-TAK!!! -krzyknęli równo chłopcy.
-Dobrze! Ustalone, jedziemy na miesiąc do Turcji! -krzyknął uradowany Leon i walnął ręką o stół, po czym się skulił z bólu -Aua....-wysyczał, przez zęby.
-Cześć German -powiedziała po cichu Jade -Możemy wejść? -zapytała, na co German oszołomiony tym, że wróciła jego
-Jestem German, a ty jak się nazywasz? -mężczyzna kucnął, przy chłopczyku i podał mu rękę, na co mały ją leciutko uścisnął.
-To jest Facundo -przedstawiła go Jade -Germanie...Możemy porozmawiać? -zapytała niepewnie.
-Facu w kuchni są ciasteczka. To tam -wskazał palcem kuchnię German, na co maluch pośpiesznie udał się do pomieszczenia, a za nim Olga, Ramalo i Angelika -Usiądźmy, proszę -zrobili tak jak prosił German.
-Po pierwsze chciałabym Cię przeprosić, za to co Ci zrobiłam, bardzo tego żałuję.
-Do rzeczy Jade -warknął German, na samą myśl, o tym co wtedy przechodził.
-To nie jest tak jak wszyscy myślicie...Ja nie uciekłam z jakimś kolesiem, ja to wymyśliłam....-popatrzył na nią pytająco -matias wpakował się w niezłe...bagno! Pożyczył pieniądze od niewłaściwych ludzi, a potem nie miał jak oddać i....
-Czekaj, czekaj! Jak to pożyczył pieniądze? Przecież ma firmę, która dobrze zarabia...
-Tak, tak, ale wtedy przechodzili kryzys i musiał pożyczyć pieniądze i nie oddawał, przez długi czas, oczywiście starał się jak mógł. I wtedy mnie porwali i więzili. -uroniła łzę -Matias, tak jak wy myślał, że wyjechał, dopiero potem, kiedy zażądali od niego pieniędzy i powiedzieli, że mnie skrzywdzą, to wziął kredyt, ale to i tak było za mało i płacił im tylko wtedy, kiedy miał jakieś pieniądze. Po 7 miesiącach urodził się Facu -German spojrzał na nią pytająco.
-Facu jest wcześniakiem, urodził się w 8 miesiącu ciąży -wyjaśniła.
-Czy on...no wiesz...?
-Czy Facu jest twoim synem? Tak, to twój syn. Nie zdradziłam cię, nigdy, w ogóle nie miałam takiego zamiaru. Miałam Ci powiedzieć o ciąży, ale nie miałam okazji, a potem...sam wiesz...-German uronił łzę, do dwójki przyleciał Facu, usiadł na kolanach Jade, a ta pocałowała go w czoło, maluch dalej jadł czekoladowe ciastko Olgi. Całej sytuacji przyglądała się Olga, Angelika i Ramalo, którzy uśmiechali się mimowolnie.
-Nie oczekuję, że mi wybaczysz...-przerwała -My musimy się już zbierać. Facu podziękuj ładnie -maluch podbiegł do całej trójki i ich uściskał. Na końcu podszedł do German'a i go przytulił, a ten się w niego wtulił.
-Dobrze było mi Was było znowu zobaczyć -powiedziała Jade, do trójki stojącej w rogu.
-Chodź tu kruszynko -powiedziała Angelika i przytuliła Jade, potem Olga i Ramalo.
-Dobrze było panienkę znowu zobaczyć -uśmiechnął się do niej i już wychodzili.
-Czekaj! Gdzie mieszkacie? masz ten sam numer telefonu? -dopytywał German.
-Mieszkamy w starym mieszkaniu Matiasa z nim, a numer masz tu -podała mu wizytówkę. Wyszli, po chwili było słychać warkot odjeżdżającego auta.
-Odwołujemy lot? -zapytał Ramalo.
-Słuchajcie, Pablo mi napisał, że mamy szybko przyjść do studia. -powiedział Maxi, wszyscy zabrali swoje rzeczy, zapłacili za soki i szybko ruszyli do Studia. Weszli do głównej sali, gdzie była już reszta "ekipy".
-Jesteście. To świetnie -zaczął Pablo i chwycił Angie za rękę -Chcielibyśmy Wam coś ogłosić z Angie....W sobotę za dwa tygodnie bierzemy ślub, więc jesteście wszyscy zaproszeni -powiedział na jednym wdech Pablo i się uśmiechnęli. Wszyscy zaczęli bić brawo i gratulować. Potem powiedzieli, że wiedzą, że to głupstwo się pobierać tydzień przed zakończeniem roku szkolnego, ale już się długo naczekali, a w wakacje wszyscy wyjeżdżają. Na podróż poślubną pojadą dopiero początkiem wakacji, bo muszą wszystkiego przypilnować wszystkiego w Studiu. Kiedy się rozeszli Fran zapytała, kto się jeszcze zgłasza na wyjazd do Turcji. W sumie pojedzie; Leonetta, Marcessca, Fedemiła, Naxi, Diego, Lena, Andres, Jack i jego dziewczyna Nina. Cała grupa się rozdzieliła, na chłopców i dziewczyny, jedni poszli do sali tanecznej, a drudzy do sali Beto. Tam Fran i Marco opowiedzieli o swojej cudownie spędzonej nocy.
-Słuchaj Lu, może wpadłabyś do mnie o 19? W końcu dzisiaj mija nasze 5 miesięcy -powiedział speszony Fede z kwiatami w ręku.
-Tak, wiem i mam dla ciebie niespodziankę -uśmiechnęła się promiennie i objęła go rękami w okół szyi i złożyła delikatny pocałunek na jego ustach -i wtedy dostaniesz swój prezent -uśmiechnęła się.
-Też coś dla ciebie mam -pocałował ją.
Po zajęciach Violetta pojechała prosto po babcię razem z Fede, którego podwiozła do domu, bo szedł na nogach, bo ma zaledwie 5 minut drogi parkiem od domu, do Studia. Fede od razu wbiegł po schodach do swojego pokoju po prezent dla Lu, żeby pokazać Vilu. Dziewczyna poczekała na dole, usłyszała jakiś odgłos z kuchni, więc tam weszła.
-Kiedy powiesz Violettcie, że ma brata?
..............................................................................................................
Hejoł! I znowu przychodzi z takim czymś...!
Wiem, że dziwny, ale ostatnio jakoś nie mam głowy do pisania rozdziałów
Ale za to do pisania OS mam!
W szkole tak mi się nudziło na religii, że napisałam na kartce OS, więc, muszę go tylko przepisać
na kompa i gotowe! :)
Piszcie co sądzicie o rozdziale :D
Do następnego, całuski Karola ;* xoxo
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz