niedziela, 6 kwietnia 2014

Rozdział 35

Violetta
Odwiozłam babcię i tatę i jadę do studia. Zaparkowałam auto i weszłam do środka, z kierowałam się do sali Angie, wszyscy już tam byli i robili coś na laptopie Maxiego.
-Cześć wszystkim! -przywitałam się radośni.
-Cześć -odpowiedzieli chórem, pocałowałam Leona w policzek i usiadłam obok przyjaciół.
-Co tam macie? -zapytałam.
-Maxi znalazł hotel -powiedziała Fran.
-Tak, ale teraz trzeba tylko zarezerwować pokoje i musicie mi powiedzieć kto jedzie? -mówił maxi przeglądając stronę hotelu.
-Ja, Ty, Fran, Marco, Leon, Violetta, Lu, Fede, Diego, Andres, Lena i Jack -przeczytała Naty z kartki.
-Okey, no to teraz rezerwować pokoje -powiedział Maxi.
-Dobra, ale jak śpimy? -zapytała Lu.
-Najlepiej razem -zaśmiał się Fede i objął Lu ramieniem, na co ona go skarciła wzrokiem.
-To prawda, najlepiej w parach -powiedział Maxi.
-Okey -wszyscy się zgodzili.
-Dobra, ale ja, Andres, Lena i Jack jesteśmy sami-powiedział Diego.
-To...pojedyncze pokoje? -zaproponował Maxi.
-Okey -zgodzili się.
-Dobra -Maxi zarezerwował pokoje, a po chwili przyszła Angie i lekcja się zaczęła.

-Kochanie źle się czuję, pojadę do domu -powiedział Leon, na co dotknęłam jego czoła.
-Gorączki nie masz, no dobra, ale zadzwoń jak dojedziesz -powiedziałam i go pocałowałam w policzek -A no i do lekarza! Odwieźć Cię?-zapytałam.
-Nie trzeba, poradzę sobie.
Po chwili Leona już nie było, a ja poszłam na zajęcia.

Leon
Jestem już w domu, tak na prawdę czuję się świetnie, ale muszę gdzieś zadzwonić w pewnej sprawie, a nikt nie może się o tym dowiedzieć. Usiadłem na kanapie, i wyciągnąłem mojego czerwonego iPhona, wybrałem numer i przyłożyłem telefon do ucha,po trzech sygnałach usłyszałem znajomy głos.
-Tak słucham?
-Camila?
-Tak, a kto mówi?
-Leon.
-Leon...? Przepraszam, nie mogę rozmawiać...
-Camila przestań! Wiem o wszystkim.
-O czym Ty mówisz?
-Kiedy byłem w śpiączce wszystko słyszałem....
-Co, ale jak to?
-Wszystko słyszałem -powtórzyłem -Wiem, że ty i Broudwey jesteście "S"....

Miesiąc później
Violetta
Właśnie pakujemy ostatnie rzeczy do walizek, Leon robi coś w łazience, a ja do pakowywuję ostatnie rzeczy. Przez ten miesiąc dużo się działo, a mianowicie  Angie i Pablo wzięli ślub, na ich weselu złapałam welon, a Leon muszkę. Wesele trwało do białego rana, a nawet dłużej....Parę dni temu odbyło się przedstawienie, na którym byli łowcy talentów! Śpiewaliśmy Esto no puede terminar , Salta , Soy mi mejor momento , Nuestro Camino i jeszcze pełno innych piosenek. Na końcu Esto no puede terminar Leon mnie pocałował! Angie i Pablo wyjechali w podróż poślubną zaraz po przedstawieniu, do Paryża. Przedstawienie było udane i niektórzy z nas dostali  propozycje na  pójście na studia. Nawet po parę uczelni proponowało, ja się jeszcze zastanawiam którą wybrać, bo Leon możliwe, że nie pójdzie na razie na studia. 4 tygodnie temu Leon poszedł na casting do filmu High School Musical: Mexico , po castingu miał czekać na odpowiedź 2 tygodnie, czy dostał rolę, a tydzień później, czyli za trzy dni informację, gdzie będzie kręcony film, pozna obsadę, dowie się kogo zagra i kiedy rozpoczyna się kręcenie filmu. Więc tak, Leon dostał rolę! Jeszcze nie wiadomo kogo gra, bo nie chcieli powiedzieć, ale to już się okaże za trzy dni. Leon jest cały w skowronkach, a ja cieszę się jego szczęściem. tylko jest problem, bo kiedy już się okaże kogo gra i gdzie będzie kręcony film, to Leon będzie musiał wyjechać i nie wiadomo na ile. Poznałam mojego braciszka Facu i jest słodziutki! Od początku świetnie się dogadywaliśmy, już nawet parę razy ja i Leon byliśmy z nim na placu zabaw, na spacerach i w Wesołym Miasteczku. Facu poznał moich przyjaciół i bardzo ich polubił, świetnie się ostatnio bawili z chłopakami. Z Maxiego zrobił konia i nie schodził z niego , przez pół godziny, w końcu trzeba go było ściągnąć siłą i Leon wziął go na "barana", a Maxiego trzeba było zawieść do domu, bo nie mógł się wyprostować.  Tata i Jade wrócili do siebie parę dni temu i Facu wie, że jestem jego siostrą, a tata jest jego tatą (xd) . Fran wprowadziła się do Marco, Lu i Fede zamieszkali razem, niedaleko nas, tak samo Naty i Maxi. Diego, Andres i Jack zamieszkali obok bloku, w którym mieszkamy, a ja i Leon? Też mieszkamy razem.
-Kochanie trzeba jechać -powiedział Leon, wzięliśmy walizki, zamknęliśmy mieszkanie i zeszliśmy do taksówki, którą zamówiliśmy już wcześniej.
-Na lotnisko proszę -powiedział Leon do kierowcy i ruszyliśmy. Mel została u taty, a Jade będzie przychodzić podlewać kwiatki i sprawdzać, czy wszystko jest w porządku z mieszkaniem. Babcia poznała jakiegoś mężczyznę, z którym była na kolacji, ale powiedziała, że to gbur i nigdy więcej się z nim nie spotka! Po 10 minutach byliśmy na lotnisku, gdzie wszyscy już byli, po chwili można było usłyszeć; Pasażerowie lotu Buenos Aires - Bizerte, proszeni o wejście na pokład samolotu. Zapakowaliśmy walizki i poszliśmy w stronę samolotu. Żegnaj Buenos....

......................................................................................................

Hejka! ;** I jak podoba się?
Teraz będę często przyśpieszać akcję, bo mam pomysł na coś, ale to musi się szybciej akcja potoczyć :)
Mam nadzieję, że Wam się podoba :)
Na moim drugim blogu pojawił się prolog do nowego opowiadania
i mam nadzieję, że lukniecie :) i Wam się spodoba :)
Całuski, Karola ;** xoxo

3 komentarze: