środa, 3 grudnia 2014

Epilog + podziękowania dla Was

Osiem miesięcy później
            - Ciiii....-chłopak uciszał dziewczynę, która się "trzaskała" w kuchni - Obudzisz ją ! - skarcił ją szeptem i poprawił spadający kocyk z pleców dziecka.
- Dobra, dobra - dziewczyna podniosła ręce w geście obronnym - Już jestem cicho - odstawiła szklanki z powrotem na blat - Ale teraz ja biorę tego małego szkraba - wyciągnęła ręce i się uśmiechnęła - Chodź do cioci Lary - dziewczyna oparła chłopca o ramię i malec się na niej wyłożył swoim malutkim ciałkiem - A ty sprzątaj - poleciła groźnie chłopakowi i się oddaliła. Chłopak się zaśmiał bezgłośnie i dokończył robotę, którą miała się zająć dziewczyna.
Lara przeszła cicho obok śpiącej szatynki, na kanapie, przedreptała cichutko, przez resztę salonu, przeszła obok rzędu drzwi i weszła w trzecie. Położyła chłopca na swoim łóżku i sama się rozłożyła obok niego, na plecach.
- Widzisz Jorge? - szepnęła do malca wciąż leżąc na plecach - Mama znowu śpi,  tata będzie za niedługo, wujek się trzaska w kuchni. No dobra, jest całkowicie cicho. Twoja głupia ciotka gada do ciebie, chodź pewnie nic nie rozumiesz i masz mnie za idiotkę - przerwała i głośno westchnęła - Jesteś strasznie wygodny - poskarżyła się - Codziennie, przez cały dzień to byś tylko leżał i nic innego. Ja studiuję, pracuję wieczorami, zajmuję się Tobą niekiedy, co oczywiście jest przyjemnością - uśmiechnęła się - No i jeszcze muszę mieć wszystkich na oku w tym domu...- Lara usłyszała zmęczony śmiech i podniosła głowę.
- Ale masz ciężkie życie - Violetta uśmiechnęła się słabo i podeszła do łóżka dziewczyny, usiadła na rogu i obserwowała swojego synka.
          Dziewczyna miała podkrążone oczy i była blada na twarzy. Luźna bluzka z krótkim rękawem i spodnie dresowe, to u niej od prawie roku codzienność. Zaraz po przyjeździe do Rzymu wybrała się do lekarza, który potwierdził objawy lekarzy z Argentyny. Od tego czasu już nie pracowała, tylko siedziała w domu i niekiedy wychodziła z przyjaciółmi na miasto lub do teatru, gdzie kiedyś pracowała.
- Jak się czujesz? - spytała po chwili szatynka.
- Dobrze - skłamała - Trzymam się - uśmiechnęła się.
- Leon przylatuje? - spytała ciekawa dziewczyna.
- Dopiero w przyszłym tygodniu, ma jeszcze jakieś ważne bankiety i imprezy, które go zobowiązują, a potem może przylecieć - dziewczyny się uśmiechnęły.
          Po tym jak Leon musiał opuścić Argentynę, aby dokończyć film próbował się skontaktować z dziewczyną. Na początku się nie udawało, ponieważ dziewczyna nie odbierała telefonów od nikogo, ani nie odpisywała na sms'y. Po paru dniach pisania mailów, sms'ów, długich rozmów się dogadali. Ustalili, że po skończeniu kręcenia filmu i wypełnienia wszystkich obowiązków chłopaka -  które były zawarte w kontrakcie - przyleci prosto do Rzymu. Do Violetty i Jorge. Pisali codziennie i rozmawiali przez telefon. Przerwę świąteczną chłopak spędził z dziewczyną w Rzymie. Był to tylko tydzień, ale i tak się cieszyli z tej krótkiej chwili.
          Żadnego pocałunku. Nawet cmoknięcia w usta. Obydwoje nie chcą się śpieszyć, tylko pragną znów sobie zaufać. Aby tego nie zepsuć, to podchodzili do wszystkiego z dystansem i spokojem. Chłopak spał w pokoju Paola, który na święta wyjechał do swojego rodzinnego domu. Lara znikała na całe dnie w pracy, ponieważ miała kilkudniową przerwę na studiach i takim sposobem cały dom był do ich dyspozycji. Ciągle rozmawiali i się sobą cieszyli.

            Dzwonek telefonu rozbudził dziewczynę, która nie patrząc na wyświetlacz odebrała.
- Czego? - warknęła zła, że ktoś ją budzi w środku nocy.
- Przepraszam, że dzwonie, ale nie mam wyjścia - po drugiej stronie słuchawki odezwał się głos Leona - Otwórz mi drzwi, proszę - nie usłyszał odzewu. Po chwili usłyszał stuknięcie w zamku i ujrzał zaspaną dziewczynę z kompletnym nie ładem na głowie, krótkich różowych szortach i luźnej bluzce na grubych ramiączkach.
- Jest 2.50 w nocy, chcesz, abym nie zdała sesji jutro? - warknęła - No dobra, chodź tu - uśmiechnęła się lekko i go przytuliła.
- Przepraszam, samolot miał być wcześniej, ale jakaś awaria i musieliśmy czekać ponad godzinę - uśmiechnął się przepraszająco.
Zaszła niezręczna chwila, którą przerwał chłopak.
- Nie chcę budzić Vilu, tylko do niej zajrzę i położę się w salonie, okey? - stwierdził raczej, niż spytał chłopak. Dziewczyna tylko pokiwała zaspana głową i ruszyła do swojego pokoju.
- Dobrze Cię widzieć - rzuciła tylko cicho i zniknęła za drzwiami.
Chłopak zamknął za sobą drzwi i pociągnął walizkę. Ściągnął buty i ruszył cicho do salonu, postawił walizkę obok kanapy i ściągnął bluzę. Wyciągnął z walizki szybko spodnie od pidżamy i zarzucił je na siebie.
- Umyję się rano - mruknął cicho i ruszył do pokoju Violetty. Uchylił cicho drzwi i zobaczył dziewczynę śpiącą na łóżku. Uśmiechnął się i przeniósł swój wzrok na łóżeczko, pod ścianą. Podszedł do niego i się uśmiechnął. Jorge nie spał, tylko wlepiał swoje wielkie brązowe oczka w chłopaka. Ten go pogłaskał po główce i spojrzał na śpiącą dziewczynę.
- Dobranoc skarbie - nachylił się nad łóżeczkiem i ucałował chłopca w czółko, przytrzymując go chwilę. Wymknął się cicho z pokoju ostatni raz patrząc na dziewczynę.

- Musze Ci coś powiedzieć - powiedziała cicho dziewczyna i spuściła wzrok.
- Nie musisz mówić - powiedział chłopak, którego uśmiech zniknął tak szybko jak się pojawił.
- Muszę...
- Nie. Wiem co chcesz mi powiedzieć - powiedział podnosząc jej podbródek. Zawiał leki wiatr.
           Ludzie korzystali z dziećmi z ostatnich chwil wakacji. Chodzili na spacery do parku, na plac zabaw i lody. Wszyscy mieli wielkie banany przyklejone do twarzy, chodź w duchu się smucili, że to już koniec wakacji. Znowu trzeba iść do szkoły, rodzice znowu będą mieli kłopoty z obudzeniem maluchów. Znowu trzeba zakładać mundurki, nosić ciężką torbę i wcześnie wstawać. Nikt tego nie lubi. Starali się o tym nie myśleć, tylko cieszyć się chwilą. Ale nie ta dziewczyna. Ona myślała o swojej chorobie, dziecku i chłopaku. Myślała o przyszłości dwójki najważniejszych osób w jej życiu, kiedy jej już nie będzie. Zostawiła na koncie jakieś oszczędności, ale i tak niewiele. Od kiedy chłopak się dowiedział o ciąży, to przysyłał co miesiąc pieniądze, tym sposobem łamiąc zakazy szatynki. Nowotwór to straszna choroba. Dziewczyna nie przyjmowała chemii z racji iż była w ciąży i nie chciała narażać malucha. Kiedy urodziła stwierdziła, że już nie warto, że tylko będzie utrudniać życie wszystkim wokoło. Według lekarzy został jej ponad miesiąc życia. Nie chodzi już zbyt wiele, a jeśli to szybko się męczy. Lara z Paolem i Willem często się zajmują Jorge. Często śpi i nie ma zbyt wiele siły. Odwiedza ją rodzina, ale też niezbyt często. German z Jade pracują, a Facu chodzi do przedszkola. Angie nie może lecieć samolotami, po ciąży, która ja strasznie wykończyła jej organizm okropnie osłabł. Według lekarzy miało być lepiej. Urodziła osiem miesięcy temu, a jej stan zaczął się polepszać dopiero niedawno. Kobieta urodziła małą Marię.

        -I, że Cie nie opuszczę aż do śmierci - wypowiedziała z uśmiechem. Nie czekając na słowa księdza pocałowali się. Rodzina dziewczyny i chłopaka zaczęła bić brawo, przyjaciele z Rzymu, Fede, Ludmiła i Francessca także. Nie wszyscy mogli przylecieć z Argentyny, z racji iż dowiedzieli się tydzień przed wydarzeniem.
         Mały kościółek, w małym miasteczku pod Rzymem, to idealne miejsce na ślub. Cicha okolica, mało ludzi i przyjemna atmosfera.
         Małżeństwo spędziło razem cztery tygodnie, razem z synem w miasteczku, w którym brali ślub. Chłopak kupił mały dom i Will go przyjął w teatrze, jako aktora. Zaczął dopiero w nim pracować, po ponad miesiącu. Cztery tygodnie spędził razem z synem i żoną. Potem Ona odeszła.
        Na pogrzebie zjawiło się mnóstwo osób. Przylecieli wszyscy znajomi, Angie - której lekarz nie chciał puścić, rodzina, kadra nauczycieli ze studia i rodzina chłopaka. Leon starał się nie płakać, nie rozkleić i udało mu się. Wszystko popuściło, kiedy został sam, Jorge spał w pokoju obok, a on siedział na łóżku w sypialni.
         Kiedy chłopak zaczął pracować, maluchem zajmowała się starsza sąsiadka.

- Pamiętasz? Obiecałem Ci, że Cię nie opuszczę, aż do śmierci i tak będzie. Będę, przy Tobie. Kocham Cię. Wierzę, że ciągle jesteś obok mnie, pomagasz mi w ciężkich chwilach i usypiasz Jorge, kiedy się budzi w środku nocy, żeby mnie nie obudził. Wiem, ze jesteś koło mnie i naszego syna cały czas. Jesteś wspaniała. Nawet jeśli nie spędziliśmy ze sobą tylu czasu, to i tak się wciąż kochaliśmy. Moja miłość do ciebie jest bezgraniczna, jest czymś najsilniejszym co mnie w życiu spotkało. Jesteś kimś wspaniałym i wiedz, że Cię kochamy - otarł łzę z policzka i położył kwiaty na grobie.

PODZIĘKOWANIA I TAKIE INNE ;)
Szczerze? to podoba mi się to :) Nie tak to wszystko miało wyglądać, ale jednak ;/ Wiecie, że ostatnio nie najlepiej już mi to szło. Ostatni rozdział był prawie miesiąc temu. Zawiodłam Was i chcę Was bardzo przerosić. Przepraszam. Miało być jeszcze jakieś pięć rozdziałów, ale nie chciałam Was już męczyć i przy okazji siebie. Ostatnio moje sprawy rodzinne okropnie się pogorszyły i do tego sprawy prywatne. Dusze w sobie wiele rzeczy, a potem wychodzą z tego wszystkiego poważne skutki. Mama już nie wie co ma za mną robić. Ale to nie o tym ;) Chciałam Wam bardzo podziękować za ten PRAWIE rok ;> Za kilka dni będzie rocznica ;) Niestety już nie wytrwałam. W szkole mamy niezły sajgon, pełno nauki i sprawdzianów. Powoli zbliża się koniec semestru i trzeba się jeszcze bardziej wziąsc do nauki. Do tego codziennie jestem po 16/17 w domu, kiedy zjem i się przebiorę, to dochodzi 18 ;/ Nauka, zadanie i jeszcze wkurzający brat <3 Nienawidzę go, ale też go kocham. Do tego dochodzi taki mój duży prywatny projekt, który realizuje tylko w niektóre weekendy. Szczerze? To serial Violetta ostatni odcinek, który oglądałam, to 4 ;/ Nie mam czasu i oglądałam odcinki po Hiszpańsku, także...;/ Ale przez przerwę świąteczną zamierzam nadrobić zaległości :)
Kiedyś wrócę, ale już nie z blogiem o tym serialu :) Zamierzam się rozwijać, a prawda jest taka, że wszyscy czytelnicy zaczęli czytać ten blog, tylko dlatego, że jest w nim coś z Violetty. Kiedyś byłam wielką fanką, ale powoli to wszystko zaczyna mnie nudzić. Robi się z tego typowa telenowela. Kiedy powrócę, to się o tym dowiecie pierwsi :) Jeśli chcecie, abym Was poinformowała o nowym blogu, to podajcie jakiś kontakt do siebie, tylko NIE facebook'a (prywatność na pierwszym miejscu) ;) Jeśli nie, to nikt Was nie będzie obwiniał ;) Jeśli wrócę, to wydaje mi się, że to trochę potrwa. Moja psychika i czas wolny muszą się polepszyć :)
Bardzo Was kocham! <3 <3 <3 !
Dziękuję, że ze mną wytrzymaliście tak długo ;>
Po raz ostatni...
Całuski, Karola ;** xoxo


       

26 komentarzy:

  1. Zaraz wracam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co prawda od samego początku tu nie jestem, ale do końca jak najbardziej ;)
      Będzie mi Cię tu brakowało ;/
      Wspaniały epilog <3
      W pewnym momencie, to myślałam, że León ostatecznie nie wróci...
      Katastrofa lotnicza, czy coś xD
      Nie wiem, dlaczego tak, nie pytaj xd
      Końcówka ;'(
      Musiałaś? Wyjdę na beksę ;p ;D
      Lara, ta boska szczerość <3 xD

      Tak z innej beczki...
      Mogłabyś poprawić link do bloga w OS'ach, które wygrały?
      Powinno być leonetta-nueva-historia-de-amor.blogspot.com a jest blog Viky ;)
      Z góry dziękuję :)

      Pozdrawiam <3
      xMadelinex

      Usuń
  2. Przykro mi że zakończyłaś tego bloga i bardzo bym chciała abyś mnie poinformowała o nowym blogu na ten email: marbork1@gmail.com i dzięki za tą historię cała była piękna a epilog szczególnie mi się podoba chociaż jest smutny jeszcze raz dzięki za ten czas od kiedy znalazłam tego bloga

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny epilog!
    Boże tak szybko czas zleciał i już koniec tego cudownego opowiadania :( Smutny ten koniec, szczerze mówiąc popłakałam się ;( Wzruszający i piękny. Jeszcze do ostatniej chwili miałam małą nadzieje na szczęśliwe zakończenie. Szkoda że to już koniec będę tęskniła bardzo <3 Pisz do mnie na maila : veronicablanco111@gmail.com
    Kocham Cię!

    OdpowiedzUsuń
  4. wspaniały epilog
    Boski
    Jeszcze wrócę

    OdpowiedzUsuń
  5. Wielkie dzieki za wszystko;)
    Cudowny epilog jak i cale opowiadanie....Szkoda ze konczysz ale...choc tego przeslodzonego Happy End' u nie bylo to i tak jest cudownie...Wrocr tu kiedys i przeczytam jeszcze raz cale opowiadanko
    Wielkie pozdrowienia
    Dzieki za wszystko i za to cudo
    Jula

    OdpowiedzUsuń
  6. Miałam nadzieję że to opowiadanie skończy się szczęśliwie. .....ale gdyby głębiej się zastanowić Viola odeszła szczęśliwa a Leon będzie ja zawsze kochał, dlatego właśnie uważam że skończyło się szczęśliwie. Pokochałam to opowiadanie i strasznie rycze. Teraz dopiero zrozumiałam dlaczego "Leon i Violetta prawdziwa miłość", bo ich miłość w tym opowiadaniu była bezgranicznie tak jak to "powiedział" Leon kładąc kwiaty na grobie. ...jeszcze bardziej rycze. No cóż szkoda że to koniec. Oj, strasznie się rozpisałam.
    Pozdrawiam autorkę i dziękuję jej serdecznie za to piękne opowiadanie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ryczę !!!
    Nie lubię smutnych zakończeń...
    Są takie... SMUTNE !!! ;(

    OdpowiedzUsuń
  8. alex16012001.AG@gmail.com normalnie ryczę. .... :(

    OdpowiedzUsuń
  9. bendzie nowe opowiadania

    OdpowiedzUsuń
  10. Ej ale to chyba nie końec tej historii co nie bo to epilog a niek kolejny rozdzial wiec jeszcze bedzie co nie? Bo powiedzialas ze skończysz na 55lub60 wiec to nie konec prosze niech to nie bedzie konec

    OdpowiedzUsuń
  11. Rycze. Strasznie mi smutno ze skonczylas ale no coz . Mam tylko jedna prozbe napisz na tym. Blgu nazwe tego nowego bym mogla znowu sie zachwycac twoim talentem i nie kasuj tego blog bo zawsze gdy bylo mi smutno czytalam go od poczatku do konca i to zawsze poprawialo mi humor. Chcialabym by ten blog trwal wiecznie ale wszystkiego miec nie wolno. Ale prosze pisz dalej blogi bo morze w przyszlosc zostaniesz pisarka lub. Kims podobnym. I mysle ze spelnisz moja prosbe i napiszesz na tym blogu nazwee nowego i bedziesz go pisac z tak wielka pasja i entuzjazmem jak na poczatku kocham pozdrawiam i daje weny twoja wierna fanka G.P

    OdpowiedzUsuń
  12. To jest takie smutne kocham tego bloga i smutno mi że to koniec ale każda historia kiedyś się kończy.
    Pozdrawiam Weronika :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Pewnie już tego nie przeczytasz... Ale i tak muszę coś napisać...
    Przeczytałam tego bloga od początku do teraz... Do tego szarego końca :( :( :( Serce mi się kraja... Uwierz mi, że te opowiadanie poruszyło moje serce... Miałaś na nie pomysł i to się liczyło... Tyle się tu działo, to opowiadanie było piękne... Zaszłaś bardzo daleko... Ale to co dobre zawszę się kończy... Nic na to nie poradzimy... Uwierz mi, że na prawdę te opowiadanie było piękne... Ale się skończyło... Epilogu spodziewałam się później i innej wersji... Na tej wylałam kilka łez, zwłaszcza poruszyła mnie końcówka...
    Pozdrawiam :****
    Natalia <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jednak przeczytałam :)
      wciąż co jakiś czas sprawdzam statystyki z ciekawości, czy ktoś tu jeszcze wchodzi :)
      i wchodzą :)
      dziękuję bardzo wszystkim za te słowa :) <3 naprawdę to wywołuje u mnie ogromny uśmiech ;)

      Usuń
    2. Cieszę się, że to przeczytałaś :) To znaczy, że nas nie opuściłaś i czuwasz ;) ;) ;)
      Pozdrawiam :***

      Usuń
  14. leonettaforever404@gmail.com :))
    Kochana, wielka szkoda że to kończysz, ale mówi się trudno. :))
    Może tak Jortini, coś w ten deseń? Jak chcesz :))

    OdpowiedzUsuń
  15. Do w końcu chłopiec czy dziewczynka

    OdpowiedzUsuń
  16. Pewnie tego nie przeczytasz ale muszę się dowiedzieć czy to już twoje ostatnie opowiadanie? Zaczęłam to czytać 3 dni temu a teraz... nie wiesz jak ryczę po tym twoim epilogu. Nie wiesz też jak bardzo kocham twoje opowiadanie i jak cie podziwiam za te twoje pomysły z te uczucia które tu opisujesz.Wiesz ile ludzi cie za to podziwia? Więc proszę Cię pójdź po rozum do głowy i zacznij pisać zacznij robić to za co Cię tak wszyscy podziwiamy i za co Cię kochamy <3. Wiem że ten komentarz nie dużo zmieni i pewnie masz gdzieś to co ja piszę (bez obrazy :) ) ale ja piszę tak jak uważam.Proszę Cię weź sobie do serca moje słowa.

    Twoja naj naj naj większa i najwierniejsza fanka Gosia :* :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahha, dziękuję ;)
      wchodzę, czytam nowe komentarze i bardzo się cieszę, widząc, że jeszcze tyle osób czyta to coś ;p
      nowy blog http://ksiezniczka-wody.blogspot.com/
      już nie o Violettcie, ale może się spodoba :)

      Usuń
    2. jutro go przeczytam bo dzisiaj jestem wykończona ale mam nadzieje że będzie super :) wiem że to się wyda głupie ale to prawda naprawdę gdy czytam te twoje opowiadania to wszystko przeżywam jakby to było o mnie ;)
      PS:Będziesz jeszcze pisać o Leonettcie ?

      Gosia

      Usuń
  17. Sorry że się tak rozpisałam :)

    Gosia

    OdpowiedzUsuń
  18. to też jest super! http://bigloveleonetta.blogspot.com/2013/11/prolog-powitanie.html

    Gosia

    OdpowiedzUsuń
  19. To co? Można jeszcze liczyć na Leonette?

    Gosia

    OdpowiedzUsuń
  20. Boże Boże Boże dlaczego zakonczylas to tak szybko i w taki sposób�� Rycze rycze i rycze ������ Wielka szkoda że tak to się zakończyło ���������� Ten blog jest u mnie na 2 miejscu,sorki że nie na pierwszym, ale jest na nim blog ktorego już nie ma i rycze że go nie ma , nazywał się niebezpieczna miłość. Leon chciał się zemścić za Violette bo jej tata zamknął ich ulubiony klub (o ile pamiętam) i on był taki bad boy ,ale potem się zakochał w niej tak na maksa i było pięknie���� Ale Ten blog na prawdę cudowny
    Rycze rycze i jeszcze raz rycze������

    OdpowiedzUsuń