sobota, 15 marca 2014

Rozdział 33

-To może od razu na miesiąc?! -krzyknęły sarkastycznie dziewczyny.
-TAK!!! -krzyknęli równo chłopcy.
-Dobrze! Ustalone, jedziemy na miesiąc do Turcji! -krzyknął uradowany Leon i walnął ręką o stół, po czym się skulił z bólu -Aua....-wysyczał, przez zęby.

-Cześć German -powiedziała po cichu Jade -Możemy wejść? -zapytała, na co German oszołomiony tym, że wróciła jego ukochana nie stop! Była ukochana. Kiwnął głową na tak, Jade weszła prowadząc małego chłopca za rękę. Chłopczyk mu pomaczał na przywitanie, bo jeszcze nie umiał mówić. Oczywiście umiał powiedzieć kilka słów, ale na tym to był koniec. Z kuchni wyszła Olga i Ramalo i przyglądali się całej sytuacji, po chwili przyłączyła się do nich Angelika.
-Jestem German, a ty jak się nazywasz? -mężczyzna kucnął, przy chłopczyku i podał mu rękę, na co mały ją leciutko uścisnął.
-To jest Facundo -przedstawiła go Jade -Germanie...Możemy porozmawiać? -zapytała niepewnie.
-Facu w kuchni są ciasteczka. To tam -wskazał palcem kuchnię German, na co maluch pośpiesznie udał się do pomieszczenia, a za nim Olga, Ramalo i Angelika -Usiądźmy, proszę -zrobili tak jak prosił German.
-Po pierwsze chciałabym Cię przeprosić, za to co Ci zrobiłam, bardzo tego żałuję.
-Do rzeczy Jade -warknął German, na samą myśl, o tym co wtedy przechodził.
-To nie jest tak jak wszyscy myślicie...Ja nie uciekłam z jakimś kolesiem, ja to wymyśliłam....-popatrzył na nią pytająco -matias wpakował się w niezłe...bagno! Pożyczył pieniądze od niewłaściwych ludzi, a potem nie miał jak oddać i....
-Czekaj, czekaj! Jak to pożyczył pieniądze?  Przecież ma firmę, która dobrze zarabia...
-Tak, tak, ale wtedy przechodzili kryzys i musiał pożyczyć pieniądze i nie oddawał, przez długi czas, oczywiście starał się jak mógł. I wtedy mnie porwali i więzili. -uroniła łzę -Matias, tak jak wy myślał, że wyjechał, dopiero potem, kiedy zażądali od niego pieniędzy i powiedzieli, że mnie skrzywdzą, to wziął kredyt, ale to i tak było za mało i płacił im tylko wtedy, kiedy miał jakieś pieniądze. Po 7 miesiącach urodził się Facu -German spojrzał na nią pytająco.
-Facu jest wcześniakiem, urodził się w 8 miesiącu ciąży -wyjaśniła.
-Czy on...no wiesz...?
-Czy Facu jest twoim synem? Tak, to twój syn. Nie zdradziłam cię, nigdy, w ogóle nie miałam takiego zamiaru. Miałam Ci powiedzieć o ciąży, ale nie miałam okazji, a potem...sam wiesz...-German uronił łzę, do dwójki przyleciał Facu, usiadł na kolanach Jade, a ta pocałowała go w czoło, maluch dalej jadł czekoladowe ciastko Olgi. Całej sytuacji przyglądała się Olga, Angelika i Ramalo, którzy uśmiechali się mimowolnie.
-Nie oczekuję, że mi wybaczysz...-przerwała -My musimy się już zbierać. Facu podziękuj ładnie -maluch podbiegł do całej trójki i ich uściskał. Na końcu podszedł do German'a i go przytulił, a ten się w niego wtulił.
-Dobrze było mi Was było znowu zobaczyć -powiedziała Jade, do trójki stojącej w rogu.
-Chodź tu kruszynko -powiedziała Angelika i przytuliła Jade, potem Olga i Ramalo.
-Dobrze było panienkę znowu zobaczyć -uśmiechnął się do niej i już wychodzili.
-Czekaj! Gdzie mieszkacie? masz ten sam numer telefonu? -dopytywał German.
-Mieszkamy w starym mieszkaniu Matiasa z nim, a numer masz tu -podała mu wizytówkę. Wyszli, po chwili było słychać warkot odjeżdżającego auta.
-Odwołujemy lot? -zapytał Ramalo.

-Słuchajcie, Pablo mi napisał, że mamy szybko przyjść do studia. -powiedział Maxi, wszyscy zabrali swoje rzeczy, zapłacili za soki i szybko ruszyli do Studia. Weszli do głównej sali, gdzie była już reszta "ekipy".
-Jesteście. To świetnie -zaczął Pablo i chwycił Angie za rękę -Chcielibyśmy Wam coś ogłosić z Angie....W sobotę za dwa tygodnie bierzemy ślub, więc jesteście wszyscy zaproszeni -powiedział na jednym wdech Pablo i się uśmiechnęli. Wszyscy zaczęli bić brawo i gratulować. Potem powiedzieli, że wiedzą, że to głupstwo się pobierać tydzień przed zakończeniem roku szkolnego, ale już się długo naczekali, a w wakacje wszyscy wyjeżdżają. Na podróż poślubną pojadą dopiero początkiem wakacji, bo muszą wszystkiego przypilnować wszystkiego w Studiu. Kiedy się rozeszli Fran zapytała, kto się jeszcze zgłasza na wyjazd do Turcji. W sumie pojedzie; Leonetta, Marcessca, Fedemiła, Naxi, Diego, Lena, Andres, Jack i jego dziewczyna Nina. Cała grupa się rozdzieliła, na chłopców i dziewczyny, jedni poszli do sali tanecznej, a drudzy do sali Beto. Tam Fran i Marco opowiedzieli o swojej cudownie spędzonej nocy.
-Słuchaj Lu, może wpadłabyś do mnie o 19? W końcu dzisiaj mija nasze 5 miesięcy -powiedział speszony Fede z kwiatami w ręku.
-Tak, wiem i mam dla ciebie niespodziankę -uśmiechnęła się promiennie i objęła go rękami w okół szyi i złożyła delikatny pocałunek na jego ustach -i wtedy dostaniesz swój prezent -uśmiechnęła się.
-Też coś dla ciebie mam -pocałował ją.

Po zajęciach Violetta pojechała prosto po babcię razem z Fede, którego podwiozła do domu, bo szedł na nogach, bo ma zaledwie 5 minut drogi parkiem od domu, do Studia. Fede od razu wbiegł po schodach do swojego pokoju po prezent dla Lu, żeby pokazać Vilu. Dziewczyna poczekała na dole, usłyszała jakiś odgłos z kuchni, więc tam weszła.
-Kiedy powiesz Violettcie, że ma brata?

..............................................................................................................
Hejoł! I znowu przychodzi z takim czymś...!
Wiem, że dziwny, ale ostatnio jakoś nie mam głowy do pisania rozdziałów
Ale za to do pisania OS mam!
W szkole tak mi się nudziło na religii, że napisałam na kartce OS, więc, muszę go tylko przepisać
na kompa i gotowe! :)
Piszcie co sądzicie o rozdziale :D
Do następnego, całuski Karola ;* xoxo

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz