- Kurwa! - krzyczę i słyszę śmiech Chrisa zza pleców.
Każda próba odpalenia maszyny kończy się tylko na chęciach.
- Zejdź, podskocz kilka razy, rozluźnij się i jeszcze raz - wykonałem polecenie przyjaciela i usiadłem z powrotem na crossie - Tylko tym razem bez stresu...-wyszeptał i się cofnął kilka kroków w tył.
Wciskam sprzęgło, wbijam bieg, dodaję gazu i powoli...puszczam sprzęgło.
Zanim się orientuję, słyszę radosny krzyk chłopaka i czuję jak maszyna drży pod moim ciałem.
Chwilę napawam się przyjemnym uczuciem, od którego byłem odseparowany przez kilka miesięcy. Chcę ruszyć, jednak chłopak uderza mnie miedzy łopatkami i wskazuje szybko na bramę ogrodzenia, za którą widzę dobrze znany mi samochód. Chris sięga za mnie po kluczyki i maszyna cichnie.
Czuję niedosyt, jednak szybko schodzę z maszyny i wychodzimy z blondynem z warsztatu, po drodze biorąc skrzynkę z narzędziami.
Samochód akurat kończy pokonywać długi podjazd pod dom i po chwili widzę ojca w garniturze.
- Cześć chłopaki - macha ręką i sięga do samochodu po teczkę na dokumenty.
- Dzień dobry Panie Verdas - kątem oka widzę jak chłopak chowa za plecami kask. Blondyn jest sporych rozmiarów, więc kasku nie da się zauważyć stojąc przed nim.
- Kupiłeś coś do jedzenia? - pytam i głaskam brzuch, a ojciec zaczyna się śmiać.
- Jest pełna lodówka synu - zamyka samochód.
- Już nie - wzruszam ramionami - Z Chrisem byliśmy głodni po basenie.
- Zobaczę czy coś jeszcze da się ugotować, a jak nie to zamówię pizzę. Coś naprawiacie? - pyta, wskazując na skrzynkę.
- W samochodzie Chrisa coś się zepsuło - szybko kłamię, na co mężczyzna kiwa głową. Pokonuje kamienistą drogę i przeskakuje kilka schodków, aż wreszcie znika za drzwiami posiadłości.
Oddychamy z ulgą.
- Kiedy wreszcie mu powiesz, że naprawiłeś motor?
- Wściekłby się, że w ogóle znowu wsiadłem na jakikolwiek pojazd po wypadku - otwieram warsztat i odkładam skrzynkę do szafy - Na razie dobrze będzie, jeśli się nie dowie.
eueueueueu
siemka
ta, ta wracam na tego bloga :)
kontynuacja Miłość nie zna granic o Violettcie i Leonie
tyle, że o Jorge, czyli ich synu
mam nadzieje, że choć trochę cieszycie się jak ja
prolog jak nie prolog xd wgl mi się aż tak nie podoba
no ale jest;p
i będą miłostki, spokojnie, ale w swoim czasie :)))