodzą...
-Prędzej,  czy później zerwiemy. Wszystko będzie się psuć. A my nie będziemy szczęśliwi.
-Czyli...Czyli to koniec? -spytał i miał łzy w oczach.
-Ch4yba tak...-zaczęłam płakać i przytulismy się do siebie.
-To koniec. Koniec Leonetty -powiedział już płacąc. Mocniej się do niego przytulilam.
-Ale rozstajemy się w zgodzie?  -spytałam.
-Tak. I pamiętaj,  nie ważne co się dzieje, zawsze będę cię kochał.  Zawsze tylko Ty będziesz dla mnie tą jedyną.  Może kiedyś znów będziemy razem, ale teraz to niemożliwe.

.......................................................................
To nie jest epilog. Jeszcze będziecie mnie musieli znosić.
Koniec Leonetty ! Może jeszcze kiedyś będą razem, ale na razie Leonek będzie robił karierę,  a Vilu studia, kto wie?
Ja wiem ! ;>
Rozdział miał być do niedzieli, ale bylam w górach  a tam jedyny dostęp do komputera, to plastikowy laptop 3-letniego dziecka.
Następny rozdział do końca tygodnia,  ale na serio. ;)
Jest nowy szablon, za który bardzo dziękuję Nicol Verdas ;)
Caluski, Karola ;** xoxo
♡♥

5 komentarzy:

  1. super, tylko szkoda, ze po Leonetcie :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Super :)
    Fajnie, że dodałaś ale nie rób mi tego niech Leonetta będzie dalej Leonettą :(
    Caat :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział!!!
    Proszę Cię, nie rób tego wszystkim Twoim najwierniejszym czytelniczkom i nie kończ Leonetty!!! No, bo w końcu to jest blog "Leon i Violetta prawdziwa miłość"
    Jesteś jedną z najlepszych blogerek, które piszą takie świetne opowiadania:))))!!!
    Pozdrawiam i życzę dużo weny!:)!:)!

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział, żal mi tylko Leonetty :(

    OdpowiedzUsuń