-Stary, to już była przesada -usłyszałam głos Fede i ruszyłam w stronę pokoju.
Kiedy przekroczyłam próg, zaczęłam płakać, wzięłam ciuchy i weszlam pod prysznic.
Nie potrafilam zamknąć zamka, więc zostawilam otwarte. Po 5 minutach usłyszałam jak ktoś wchodzi do pokoju i podchodzi pod drzwi łazienki.
-Vilu? -Leon, jego głos już nie był chłodny, tylko ciepły i słodki, jak zawsze.
-Co chcesz ? -zapytałam chłodno.
-Przepraszam, nie powinienem tak robić.
-Mowisz tak tylko dlatego, że ktoś Cię upomnial !
-Może i tak, to, że ktoś mi powiedział, że zachowalem się jak dupek, coś mi dało do myślenia. Ale sam nie czułem się najlepiej zostawając w tym basenie sam na sam z tą dziewczyną i mszczac się na Tobie.
-Kretyn ! -krzyknęłam.
-Tak, wiem. Jestem kretynem, ale Ty też nie byłaś lepsza -podniósł lekko głos.
Dobra, to nie tylko jego wina, sama nie jestem lepsza.
-To jak zgoda ? -zapytał z nadzieją w głosie.
-Tak, zgoda -usmiechnelam się.
Usłyszałam kroki, poszedł gdzieś, ale po chwili znowu był pod drzwiami.
-Vilu?
-Tak?
-Mogę wejść?
-A po co?
-No wiesz, też chciałbym się wypłukać z chloru -usłyszałam w jego głosie rozbawienie.
-Kusząca propozycja -zasmialam się. Drzwi się otworzyły, a w nich stanął Leon, szybko ściągnelam ręcznik z wieszaka i się nim przykrylam.
-Ty kretynie ! Nie pozwoliłam Ci wejść !
-Powiedziałaś "kusząca propozycja" odebrałem to jako zgodę -zasmial się lekko i spojrzał na ręcznik -No nie wstydz się tak, widziałem już Cię w bieliźnie -uśmiechnął się, a ja poczułam, że się czerwienie.
-Leon..
-Vilu...Kocham Cię, wiesz?
-Ja Ciebie też kocham, ale..-zaczął ściągać koszulkę, spodnie i został w samych bokserkach.
-...i się cieszysz...-dokończył moje zdanie i wszedł pod prysznic. Stał tak blisko, krepowalam się, no, ale widział mnie już w bieliźnie. Stanął przedemną i popatrzył mi w oczy.
-Przepraszam - powiedziałam.
-Wybaczam i też przepraszam.
-Wybaczam -zasmialismy się i pocalowalismy.
Leon się schylil i ściągnął bokserki, a ja szybko od wrocilam wzrok.
-Widziałem -zasmial się.
-Co widziales?
-Przepraszam, to Ty widziałaś -zasmial się.
Przybliżyl się, strumienie wody po nas spływaly, ręcznik był już cały mokry. Leon ujął lekko moją twarz w dłoniach i pocalowal delikatnie. Nasze pocałunki stawały się coraz to brutalniejsze. Poczułam, że Leon ściąga recznik z mojego ciała, już nawet o nim zapomnialam. Ręcznik spadł na mokrą posadzkę. Poczułam dłoń Leona na moim posladku, odsunal się i spojrzał na moje ciało, uśmiechnął sie.
-Mam piękną dziewczynę -powiedział i mnie pocalowal. Pocałunki były brutalniejsze, oplotlam ręce wokół jego szyi i nogi wokół jego bioder. Calowalismy się dalej, poczułam, że Leon gdzieś idzie, otworzył drzwi i zaniósł mnie do pokoju, położył mnie delikatnie na łóżko, a sam wszedł na mnie.
-Tutaj będzie wygodniej -zasmial się.
Calowalismy się dalej, a potem już wiadomo do czego doszło.
-Kochanie, obudź się -poczułam czyjeś usta na moich, otworzylam oczy, Leon.
-Kolacja, wszyscy już poszli, idziemy, czy zjemy tutaj? -zapytał.
-Chodźmy, jeszcze pomyślą, że mi coś zrobiłeś -pocalowalam go i wstalam z łóżka. Podeszlam do szafy i wyciągnęłam świeże ciuchy, kiedy się odwróciłam, Leon się cały czas na mnie patrzyl.
-Co ?
-Mówiłem Ci już, że jesteś piękna?
-Tak.
-A, że Cię kocham, ponad życie?
-Że kochasz, tak, a, że ponad życie, nie -usmiechnelam się.
-No to, teraz Ci mówię. Kocham Cię ponad życie. -zblizylam się do niego i go pocalowalam, pociągnął mnie tak, że siedzialam na jego kolanach.
-Ja ciebie też kocham ponad życie i jeszcze więcej.
Znowu się pocalowalismy, przytulilam się do jego torsu.
-Słyszysz? -spytał.
-Ale co?
-Jak bije moje serce, kiedy jesteś blisko -usmiechnelismy się do siebie.
-Musimy iść, umieram z głodu -powiedziałam i wstalam, kierując się w stronę drzwi, Leon siedział, tak jak przed chwilą. Podeszlam do niego.
-Co jest? Czemu nie idziesz ?
-Sprawilem Ci ból? -zapytał ostrożnie.
-Nie, wszystko mnie trochę boli, ale nie. Staram się o tym nie myslec.
-Aha -wstał, przeszedł obojętnie obok mnie i trzasnal drzwiami. Wybiegłam za nim.
-Leon ! - krzyknęłam.
-Co chcesz?! Daj mi spokój ! Idź sobie do Michela, czy jak mu tam ! Może on będzie lepszy w niektórych sprawach !
-O co Ci chodzi?! Przecież jeszcze przed chwilą, zachowywales się normalnie ! -mialam łzy w oczach.
-Staram się o tym nie myśleć, co?! Jak nie chciałaś to trzeba było powiedzieć ! Prze..
-Niech się państwo uspokuja, goście się skarżą, a państwa słychać na 3 piętra -przerwał mu menager hotelu.
-Przepraszamy, będziemy już cicho -powiedziałam -A ten pan to...ahh...szkoda gadać! -weszlam do pokoju i zamknęłam drzwi na klucz.
Dlaczego on mi to robi? Przecież 10 minut temu było tak dobrze !
Usiadłam, przy oknie, zaczęło padać i się blyska. Super, kiedy się coś pieprzy, to wszystko po kolei !
-Violetta -ktoś zapukal do drzwi, dalej siedzialam, przy oknie, zamyslilam się, wstałam i ruszyłam otworzyć.
-Jeny dziewczyno ! Ale okropnie wyglądasz ! -do pokoju weszły dziewczyny, wszystkie po kolei. Zamknęłam za nimi drzwi i weszłam za nimi do pokoju, wszystkie już siedziały.
-Pod puchniete oczy, czerwona twarz, wory pod oczami. Już po 22, nie odzywasz się do wszystkich, Ty i Leon, na kolację nie przyszliscie...-Zaczęła Lu.
-A tak wgl. to gdzie on jest? -zapytała Lena.
-Nie wiem.
-Co się stało? -zapytała Fran.
-Nie mam pojęcia.
-Czemu masz twarz, jakbyś płakała, przez cały wieczór?
-Tak jakoś,
-Odpowiesz nam normalnie, czy mamy się wszystkiego domyślać?! -powiedziała ostrzej Naty.
-Przepraszam, okey ? Przepraszam! Już mam dość! Pakuje się i jutro wracam do Buenos Aires, sama ! -wzięłam torbę spod łóżka i otworzylam szafę, zaczęłam do niej wszystko po kolei pakować.
-Violetta, co się dzieje? Czy między Tobą, a Leonem wszystko okey?
-Nie -poscilam torbę i usiadłam bezsilnie na podłogę.
-Nie jest okey. Zaczął na mnie krzyczeć, nie wiem dlaczego. A potem gdzieś poszedł, a ja zamknęłam drzwi na klucz.
-Ale co się działo dokładnie?
Opowiedziałam im wszystko po kolei, od naszej kłótni na basenie, aż do teraz.
-No to nieźle...-powiedziała Lena.
-Dziewczyny? -do pokoju wszedł Fede -Wszystko okey?
-Tak jakby -powiedziała Lu.
-Emm...Vilu?
-Tak?
-Przyszedł Leon.
-Co? Kiedy?
-Jakieś pół godziny temu...tylko, że...
-Tylko, że co?
-Tylko, że jest totalnie pijany i coś bredzi o tym, że lepiej Ci z Michelem...
-Co?!- wstałam i podeszlam do niego.
-Opowiedział nam wszystko, z trudem, ale opowiedział -popatrzył w bok i zatrzymał swój wzrok -Kto się jeszcze nie rozpakowal?
-Chyba kto się zapakowal? -poprawiła go Lu.
-Co? -zapytał zdziwiony.
-Jutro rano wyjeżdżam, mam dość -powiedzialam i podeszłam do torby, dalej pakowalam ciuchy.
-Przestań! -krzyknął Fede -To, że się poklociliscie z Leonem, to nie znaczy, że musicie niszczyć swoje plany ! Razem, czy nie możecie być szczęśliwi ! -krzyknął i pociągnął mnie do siebie, a ja się do niego przytulilam i rozplakalam jak małe dziecko.
-Kocham Cię siostrzyczko i nie pozwolę byś cierpiała. Leon to mój przyjaciel, jemu też pomogę, nie pozwolę byście cierpieli -jego słowa mnie uspokoiły, przynajmniej troszkę. Kocham Fede, mojego braciszka. Cieszę się, że nie stanął po stronie Leona, ani mojej, tylko po naszej. Jesteśmy wszyscy rodziną i musimy się wspierać. Odsunelam się od niego i otarlam łzy.
-Masz rację, ale to nie zmienia faktu, że jutro wyjeżdżam.
-Nie. Jeśli będziesz chciała wyjechać i zrezygnować z super wakacji, to wyjedziesz, ale masz się zastanowić, czy naprawdę tego chcesz. Tylko się zastanów, Słyszysz?
-Tak, słyszę.
-A Leon dzisiaj zostanie z nami, będzie spał z Diego, albo Andresem. -powiedział Fede.
-Dobrze.
Po chwili bylam sama. Umylam się i położyłam do łóżka.
-Super 3 w nocy, a ja nie mogę spać !-powiedziałam do siebie.
Usłyszałam jakiś hałas, podeszłam do okna i je otworzylam.
-Violetta ! Kocham Cię! Słyszysz? -pod oknem stał pijany Leon, a obok Fede, Marco, Maxi, Diego, Jack i Andres. Na szczęście plac był oświetlony i było ich widać, może nie tak super, ale jednak.
-Czlowieku uspokoj się !-krzyknął ktoś z okna.
-Kocham Cię! -znowu krzyknął.
-Dzwonie na policję! -ten ktoś znowu krzyknął.
-Uspokoj się, przeprasza dziewczynę! Kocha ją, nie to co Ty swoją 90- letnią żonę !
-krzyknął Andres.
-Policja już jedzie ! -krzyknął ktoś inny.
-Ludzie! Nie macie serca?! -krzyknął jeszcze ktoś inny.
-Nie, nie mamy ! -znowu ten sam głos, co na początku.
-Ludzie, zamknijcie się! -krzyknął Leon-Kocham Cię Vilu! Jesteś moim całym życiem! -pod hotel pojechał radiowóz i chłopaki zaczęli się z nimi kłócić.
Elo elo 3 2 0 xdd
OdpowiedzUsuńJeezu, Leoś jakby okres miał.
Wachania nastroju, o.
Najpierw wszystko cacy jak talala , a teraz facet zaczął wymyślać -,-
Hahahahah xd uwielbiam Leosia gdy jest pijany xdd
"Nie ma pan uczuć?!" Xdd super.
Zajesbisty rozdział :**
PEEERWSZAAAAA
Dobry rozdzial czrkam na kolejny anonimka vilu
OdpowiedzUsuńGenialny,Genialny,Genialny :D
OdpowiedzUsuńLeoś to taki ,,romantyk po pijaku ^^
Nawet z policja będzie się kłócił aby odzyskać Vilu...oooo
Kocham ich ♥♥♥
Pozdrawiam...Czekam na next :D
I życzę dużo weny na następne rozdziały
Super
OdpowiedzUsuńsuper /<3 wpadnij do mnie martina-te-amo.blogspot.com
OdpowiedzUsuńdodaj szybko next proszeeeee
OdpowiedzUsuńdaj next, bo nie mogę się soczekać. Jak dasz go szybko to chyba cię na rękach będę nosić :)
OdpowiedzUsuńleon zabujczy
OdpowiedzUsuńRozdział na prawda supcio! !XD
OdpowiedzUsuńLeóś jak kobieta w ciąży brakuje jemu tylko żeby miał brzych no i był kobietą.
Szkoda że leonetta znów się pokłóciła.
Tak naprawdę niecierpię jak się kłócą no ale proszę nie pogodź ich za szybko, nie Verdasek trochę pocierpi.
No nic to na tyle pozdrawiam Domi
Fajny☆★♥♥♥♥♥♥♡♡♡♡♡♡★★☆☆
OdpowiedzUsuńczekam na next proszeeeee
Boże rozdział jest genialny!! Ten Leon <3. Czekam z niecierpliwością na kolejny. :D
OdpowiedzUsuńSuper rozdział
OdpowiedzUsuńZapraszam http://fedelu.blogspot.com
Super rozdział!!!!!!:):):);););):):):)
OdpowiedzUsuńAh... Ten Leoś!!!
I kiedy kiedy next? ? ?
Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam:):):)
PS. Fajny wygląd bloga:):):):)