-Pana zona zginęła...przykro mi...-mężczyzna zaczął płakać jak małe dziecko, zjechał bezsilnie po ścianie, podkulił nogi, zakrył twarz rękami i płakał. Tak, płakał...Leon Verdas, silny i utalentowany mężczyzna, płakał...Każdy płacze, a w szczególności, kiedy stracimy kogoś bliskiego. Kiedy dziecko straci ukochaną zabawkę, kiedy ktoś nas zrani, kiedy wszyscy się od nas odwrócą i jesteśmy sami. Kiedy coś nas boli, kiedy mamy zły dzień, kiedy wszystko się sypie, kiedy mamy zły dzień, kiedy nie mamy jak zapewnić dobrej przyszłości swoim dzieciom, rodzinie, kiedy nie mamy środków do życia, kiedy nie mamy chęci do życia... Nie ma człowieka, który nigdy nie uronił łzy, łzy smutku...Tak właśnie było teraz z Leonem, stracił ukochaną osobę, którą kochał nad życie, zrobiłby dla niej wszystko, zrobiłby wszystko aby móc cofnąć czas i zabronić Violettcie wyjść z domu. Chociaż była na niego zła, nie chciała go widzieć, nie chciała go znać... To prawda, była na niego zła, ale dalej kochała go nad życie, dalej był dla niej całym Światem, nie mogła przecież tak łatwo odpuścić. Przecież nie przestajemy kochać z dnia na dzień, a tym bardziej z minuty na minutę. Tak mocne uczucie nie może przecież, tak łatwo prysnąć.
Byli małżeństwem, od 8 lat, mieli duży piękny dom, wspaniałych przyjaciół, bliskich, których kochali, majątek, który im do szczęścia nie potrzebny. Bo mieli siebie i swoją pociechę! 5-letnia Tini Verdas, piękna i utalentowana jak rodzice.
-Robiliśmy co mogliśmy, ale niestety...przykro mi...-lekarz ze spuszczoną głową powędrował do swojego gabinetu, po drodze uronił łzę, łzę smutku, współczucia i bezsilności.
-To moja wina! -Leon dalej płakał, wmawiał sobie,że to jego wina. Nie mógł znieść myśli, że to, przez niego jego żona nie żyje. Nie mógł, nie potrafił, nie chciał...Miał nadzieję, że to tylko zły sen, koszmar...
TYDZIEŃ PÓŹNIEJ
Cisza...dla niektórych raj, a dla innych męka, smutek, cierpienie...Na ścianie widniało pełno zdjęć...Jeszcze z czasów szkoły, kiedy wszystko było takie łatwo, proste, kiedy życie wydawało się zabawą, zwykłą przygodą...Zdjęcia z przyjaciółmi, ich ślubu, pierwszego małżeńskiego pocałunku, splątanych ze sobą rąk, a na nich widniejących obrączek. Zdjęcia ukochanego dziecka, pierwszego roczku, urodzin. Zdjęcia ukochanych rodziców, po prostu wszystkie wspaniałe wspomnienia. na murku kominka mały fortepianik,a w nim to jedno szczególne zdjęcie, zdjęcie pierwszego pocałunku. W lewym rogu białego pomieszczenia fortepian, fortepian na którym codziennie grali i śpiewali, na którym zostały stworzone piękne piosenki, na którym mała Tini zagrała swoje pierwsze akordy, fortepian pełen wspomnień. Piękny storczyk na parapecie, podarowany, przez Leona Violettcie, na pierwszy dzień tygodnia, "romantyczny gest...". Mała biało-niebieska komoda postawiona w rogu pokoju. Na samym dnie szuflady pudełko, a w nim? Pamiętnik! Fioletowy pamiętnik, w którym można przeczytać wszystkie zdarzenia i odczucia. Wszystko c czuła Violetta, wszystkie jej sekrety. A na środku pokoju? Niebiesko-biała kanapa, a na niej? Leon, bezradny, smutny, z czerwonymi i przy puchniętymi oczami od płaczu. Obok fortepianiku na murku kominka kalendarz. Kalendarz wskazujący 25 kwietnia, dokładnie tydzień od jej śmierci, a 4 dni od pogrzebu. Leon, przez cały tydzień nie ruszył się z domu, jedynie na pogrzeb. Tini do przedszkola odprowadza Dominica, mama Leona. Mężczyzna polecił zająć się firmą swojemu przyjacielowi, a wspólnikowi Fede, który dobrze rozumiał co czuje Leon, w końcu sam był bliskim przyjacielem Vilu. Wszyscy przeżywali jej śmierć, rodzina, przyjaciele, fani...Dlaczego fani? Violetta była aktorką, zaczynała w teatrze, potem w serialach, aż w światowej sławy filmach! Miała miliony fanów na całym świecie, zresztą dalej ma...Mężczyzna usłyszał śmiech swojej córeczki, wstał i wszedł po schodach, na drugie piętro i skierował się do pokoju swojej pociechy. Leon zrozumiał, że ma dla kogo żyć. Przekroczył próg pokoju , oparł się o futrynę i przyglądał swojej rozbawionej córce, na sam widok się mimowolnie uśmiechnął.
-Przestań! Nie tak! -śmiała się rozbawiona Tini i budowała wieżę z klocków.
-Z kim kochanie rozmawiasz? -zapytał Leon, na co mała się odwróciła w jego stronę.
-Tata! -krzyknęła uradowana.
-Tak, to z kim rozmawiasz?Syrenka Mili, czy misiu Bob? -mała miała wymyślonych przyjaciół.
-Z mamą...!
......................................................................................................
Proszę, szybko napisany :)
Nie wiem jak wyszedł, chociaż mi się nawet podoba xd
Ale to wy piszcie co sądzicie :)
Następna część powinna pojawić się do końca tygodnia :)
Do następnego, całuski Karola ;* xoxo
Piękne. Czekam na naxrtęny.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie
Świetny :D
OdpowiedzUsuńCzekam na 2 cześć ♥♥♥
Pozdrawiam :**
zostałas nominowana do LBA na moim blogu: milosc-leonetta.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPiękny ;)) <3 Czekam na 2 cz. ;)) <3
OdpowiedzUsuńNatka :4
Cudo <3
OdpowiedzUsuń